„Niczym nie różni się od portretu, który przywiózł pan Chryzostom Colonna: włosy ma śliczne jasnopłowe, kiedy rzęsy i brwi są zupełnie czarne. Oczy jej raczej anielskie niż ludzkie, czoło promienne, nos prosty bez żadnego garbu ani zakrzywienia, lica rumiane jakby wrodzoną wstydliwością zdobne, usta jak koral najczerwieńszy, zęby równe i nadzwyczaj białe.”
Kasztelan kaliski Stanisław Ostronóg, rok 1517
Dość dawno temu bo jeszcze w wieku XV na terenie Italii żyło rodzeństwo o błękitnej krwi. On- Galeanzzo Maria Sforza, późniejszy książę Mediolanu, ona- Ippolita Maria Sforza. On w wieku młodzieńczym zaręczony z Doroteą Gonzagą, po śmierci narzeczonej pojął za żonę Bonę Sabaudzką. Ona poślubiła Króla Neapolu Alfonso II Aragońskiego. On- spośród wielu dzieci zarówno z prawego jak i nieprawego łoża doczekał się syna- następcy: Giana Galeanzzo Sforzy. Ona – która zawarła intratny, jak się wówczas mogło zdawać, związek małżeński powiła troje dzieci w tym drugą w kolejności: Izabelę Aragońską- Księżnę Bari.
Oboje młodzi w skutek polityki dynastycznej, choć będąc rodzeństwem ciotecznym wzięło ślub w mediolańskiej katedrze w dniu 2 lutego 1490 roku. Jeszcze przed wielką ceremonią zaślubin w dniu 13 stycznia wystawiono alegoryczne przedstawienie „Il Paradiso”, do którego scenografię i kostiumy projektował sam Leonardo da Vinci.
Małżeństwo do szczęśliwych nie należało. Samo jego skonsumowania odbyło się dopiero po półtora roku. Mimo to Izabela urodziła Gianowi czwórkę potomstwa. Szczęście nie uśmiechało się do Izabelli nie tylko w związku małżeńskim, ale i samej rodzinie. Pierworodny syn zmarł tragicznie w czasie polowania, druga i czwarta córka zmarły przedwcześnie. Izabela pozostała z jedynym dzieckiem przyszłą księżną Bari i Rosanno- urodzoną 2 lutego 1494 roku w Vigevano – Boną Sforzą D’Aragoną.
W roku 1500 Król Hiszpanii Ferdynand Habsburg zawarł w Grenadzie sojusz z francuskim Ludwikiem XII. Obaj władcy najechali na rodowe państwo Izabeli- Królestwo Neapolu, dokonując jego podziału miedzy siebie. Część północna wraz z Neapolem dostała sie Francji, a południowa_ hiszpańskim Habsburgom, jednak 5 lat później obaj najeźdźcy stoczą ze sobą wojnę w wyniku której całość królestwa Neapolu przypadnie Habsburgom. Podobny los spotka księstwo Mediolanu. Mąż Izabelli umrze przedwcześnie cierpiąc na dolegliwości żołądkowe. W wyniku zabiegów dyplomatycznych władza w państwie przejdzie w ręce, sprzyjającemu Habsburgom- Ludwikowi Sforzy, by w 1525 roku całkowicie przejść pod panowanie habsburskiej Hiszpanii.
W wyniku rozgrywek, po śmierci ojca, młoda księżniczka wraz z matką ucieka z Mediolanu przez Rzym i Florencję do Neapolu, gdzie jak sie okazuje nie ma już zbyt wiele dla siebie. Stąd przenosi się do rodowego Księstwa Bari jako ośmioletnia panienka i żyć tam będzie przez kolejnych piętnaście lat. Wszystkie te wydarzenia w umyśle dziewczynki doprowadzą do nienawiści wobec całej rodziny habsburskiej.
Jedynej swej córce, spośród czworga rodzeństwa, Izabela starała się zapewnić pełne wykształcenie, myśląc perspektywicznie o intratnym zamążpójściu córki, jedynej spadkobierczyni bogatego księstwa Bari i Rosanno. Tym samym Bona poznała historię, prawo, matematykę, teologię (zastrzeżoną wyłącznie dla mężczyzn), grę na instrumentach, jazdę konną, sztukę polowania i rzecz jasna kobiece profesje jak hafciarstwo, śpiew, muzykę i taniec. Zawstydzała ówczesnych mężczyzn i uczonych płci brzydszej znajomością pism ojców kościoła, czy antycznych twórców w tym Wergiluisza czy Cycerona. Znała biegle łacinę, włoski, niemiecki by wkrótce władać też polskim.
Mimo, iż wieści mówiły o dworze książęcym w Bari przepełnionym romansami i uciechami cielesnymi, w których miała tez brać udział matka przyszłej królowej, to Bona wydaje się być osobą powściągliwą w tych sprawach, nie ulegającą pokusom, odrzucającą zaloty pięknych kawalerów. Mimo, iż podejrzewano ją o romans z Hektorem Pignatelim, synem kochanka jej matki. Co ciekawe, jedna z jej dwórek na wawelskim wzgórzu będzie nosiła takie właśnie nazwisko. Mimo, iż jak powiadano powściągliwa postrzegana była jako osoba niebezpieczna, po matce dziedzicząca skłonność do eliminowania swych wrogów za pomocą trucizn. Zresztą przez jakiś czas namiętnie wymieniała korespondencję z największą trucicielką swojej epoki, córka papieską Lukrecją Borgią.
Matka czyniła wszelkie, możliwe jej, zabiegi by dobrze wydać jedyną córkę. Działania jej miały na celu odzyskanie, choćby częściowe posiadane wcześniej strefy wpływów. Świadoma była, nadzwyczaj błękitnej krwi córki, w której mieszali sie papieże, cesarze i królowie europejscy. Próby swatania dotyczyły tak znamienitych kawalerów jak Maksymilian Sforza celem odzyskania Księstwa Mediolanu, Gulian Medici- brat ówczesnego papieża Leona X, czy 10 letni wnuk króla Hiszpanii Ferdynanda Habsburga. Jednak co niektóre wybory ewentualnych zięciów Izabeli Aragońskiej były aż nazbyt wysoko postawione.
W tym czasie, w największym państwie Europy środkowej, król stracił małżonkę. 2 października 1515 roku zmarła w gorączce popołogowej królowa Polski- Barbara Zapolya. Cesarz Maksymilian I Habsburg zaczął działać natychmiastowo, za pośrednictwem swego agenta na dworze wawelskim- kanclerza Krzysztofa Szydłowieckiego. przedstawił trzy kandydatki: swą wnuczkę, siedemnastoletnią Eleonorę, wdowę po Królu Neapolu- Joannę IV Aragońską oraz Bonę Sforzę D,aragonę. Z uwagi na cierpienie po utracie żony i czas żałoby król polski Zygmunt Jagiellon odrzucił wszystkie propozycje uznając je za niestosowne w obliczu własnego cierpienia i krótkiego czasu jaki upłynął od śmierci ukochanej żony. Jednak odczekawszy niespełna rok ponowiono propozycję, utrzymując juz dwie kandydatury: Bonę oraz Eleonorę. W stosunku do drugiej protestowało polskie stronnictwo antyhabsburgskie z prymasem Janem Łaskim na czele oraz sam król Hiszpanii, który miał w planach wydać ją za króla Portugalii, co rzecz jasna było bliższe jego interesom politycznym.
W roku 1517 do Wilna, w którym polski król uwielbiał przebywać przywieziono dwie rzeczy. Mianowicie: projekt królewskiej kaplicy sporządzony przez florenckiego artystę Bertolomeo Berrecciego oraz portret księżniczki Bari. Zachwytom króla nie było końca, choć ukryto przed nim rzeczywisty wiek wybranki. Bona rzeczywiście stała w przede dniu wieku staropanieńskiego osiągając wiek 24 lat.
Umowę ślubna podpisano w Wiedniu w dniu 24 września 1517 roku, dokument gwarantował księżniczce prawo dziedziczenia Księstwa Bari i Rossano, jako zabezpieczenie dla przyszłej królowej.
Polskie poselstwo wyrusza do Bari wioząc ze sobą podarek zaręczynowy: srebrny diadem wart 300 złotych ufundowany przez wielkorządcę krakowskiego- Jana Bonera, tego samego który wcześniej sfinansował królewski ślub z Barbarą Zapolyą. Polacy, którzy dotarli do Neapolu w dniu 21 listopada, pełni przepychu, odziani w szaty odzwierciedlające wpływy orientalne, wydali sie dla tubylców włoskich, co najmniej dziwni. Na czele poselstwa stał kasztelan kaliski Stanisław Ostronóg tak obciążony złotem i drogocennymi kamieniami, iż koń ledwo go niósł. Jednak polskiemu przepychowi śmiało dorównywały księżne włoskie: matka z córką. Bona początkowo ubrana w białe szaty, szybko sie przebrała w suknie ze złotej lamy, przetykanej we wzory palm zwycięstwa, budząc powszechny zachwyt.
Uroczystości zaślubin odbyły się w dzień świętego Mikołaja patrona Bari, tj. 6 grudnia. Bardzo rozbudowany ówczesny ceremoniał powodował miedzy innymi to, iż same przywitanie przyszłej królowej trwało sześć godzin, podczas którego bona siedziała pod błękitnym baldachimem zdobionym złotymi gwiazdami oraz herbami Sforzów i Jagiellonów. Ubrana była w turkusową suknię z weneckiego aksamitu z naszytymi złotymi blaszkami w kształcie łusek rybich o wartości sześciu tysięcy dukatów. Jak pisał poseł polski do Jego królewskiej Mości:
„Niczym nie różni się od portretu, który przywiózł pan Chryzostom Colonna: włosy ma śliczne jasnopłowe, kiedy rzęsy i brwi są zupełnie czarne. Oczy jej raczej anielskie niż ludzkie, czoło promienne, nos prosty bez żadnego garbu ani zakrzywienia, lica rumiane jakby wrodzoną wstydliwością zdobne, usta jak koral najczerwieńszy, zęby równe i nadzwyczaj białe, szyja prosta i okrągła ,pierś śnieżnej białości, ramiona najudajniejsze.”
Ślub per procuram odbył się w katedrze w Neapolu, polskiego monarchę zastępował wspomniany juz kasztelan Ostronóg. Jako wiano królowo wnosiła 100 tysięcy złotych dukatów, 50 tysięcy dukatów na odprawę, na mułach wieziono pozłacane skrzynie zawierały kredensy, zastawy, bieliznę złotem i srebrem haftowaną. O tym, ze posagu król zwracając się do szlachty 29.06.1538 przypomni: „dla kilku królów wystarczyć by mogło”.
Uroczystości weselne w Neapolu trwały dwa tygodnie, odbywały się festyny, uczty, maskarady i turnieje. Sam wyjazd poselstwa polskiego wraz nową wybranką monarszą opóźniał się z powodu ostrej zimy.
Wkrótce po ustaniu mrozów bona wraz z całym orszakiem oraz polskim poselstwem wyruszyła do Krakowa, do którego dotarła w kwietniu roku pańskiego 1518. Na przeciw przyszłej królowej Zygmunt I posłał biskupów Erazma ciołka (dostojnika, który brał udział w negocjacjach przedmałżeńskich), Łukasza Górkę oraz kasztelana krakowskiego Krzysztofa Szydłowieckiego. Oficjalna ceremonia powitania odbyła się pod stołecznym miastem. Przyszła para małżeńska zapoznała się stojąc na szkarłatnym suknie. Król zgodnie z tradycją oczekiwał księżniczki w królewskim namiocie. Towarzyszyły temu wydarzeniu oszałamiające orszaki książąt lennych z dworami, ogłuszające kanonady armat. Jeszcze do niedawna brana pod uwagę jako następczyni zmarłej Barbary Zapolyi- Anna Mazowiecka z Radziwiłłów przybyła na powitanie z córkami we 243 konie.
18 kwietnia 1518 roku był pięknym słonecznym, wiosennym dniem. Krakowskie kamienice przybrane w kolorowe dywany spełzające z ich okien, ludzie mniej i bardziej zamożni, lepszego i podlejszego urodzenia odświętnie ubrani wylegali na ulice miasta, tłumnie zbierając się na via regae, dążąc jak najbliżej katedry. Biskup Konarski widząc przyszłą królową, ubrana tak jak w czasie zaślubin w Neapolu wygłosił mowę, iż Bona „przypomina bardziej nimfę niż istotę śmiertelną”. Po zaślubinach i koronacji przez osiem godzin jedzono wymyślne potrawy z mięsiwa, pito wykwintne wina i głoszono toasty w komnacie złotogłowiem obitej. Wesele rozpoczęto dnia następnego. W czasie wesela bawili się Polacy, Litwini, Włosi, Rusini, Węgrzy, Czesi, Mołdawianie i Tatarzy. Zachwyt wzbudzała czara z szafiru ważąca sześć uncji, goście jedli z półtora tysiąca naczyń srebrnych i złotych, a ofiarowane prezenty i suweniry nie zrównoważyły poniesionych wydatków. Zabawa jednak, spleciona konwersacjami w międzynarodowej łacinie nie miała równych. Włoszki splatały sie w tańcu ze sobą, Niemiec i Polka litewsko- mazowiecka tnęli ciżemkami, Austriak z Czechcem przepychali się w homoerotycznych pozach ku uciesze gości. Po zabawach weselnych nastał czas na moment pokładzin. „Komnata była obita aksamitem i złotogłowiem” – jak pisał sekretarz wielkorządcy krakowskiego Just Decjusz- „tkaniny piękne i wygłuszające dźwięki. Sufit z malowidłami i złotymi różami”.
Nazajutrz po pokładzinach król ofiarował królowej: cztery złote łańcuchy, 3 wisiory z szafirami, diamentami, perłami i rubinami oraz cztery sztuki: złotogłowia, aksamitu i jedwabiu przetykanych złotem.
9 miesięcy po nocy poślubnej, dnia mroźnego 18 stycznia 1519 roku Bona rodzi ukochana swą córkę, której po babce daje na imię Izabela. Ten, jak i wszystkie kolejne porody odbywają sie łatwo, zarówno matka jak i dzieci pozostają w zdrowiu i pełne wigoru.
W tym samym roku nosząc juz zapewne w łonie drugie dziecię otrzymała od papieża przywilej, jakim nie mógł pościć się nawet król Zygmunt I, otóż pozwolono jej samodzielnie obsadzać stanowiska kościelne. Mimo wszelkich zarzutów jakie jej stawiano nigdy w tym względzie nie wywyższała swych włoskich pobratyńców, nadając im co najwyżej kanonie, czy probostwa, wyższe stanowiska należały się polskim duchownym. Tak na szczyty kariery kościelnej wyniosła, swojego spowiednika i sojusznika zarazem, biskupa Piotra Gamrata, który otrzymał stolicę wawelską ale i prymasostwo polskie.
W niecałe dwa lata po ślubie jako dobra oprawne otrzymała od małżonka księstwa: pińskie, kobryńskie, dobra sieluckie i pas puszcz nad Narwią, stając sie najbogatszą kobietą na terenie Litwy. Przejmowała od panów magnatów królewszczyzny, a swym zarządzaniem pomnażała z nich dochody mnożąc skarbiec rodzinny. Od samego początku jej panowania nie skrywała swojej rządzy władzy, panowania i rozbudowywania strefy wpływów. Jedna z pierwszych oznak wyznaczania sobie celów i dążenia do ich realizacji było usiłowanie stworzenia dominium z Mazowsza, po śmierci wspomnianej już Anny Mazowieckiej w roku 1518 jako jedynej sukcesorki terytorium lennego. Do tego w dziwnych okolicznościach zmarli ostatni przedstawiciele Piastów mazowieckich: Stanisław i Janusz. Okoliczności zgonu książąt były na tyle podejrzane, a plotki obarczały wina królową za rzekome trucicielstwo, że król zdobył sie na powołanie swoistej komicji śledczej dla zbadania sprawy, ta jednak oczyściła królową nie doszukując się żadnej w niej winy, lecz plotki, a i strach za nimi idący pozostały.
W roku następnym, w letni dzień 1 sierpnia 1520 roku rodzi się, oczekiwany od kilku dziesięcioleci następca tronu jagiellońskiego. Jak wieści niosą królowa przetrzymywała poród by jej syn narodził się w sierpniu miesiącu, który w międzynarodowej łacinie nosił imię rzymskiego wybitnego wodza- Oktawiana Augusta. Król tym czasem prowadził kampanię wojenna przeciw Moskwie, przebywając na rubieżach Litwy. Przebywający na Wawelu wojewoda kaliski Jan Zaręba czekał cierpliwie by dać znać królowi o przyjściu na świat potomka. Nie bez powodu to właśnie na tego człowieka padł wybór jako posłańca dobrej nowiny. Zaręba bowiem miał „szpiega”. W fraucymerze dwórek Bony urzędowała jego córka Anna Zarębianka. Na znak narodzin syna królewskiego obiecała ojcu wywiesić z królewskiej sypialni czerwony pas. Płotno w tym kolorze wywieszono z okna zamkowego o bladym świcie.
Król na wieść o pojawieniu się na ziemskim padole męskiego potomka pisał do żony:
„Najukochańszemu synowi naszemu, racz kazać dać na imię Zygmunt, które to imię we dwóch nosić będziemy.”
Jednak jak wszem wiadomo imię jakie zamarzyła dla swego najukochańszego syna Bona, mimo postawy ojca Bona przeforsowała jako drugie.
Atutem Bony oprócz mądrości i wrodzonej inteligencji było rodzenie dzieci. Jako królowa wydająca na świat potomstwo, które mogło w przyszłości zawierać małżeństwa dynastyczne dla pozyskania dóbr, sojuszy i powiększania strefy wpływów stała sie na dworze krakowskim panią sytuacji.
13 lipca roku 1522 wydała na świat Zofię, późniejszą Księżnę Brunszwicką, uznaną przez potomnych za najbardziej inteligentne z dzieci,
18 października 1523- Annę Jagiellonkę, Regina Poloniae, żonę króla Stefana Batorego,
1 listopada 1526 roku Katarzynę, późniejszą żonę króla szwedzkiego Jana II wazy, matkę Zygmunta III: Rex Poloniae.
Na pograniczu zodiakalnych: panny i wagi, przedwcześnie, w dniu 20 września 1527 roku, w sposób tragiczny powiła drugiego syna, ostatnie swe dziecko Olbrachta. Polując wraz z mężem i dworem, w królewskiej puszczy niepołomickiej jechała na koniu, którego wystraszył niedźwiedź. Zwierz ów miał pokaleczyć setkę dworzan i wystraszyć królewskiego ogiera doprowadzając do upadku królowej. W wyniku wypadku bona urodziła wcześniaka, ledwo zdążono go ochrzcić imieniem wuja, dziecko zmarło tego samego dnia. Królewicz został pochowany w Niepołomicach, matce nie zagrażało niebezpieczeństwo, ale dzieci więcej mieć juz nie mogła. Miejsce zdarzenia lud miejscowy nazwał Poszynie czyli po synu. Zgasł jednak jeden z atutów królowej, jak niebawem zgaśnie drugi- młodość i uroda. A kto wie jakby potoczyły się losy dynastii wobec późniejszej bezdzietności Zygmunta augusta, gdyby Olbracht dożył dorosłego wieku. Nad tym pytaniem można jedynie dywagować biorąc pod uwagę późniejszą scenę geopolityczną Europy.
Stosunek Bony do dzieci był dość dziwny, wręcz zaskakujący. Tak naprawdę kochała tylko Izabelę i Zygmunta Augusta, reszta dzieci miała znaczenie drugoplanowe bądź niewielkie. W stosunku do trzech swych córek nie zadbała nawet o ich dobre zamążpójście i uposażenie. Kiedy pod koniec życia zdecyduje się wyjechać do rodzinnego Bari, pozostawi córki z niczym, na łasce surowego i zimnego wobec nich brata. Tak naprawdę nie były jej one potrzebne w wielkiej grze.
Bona była kochana przez Zygmunta, on kochał wszystkie kobiety, które pojawiły się w jego życiu intymnym. Był stały i im wierny. Była kochana mimo swoich fatalnych cech charakteru. A przez Polskę? Rzeczpospolita początkowa pokochała swą włoską królowę, zaś z biegiem lat coraz bardziej jej niecierpiała. Królowa nie ograniczała się bowiem do rodzenia dzieci i miłowania swego męża, jak nakazywała ówczesna tradycja tak polska jak i europejska. Coraz chętniej sięgała do polityki, wyciągała swe dłonie ku władzy. Wpływ na to, z całą pewnością miał inny status kobiet włoskich. Były one bardziej samodzielne i wyzwolone w porównaniu z niewiastami z regionu Środkowej Europy. Pisywała z najsłynniejszą trucicielką swoich czasów- Lukrecją Borgią, jej kuzynka Wiktoria Colonna byłą słynną poetką. Podczas gdy polskie kobiety ograniczały się jedynie do pisania, zwyczajnych, barwnych acz konwencjonalnych listów miłosnych, niekiedy handlowych. Z pewnością sięgała po „Księcia” wg Maklaweliusza , stosując cynizm w sprawowaniu władzy, nie wystarczały jej jedynie kobiece wdzięki do manipulacji mężczyznami i osiągania wyznaczonych celów, niejednokrotnie była podejrzewana o stosowania Aqua Toffana- manny świętego Mikołaja z Bari- trucizny na bazie arszeniku.
Bona ze swą inteligencją, wiedzą, szerokim wykształceniem lotnością i bezczelności, nieumiarkowaną energią wyrastała ponad głowy otaczających ją dostojników, a już z pewnością ponad powolnego i wygodnego z natury króla. Ona jednak do sztuki rządzenia włączała swe stany emocjonalne graniczące z psychozą i manipulacją. Szantażowała emocjami wszystkich bliskich: króla, dostojników, dzieci ale i służbę- w sposób poniżający tak siebie jak i innych. Z pięknej jasnowłosej królowej przeistaczała się w surową, apodyktyczną matronę bez odrobiny wcześniejszego wdzięku. Być może jej parcie do władzy było spowodowane tym, iż szybko straciła urodę i możliwość oddziaływania nią na otoczenie? A może przeciwnie: traciła urodę i w wdzięki przez nadmierne zajmowanie się politykowaniem? W rezultacie wydobywała inny oręż: wrzask, płacz, dziecięce tupanie, czy wręcz rzucanie się na ziemię. Król zadawał się tego nie zauważać, wciąż będąc pod wpływem jej uroku z początku ich małżeństwa. Król jednak chyba wyczuwał intelektualne zagrożenie żony, raczej nie czuli się dobrze we własnym towarzystwie, nie podróżowali wspólnie jak wcześniej bywało z Barbarą. Ówcześnie żyjący Mikołaj Rej pisał o Bonie:
„Włoszka była z narodu gdzie rozum się rodzi,
Najszlachetniejszy klejnot, lecz co nazbyt- szkodzi.”
Rozum stał się przekleństwem Bony. Jej pozycji na scenie politycznej należy też upatrywać w urzędowej łacinie, którą znała wyśmienicie, a Polacy w niej przodowali. Do posługiwania ie powszechnego językiem starożytnych zmuszała pozycja kraju, mocarstwowość jagiellońska rozpostarta od Bałtyku po Dalmację i od Dunaju po Dniestr. „Tym właśnie Polska przewyższa wszystkie prawie narody, gdyż rzadko kto, nie włada łaciną prócz ojczystego języka” (Just Decjusz, 1521).
Życie w małżeństwie z Boną, stawało się nie do zniesienia. Wykorzystywała bezczelnie słabostki starszego męża, takie jak dobroduszność, uległość czy miłość. Skąd taka chęć rządzenia i dominacji u niej? Bona była chowana bez ojca, jednak poznawała smak męskich przygód jak jazda konna, polowania i czy sport. Wraz z matką pozbawione na włoskim worze męskiego pierwiastka sama była odpowiedzialna za sztukę rządzenia i panowania. Ponadto była w pełni świadoma swej wiedzy, inteligencji, pozycji i urody. Łatwe rodzenie dzieci dodawało jej pewności siebie, zaś ciągłe ucieczki po państwach włoskich objętych walkami dynastycznymi dodawało twardości jej charakteru. Ale im słabsze dziecko wewnętrzne, tym twardszy pancerz dorosłości.
Bona odrabiała emocjonalne deficyty, jakich przysporzyło jej dzieciństwo, mimowolnie wcielając się w rolę ojca. Jej nie ludzka pracowitość, a wiadomym jest, że pracowała na spotkaniach, radach, czy sporządzając dokumenty od świtu do nocy. Chwytała się rożnych sposobów by kontrolować męża, syna i państwowo doprowadzało ją do paranoicznej podejrzliwości drażliwości wobec wszystkich, co mogliby mieć odmienne zdanie od Jej Królewskiej Mości.
W miarę upływu czasu król starzał się i nie protestował, królowa posiadała coraz większe spektrum władzy, stawała się niemal równorzędnym ośrodkiem decyzyjnym. Mając pewną pozycję na dworze nie wahała się mówić o królu:
„Ale cóż dobry Boże mówić ze starym królem, jest to samo co nie mówić z nikim. Król jego Mości nie ma własnej woli”.
Dla dobra panującej dynastii łamała dotychczasowe zasady. I tak za zgodą tajnej Rady Litewskiej doprowadziła w 1529 roku do nadania trzyletniemu synowi Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jej niezwykłym, sztandarowym osiągnięciem, nie mającym precedensu w historii Polski było doprowadzenie do elekcji vivente regae dziesięcioletniego Zygmunta Augusta na króla Polski 20 lutego 1530 roku. Nigdy przedtem ani potem nikt nie odważył się do wyboru króla za życia jego poprzednika. Czynem tym Bona zyskała całkowitą pewność ciągłości dynastii jagiellońskiej. Bowiem należy nadmienić, iż od czasów Ludwika Andegaweńskiego obowiązywała elekcyjność tronu nawet w ramach panującej dynastii.
W swych rządach nie opierała się na Włochach, choć przewinęło się ich pod Wawelem ponad tysiąc. Ale swoim dworem liczącym sto kilkadziesiąt osób, wprowadzając głębokie dekolty, loczki, zwiewne szaty u swych temperamentnych włoskich dwórek, które miały wzięcie wśród polskich panów braci uzyskiwała na nich wpływ. Jej ambicje nie kończyły się na zmianie obyczajowości ucztowania, zamienionego z pijackich męskich biesiad na wspólne zasiadywanie przy obopólnych rozmowach i wdzięczeniu się do siebie.
Osiągała poziom władzy nie znany dotąd królewskiej małżonce. 22 lipca 1534 roku dworzanin króla Mikołaj Lipszyc pisał:
„Obecnie do tego doprowadziła, że nikt nie udaje się do kanclerza, do sekretarzy, ani też do żadnego prokuratora lub solicytora, tylko każdy zwraca się do Jej Królewskiej Mości, a Ona dopiero odsyła do nich wszystkich, gdyż czynić muszą co Ona każe…”.
W lipcu tegoż samego roku, kiedy to Zygmunt Stary prowadził antymoskiewską kampanię o ziemię siewierską, Bona decydowała o losach wojny pisząc z hetmanem litewskim Jerzym Radziwiłłem o wydaniu stosownych ilości kul, armat i prochu. Zakres jej władzy stawał się coraz większy, budząc sprzeciw i nienawiść możnych i magnatów. Nienawiść do królowej objawiała się na wielu polach. Można pominąć szydzenie z Włochów, których pod Wawelem określano epitetami: epikurejczyków, sodomitów czy ateuszy. W zbytniej dbałości królowej o dwórki, sprawowanej nad nimi opiece nawet po ich zamążpójściu widziano skłonności władczyni do nieczystej miłości, spekulacjom i podejrzeniom szlachty nie było końca, choć zaprzeczał temu sekretarz królewski Stanisław Górski, mizogin znany z niechęci do kobiet. Pojawiały się kolejne podejrzenia o otrucia spowodowane za jej sprawą, wobec czego dostawała napadów histerycznej wściekłości. I tak zapytana o takie podejrzenia 16 sierpnia 1543 roku przez biskupa płockiego rzucała się na ziemię histerycznym płaczu, w obecności króla. Jednak to było w jej naturze. Panicznym płaczem, histeriami, wybuchami, piekleniem się, a wręcz rękoczynami odsuwała od siebie niewygodne dla siebie argumenty. Biskup krakowski Samuel Maciejowski pisał o Bonie:
„To jest diabeł, który nie da się wypędzić postem czy modlitwą”.
Jej polityka dynastyczna i niepomierna chęć władzy odzwierciedlała się w jej działaniach i decyzjach. Chciała z Mazowsza uczynić dominium Korony, najpierw wydając za mąż za Janusza Mazowieckiego córkę Zygmunta i Barbary Zapolyi- Jadwigę, a po jego śmierci ostatecznie włączyła księstwo do Rzeczypospolitej. Dla utrzymania władzy jagiellońskiej w Czechach, czy pozyskania Śląska gotowa była oddać znienawidzonym Habsburgom rodzime Księstwo Bari.
Podobnie rzecz się miała z Węgrami, gdzie jeszcze za czasów Kazimierza Jagiellończyka na tronie węgierskim i czeskim osadzony został jego syn Władysław Dobsze, po nim zrodzony z francuskiej hrabianki syn Ludwik Jagiellon, bratanek Zygmunta. Ten niestety, mający zaledwie dwadzieścia lat, w czasie ucieczki spod Mohacza, gdzie bił się z Turkami utopił się w strumyku Csele w dniu 26 sierpnia 1526 roku. Siostra Ludwika- Anna wyszła za mąż za przyszłego cesarza Ferdynanda Habsburga, Czesi opowiedzieli się za sukcesją dynastyczną, tym samym uszczuplono jagiellońską strefę wpływów. Nadszedł czas na interwencję rozwścieczonej Bony. Węgry nie zgodziły się na habsburskie panowanie ku radości Bony, ale na sejmie obrały wojewodę siedmiogrodzkiego Jana Zapolyę (brata pierwszej zony Zygmunta Starego)na narodowego swojego króla, ku złości Bony. Na czym miał polegać interwencja królowej? Otóż doprowadziła ona do tego, iż jej najukochańsza córka Izabela w dniu 23 lutym 1526 roku stanęła ślubnym kobiercu z o wiele od niej starszym Janem Zapolyą. Marzenia o odzyskaniu Węgier przez małżeńskie mezalianse okazały się iluzoryczne. Wkrótce po ślubie zmarł Jan, Izabela została sama z maleńkim synem Zygmuntem, stając się regentką. Na państwo Węgierskie w 1540 roku najeżdżają Turcy i Habsburgowie, w wyniku czego kraj zostaje podzielony na trzy części: austriacką, turecką i księstwo Siedmiogrodu, które dostało się Izabeli. Niekorzystna sytuacja zmusiła Jagiellonkę do ucieczki na Wawel , ale późniejszego powrotu do Transylwanii celem rozwiązania problemów. Niestety cierpiąc na migrenowe bóle głowy Izabela umiera w 1559 roku. Marzenia Bony o panowaniu nad Dunajem stały się mrzonką. Sukcesja po Ludwiku okazała się nierealna.
Jednakże mogła się szczycić mianem jednej z najpotężniejszych królowych europejskich. We władaniu tej pary królewskiej znajdowała się sama Korona z przejętym Mazowszem, Wielkie Księstwo Litewskie, Pomorze, a od 10 kwietnia 1525 roku lennem stały się Prusy, do niedawna wrogie państwo zakonu krzyżackiego. Sama królowa nosiła łaciński tytuł: Bona Dei gratia regina Poloniae, magna duccisa Lithuaniae, Barique princeps Rossani, Russiae, Prussiae, Masoviae etc. domina. (Bona, z Bożej łaski królowa Polski, wielka księżna Litwy, księżna Bari i Rossano, pani Rusi, Prus, Mazowsza itd.)
Wróćmy do jej potomstwa. Drugim ukochanym jej dzieckiem był syn Zygmunt August. Chowała go w sposób odmienny niż chowane były dzieci Habsburgów. Należy nadmienić, iż bratanica Zygmunta starego Anna Jagiellonka wraz z mężem swym Ferdynandem Habsburgiem wydali podręcznik dotyczący metod wychowawczych, metod za pomocą rózgi i podawania czarnego chleba z wodą. Metod dalekich od wskazówek światłego Erazma z Rotterdamu, który już wtedy widział potrzebę karmienia piersią jako czynnik spajający matkę z dzieckiem i dający poczucie bezpieczeństwa. Sposób wychowawczy Bony był odmienny, ale skutkował podobnymi rezultatami. Poddawała syna całkowitej kontroli przez pełne uzależnienie od siebie. Mimo wskazówek myśliciela z Rotterdamu, młody królewicz przez pierwsze trzy lata był karmiony przez mamkę. Po ukończeniu szóstego roku życia powinien przejść pod męską opiekę jak nakazywała tradycja to królowa miała go jeszcze przez kolejne trzy lata przy sobie przetrzymując w fraucymerze kobiet. Chciała go wychować na twardego mężczyznę, co jednak jej się nie udało, w przeciwieństwie do córki Izabeli. W rezultacie będzie potem biadoliła:
„Wybrykiem natury, iż córka Izabela przyszła na świat dziewczynką, a królewicz- chłopcem”.
Motorem działania Bony nie była miłość do syna w czystej swej formie, ale lęk, jaki doskonale zaczął w późniejszym okresie odczuwać młody następca tronu. Mogła mu po stokroć powtarzać, że kocha i poświęca się z miłości, ale syn zamiast kochać morderczo troskliwą matkę, zaczął się jej panicznie bać. Do tego wychowanie w przeświadczeniu dumy i pychy oraz ważności własnego majestatu skutkowało w latach późniejszych i będzie się odbijało Bonie czkawką.
Nie była zwolenniczką wolnego seksu choć pod jej bokiem mogło odbywać się renesansowe, dworskie używanie życia. Nie stworzyła jak owym czasie Katarzyna Medycejska w Luwrze, szwadronu dworskich podfruwajek. Mimo tej powściągliwości usidlała jednak syna w ramionach miłośnic, które sama rada była mu sprowadzać, czy wybierać. Robiła to zarówno z troski by nie narażać jedynego syna na niebezpieczeństwa wojenne oraz by nie przeszkadza ł jej w politycznych działaniach.
Jednak syn osiągał wiek dojrzałego mężczyzny, a polityka dynastyczna wymagała ożenku. Już w 1528 roku Zygmunt Stary wyraził zgodę na małżeństwo z Elżbietą Habsburżanką, córką Ferdynanda i Anny Jagiellonki siostrzenicy polskiego króla. Rzecz jasna, że antyhabsburgska królowa sprzeciwiała się temu małżeństwu jak tylko mogła. Nawet jej ulubieniec i spowiednik biskup Piotr Gamrat nie był w stanie na Nią wpłynąć. Stary król podjął suwerenną decyzję o zaślubinach wyznaczając datę n dzień szóstego maja 1943 roku. Bona wykorzystując swój wpływ na małżonka ruszyła do ataku mamiąc oczy męża perspektywą ożenku z córką króla francuskiego Franciszka Małgorzatą. Biorąc pod uwagę przymierza łączące Francję z Turkami małżeństwo takie wywróciłoby polską politykę zagraniczną do góry nogami.
Ślub jednak się odbył w zaplanowanym terminie. Bona była niechętna wobec młodej królowej, co okazywała często i dość dosadnie, nawet prezent ślubny podarowała młodej parze w ostentacyjnym opóźnieniem bo dopiero 13 maja. Bona mimo ze nie mogła wiedzieć, ani o chorobie Elżbiety (była epileptyczką), ani o tym, iż małżeństwo nie było szczęśliwe ani o tym, iż królewskiego łoża nie będzie dziedzica czyniła wszystko by małżeństwo unieważnić u papieża. Jej prawnicy negowali sam fakt samej małżeńskiej konsumpcji, oraz prawomocności dyspensy papieskiej sugerując drugi, a nie trzeci stopień pokrewieństwa małżonków. Dyspensa jednak została podtrzymana przez papieża Pawła III 17 maja 1544 roku. Ten atak nie udał się starej królowej, która sama tego określenie nie znosiła. Wobec przegranej w walce o unieważnienie ożenku Bona przyjmuje taktykę dyskredytowania i dyskryminacji Elżbiety. Bardzo długo odmawiała jej praw posiadania własnego dworu na Wawelu, własnej kuchni, odseparowywała od niej męża na wszelkie sposoby.
Kiedy poseł austriacki Marsupine zapytał Bonę, czemu młody król nie odwiedza żony i z nią nie jada wspólnie, ta zareagowała w najgwałtowniejszy i obelżywy sposób, lecz zwykły dla siebie by potem płakać nad sobą, że musząc odpowiadać n takie pytania jest sługą i niewolnicą tej Pani Elżbiety.
Około 10 lipca 1543 roku wybuchła Afera Serowa. Habsburżanka nie posiadająca własnej kuchni posłała dworzanina do szafarza starej królowej po ser parmeński, a ten go wydał. Na wieść o ty Bona dostała ataku szału, zakazała wydawać Elżbiecie czegokolwiek ze swojej spiżarni. Sprawa sera zatoczyła dalekie kręgi, trafiając nawet na dwór cesarski, Bona w tej sprawie zwołała Radę Królewską, w wyniku działań kucharz młodej królowej zbiegł z Krakowa.
Tego samego miesiąca, w połowie lata na Kraków spadło morowe powietrze. W zarazie Bona widziała szansę dla swych działań. Z razu posłała syna do Wilna by schronił się tam oczekując wygaśnięcia pandemii, a w sierpniu zabrała ze sobą Elżbietę i wyjechała z nią do podkrakowskich Niepołomic.
Gasztołdową. Po śmierci pierwszej żony w sposób potajemny ożenił się z Nią, nie uzyskując zgody sejmu szlacheckiego, co wzbudziło niepokojące nastroje wśród możnych. Na wieść o tym fakcie Bona zalał się łzami jak pisał hetman Jan Tarnowski do Albrechta Pruskiego 18 marca 1548 roku.
1 kwietnia 1548 roku umiera stary król, Bona zdaje sobie sprawę, że zostaje sama z trzema córkami. W celu zdewaluowania małżeństwa wykorzystuje jednak fakt śmierci małżonka i na posiedzeniu Rady Królewskiej oznajmia:
„Boleść ta i żal ten wytrąciły Jego Królewską Mość w niemoc, w której żywota swego dokonał i Panu Bogu duszę oddał”.
List Bony do Rady zawierał elementy szantażu emocjonalnego, czym znakomicie trafiła w nastroje społeczne wynikające z niezadowolenia z królewskiego ożenku.
Po wprowadzeniu Barbary na wielkoksiążęcy zamek w Wilnie, nie miała zamiaru patrzeć na podobną uroczystość na Wawelu z udziałem, w roli głównej- niewygodnej synowej, a co miało miejsce we wrześniu tego samego roku, a Jej trzy cnotliwe córki, że do klasztoru wolą pójść niźli pozostać przy tej Pani Barbarze. Bona w obliczu niechcianego spotkania zamyka n klucz wawelskie komnaty i zakazuje otwierać je przed kimkolwiek i wyjeżdża na swe mazowieckie dobra oprawne. W dniu 24 sierpnia 1548 roku uroczyście wjeżdża do niewielkiej mieściny Warszawy by osiąść w przestronnym zamku. Będzie tam mieszkała przez osiem lat, rozbudowując swą rezydencję oraz potrajając dochody z warszawskich dóbr. Usunięcie się królowej nie było takie pewne, stała się główną ostoją przeciwników mariażu Augusta z Barbarą, tym samym miała powód by nie wycofywać się z polityki.
Podczas obrad na sejmie majowym w 1550 roku, Bona toczyła swój ostatni bój. Pomimo utraconej pozycji, w sposób szaleńczy chciała odzyskać władzę nad państwem i synem. Miała olbrzymie pieniądze z dóbr mazowieckich, litewskich i wcześniej odzyskanych królewszczyzn, a oprócz tych środków swojego reprezentanta w rodzie Radziwiłłów, z którego wywodziła się królewska małżonka. Był nim krajczy Jan, który otrzymał od niej 500 złotych czerwonych za poparcie w sprawie, była to bodajże jedna z pierwszych ewidentnych łapówek. Po swej stronie miała również prymasa Dzierzgowskiego oraz Ożoga- czarownicę, którą trzymała na warszawskim zamku. I nie było w tym nic dziwnego bo Jagiellonowie wierzyli w gusła, znaki, przepowiednie, magów, zodiaki i tym podobne znaki widoczne na ziemi i niebie.
Nad synem jednak już nie mogła panować. Po rozpoczęciu sejmu, August będąc w bojowym nastroju odwiedził matkę, wdając się z Nią w kłótnię. Bona płakała, histeryzowała, krzyczała. W przypływie gniewu i nienawiści wyrzuciła z siebie wymowne: „owa kobieta dzieci nigdy nie będzie miała”. Przerażony August, zaczął się obawiać, iż matka może zacząć praktykować swe trucicielskie zapędy w stosunku do jego ukochanej żony. Ale Bona już nie miała ani takiej pozycji ani takich wpływów w politycznej grze. Rozżalony syn upokorzył matkę odbierając jej czarownicę, zaś do Radziwiłła Rudego pisał:
„Nic by raczej widzieć nie chciała, tylko śmierć, gdzieżby koronacja małżonki naszej dojść chciała”, 20 czerwiec 1550 r.
Barbara umrze niebawem, cierpiąc na nowotwór dróg rodnych, król osobiście w kondukcie żałobnym odwiezie jej ciało w miejsce spoczynku wiecznego do katedry Wileńskiej. Po utracie jedynej kobiety, jaką kochał popadł w depresję. Ale fakt śmierci synowej nie omieszkała wykorzystać królowa- Matka.
21 stycznia 1552 roku król wyjechał w okolice Kozienic na polowania, niby przypadkiem spotkał tam matkę, która chciała wrócić w jego łaski. Żaliła się na niewydawanie córek za mąż, narzekała na chorobę oczu i możliwość ślepoty, oraz szantażowała wyjazdem do Włoch. Ponoć wówczas, podczas tego zimowego spotkania pojęła, że nie da już rady manipulować synem. Kiedy zbolałemu cierpieniem ducha Augustowi zaproponowała pomoc swoich włoskich medyków, wzbudziła tylko jego podejrzliwość, skoro XVI wieczny historyk Marcin Bielski pisał, że „Barbara była struta przez jednego Włocha doktora”.
W szybkim czasie chciano doprowadzić do mariażu małżeńskiego króla z siostrą zmarłej Elżbiety- Katarzyną Habsburżanką. Bona by wrócić na scenę polityczną zmienia front z antyniemieckiego na prohabsburgski. Wesele trwające dziewięć dni odbyło się 30 lipca 1553 roku i było ostatnim spotkaniem pełnej Jagiellońskiej rodziny: Bona, Zygmunt August, jego cztery siostry i siostrzeniec. Starsza pani jednak i w czasie wielkiej uroczystości nie zaznała spokoju ducha. Mimo, iż młodsze córki nadal bezwzględnie i despotycznie trzymała przy sobie, a one w oczach brata budziły w nim najgorsze skojarzenia z matką, będąc jej bezwzględnie podporządkowane. Bonie nie było w smak, iż w czasie uroczystości jej starsza córka- królowa węgierska ze swym synem Janem Zygmuntem zostali posadzeni wyżej niż ona królowa- matka.
Po zmianie frontu na jaki zdecydowała się Bona, biorąc pod uwagę wyśmienitą znajomość międzynarodowej łaciny i języka włoskiego przez obie królowe przyszło jej się łatwiej porozumiewać niż z poprzednimi synowymi. Jednak zaczęła pojmować, iż jej wielkie pięć minut władzy w imperium jagiellońskim skończyło się bezpowrotnie. Syn jej nienawidził, nie dawał sobą manipulować, gardził podstarzałą kobietą dążącą do władzy, podejrzewał o najgorsze. Przyjaźń z nową synową na nic się zdawała. Posiadała władzę nad wielkimi obszarami domen mazowieckich, rozbudowywała zamek warszawski, a jej oprawa przewyższała wszystkie wcześniejsze jakimi mogły się poszczycić księżniczki i królowe piastowskie i jagiellońskie. Na terytorium samej Korony należało do niej 50 miast i około 450 wsi, zaznaczając, że na uposażenie dworu wawelskiego wystarczało kilka wsi. Ale kiedy dla budowania własnego stronnictwa politycznego zmuszona była uszczuplać swój prywatny, acz nad wyraz obfity skarbiec , poczuła się mało komfortowo. Wówczas nadszedł czas planów związanych z powrotem do rodzinnego Bari. Syn jej nienawidził, córki niczemu nie służyły, ukochany mąż nie żył, Warszawa z Mazowszem nie mieściły jej ambicji.
Mimo tego, że dochodziła już sześćdziesiątki czuła się nadzwyczaj młodo. Co niektórzy z jej otoczenia podejrzewali ją o miłość do swego dworzanina Jana Wawrzyńca Pappacody. Jeśli nawet jakimkolwiek uczuciem go darzyła włoska pani okaże się ono tragiczne w skutkach. W wyniku utraconej pozycji, nie zadawalały jej już wizyty najwyższych dostojników i poselstwa zagraniczne, ogromne dochody i skarby jakie zgromadziła, a jakich nie chciała użyć jako sum posagowych dla swych trzech córek, które pomimo upływu czasu nadal pozostawały w stanienie panieńskim, a Bona zupełnie nie była zainteresowana ich intratnym zamążpójściem.
Jeszcze przed ślubem Zygmunta z Katarzyną wysłała swego powiernika Pappacodę z szesnastoma tysiącami portugałów, trzema tysiącami czerwonych złotych do Włoch. Polski król obawiał się, że matka wszystkie skarby wyśle do rodzinnego księstwa i nic się nie ostatnie. Trwożyły go też myśli, matka mogłaby zapożyczyć lub zastawić obcym, oddając w ten sposób olbrzymią, polską substancję majątkową. Królowa za nic nie dawał się odwieść od realizacji swych wyjazdowych planów do Bari. Nie byli wstanie tego zrobić nawet jej ulubienie senatorowie, nadal przy niej tkwiący: biskup krakowski Andrzej Zebrzydowski, bp. Jan Uchański, czy kasztelan wojnicki Mikołaj Myszkowski.
Nadal z determinacją dążyła do władzy. Liczyła na uzyskanie od cesarza i króla Hiszpanii godności vicekróla Neapolu. Dlatego zmieniła swój front na prohabsburgski; namawiając nawet ukochaną córkę Izabelę, by ta zrzekła się Księstwa Siedmiogrodu. Jednak oficjalna wersja jaką obwieszczała polskim panom była taka, iż wybiera się do włoskich cieplic celem podreperowania zdrowia. Celem uzyskania zgody na wyjazd niezmordowanie napierała na syna i sejm. W styczniu 1556 roku zatrzymały ją zrękowiny jej córki Zofii z dwukrotnie starszym Ludwikiem II – księciem brunszwickim.
Wpłynąć na bonę usiłował jeszcze bp Andrzej Zebrzydowski, prosząc, by pozbyła się iluzji włoskiej krainy młodości, mówiąc do niej:
„Teraz nie ziemiać to włoska Waszej Królewskiej mości smakuje, gdy o niej myślisz, ale smakują one lata młodzieńcze, a jako wszyscy ludzie lubią bardziej wiosnę niż zimę”.
Niestety takie argumenty tylko rozwścieczały starą królową, która nie przyjmowała do świadomości upływającego czasu, na co biskupowi odpowiedziała”
„Tyś, któryś biskupstwo kupił…”.
„Bo przedajne było”.- odrzekł biskup.
„Nie przywiedziesz tego ani Ci, którzy Cię posłali, iż bych ja jechać nie miała. Pojadę! Pojdę! A rada ujrzę, kto mnie hamować będzie”. – skwitowała królowa.
Zgodę na wyjazd otrzymała od syna pod warunkiem oddania wszystkich dóbr ziemskich. Wyjeżdżała rada, choć pozostawiając swe córki bez jakiegokolwiek posagu, co niebawem, z przekąsem, wypomni jej córka Izabela:
„Matka nasza mając się dobrze, opuściła nas pięć, a ja jednego syna opuścić nie chciałam, wiedząc dobrze rozkosz węgierską”.
W samym środku zimy Bona wyjeżdża z Polski z dniem pierwszego lutego 1556 roku. Nigdy już nie ujrzy ani dzieci, ani kraju, w którym spędziła 38 lat. W drodze towarzyszyły jej dwadzieścia cztery wozy wypełnione kosztownościami. Do rodzinnego Bari dotarła 13 maja. Zrazu po przyjeździe, poprzez swego najbardziej zaufanego dworzanina Pappacodę udziela pożyczki królowi hiszpańskiemu Filipowi II Habsburgowi, w kwocie 430 000 dukatów złocie, która to będzie w późniejszej historii określana mianem sum neapolitańskich, które Zygmunt August będzie nieskutecznie próbował odzyskać. Udzielony kredyt miał królowi pomóc w walce z Francuzami o rodzimy Bonie Neapol. Chwilę po zawarciu transakcji, bonę owładnęły podejrzenia, co do rzeczywistej roli zaufanego dworzanina. Każe go śledzić, uważa zarówno na siebie, jak i na niego, bacznie obserwuje. Jeszcze w październiku pisze, że jest w dobrym zdrowiu. Niedługo się nim jednak pocieszy. Końcówka życia osławionej polskiej królowej będzie z pogranicza thrillera.
Nagle 8 listopada, mając 63 lata, zapada na zdrowiu, a sprowadzonych do Bari sześciu lekarzy bezradnie stanie nad królewskim łożem. Czując się niepewnie każe złożyć wszelkie akta do weneckiego archiwum, aby służyły ewentualnym celom procesowym.
Wszystko wskazywało na to, że Pappacoda był szpiegiem na usługach Habsburgów. Postać z niego paskudna, sprzedajna, gotowa pożreć własny ogon w imię własnych ambicji i zysków. Zresztą jego nazwisko odzwierciedla duszę: Pappare znaczy żreć, a coda- ogon.
Nadal jednak współpracuje z Boną. Usiłuje wymusić na chorej królowej zapisanie w testamencie wszelkich dóbr na rzecz Filipa II. Przekupiony przez Pappacodę lekarz: Gio Antoni di Matera, podaje Bonie wolno działającą truciznę. Drugą jej porcję wlewa kuchmistrz Paweł Matrillo. Na wpół przytomna królowa w dniu 17 października podpisuje podsunięty przez zdrajcę testament, w którym głównym spadkobiercą Księstwa Bari czyni Filipa II, tym samym wydziedziczając Zygmunta Augusta i pozostałe dzieci.
18 listopada 1557 roku królowa czuje się znacznie lepiej. Powraca w niej poczucie rodzinnej więzi. Nakazuje całemu dworowi modlić się za nią, po czym dyktuje notariuszowi Scypionowi Catapaniemu nowy testament, w którym wszelkie włoskie dobra przekazuje synowi, córkom po 50 tysięcy dukatów z sum neapolitańskich, a resztę mimo wszystko Pappacodzie.
Jednak trucizna robi swoje. W dniu 19 listopada 1557 roku o czwartej nad ranem oddaje swego ducha.
Pappacoda za zgodą Habsburgów rabuje zamek, notariusz Catapani ucieka z Bari. Zaraz potem ludzie z otoczenia królowej zaczynają padać jak mrówki, do tego stopnia, że nawet Hiszpanie są przerażeni rozmiarem czystek.
Bonę pochowano w katedrze Bari pw. Św. Mikołaja, a renesansowy nagrobek ufundowała opuszczona przez nią córka- Anna Jagiellonka.
W styczniu 1558 roku urzędnicy hiszpańscy przejmują włoskie księstwo w posiadanie dóbr Filipa II.
W Polsce nikt z panów szlachty nie przejął się zejściem na tamten świat despotycznej królowej. Jej otrucie potraktowano jako wyrównanie wyrządzonych krzywd.
Sam kronikarz Marcin Bielski pisał:
„Najbardziej żałowano straconych bogactw. Król podjął bezowocne starania o odzyskanie sum neapolitańskich”.
Polska nigdy nie umiała kolonizować. Pozostawione w ostatecznym testamencie księstwo Bari dla Zygmunta Augusta nigdy nie będzie wcielone w granice Rzeczypospolitej.