Mimo czterech żon, król Kazimierz nazwany w historii Wielkim, nie pozostawił po sobie męskiego potomka, który dziedziczyłby odrodzoną piastowską Polskę. W takiej sytuacji na mocy uzgodnień, traktatów i przywilejów szlacheckich tron polski powierzył swojemu siostrzeńcowi, synowi Jadwigi Łokietkówny i króla węgierskiego Karola Roberta- Ludwikowi Andegaweńskiemu. Parantele dynastyczne były świetne. Matka- córka rodu piastowskiego, ojciec potomek królów Sycylii, Neapolu, czy Niemiec. Podobnież jak Kazimierz tak i Ludwik nie miał szczęścia w kwestii męskiego potomka. Mimo dwóch żon, doczekał się trzech córek, wszystkich zrodzonych z Elżbiety Bośniaczki: Katarzyny, Marii i Jadwigi.
Jadwiga miałaby się urodzić w 1370 roku jak podaje polski kronikarz Jan Długosz. Jednak dopiero badania w czasach współczesnych okazały, że jest to rok urodzenia jej starszej siostry- Marii. Dopiero badania na podstawie źródeł pośrednich umiejscawiają datę urodzin przyszłej królowej między 3 października 1373, a przed 17 kwietnie 1374 roku, a obecnie datuję się ten dzień pomiędzy 11, a 15 lutym 1374 roku. Na chrzcie otrzymała imię po świętej Jadwidze Śląskiej.
W dniu 15 czerwca 1378 roku w kościele w naddunajskim Hainburgu odbyły się zaślubiny węgierskiej królewny z ośmioletnim Wilhelmem Habsburgiem. Właściwy ślub miał się odbyć gdy dzieci osiągną pełnoletniość, co w owym czasie dla dziewczynek przypadało po ukończonym 12 roku życia. W razie zerwania zaślubin strona rezygnująca była zobowiązana do wypłacenie 200 tysięcy florenów w złocie. Kolejnych kilka lat Jadwiga spędziła w węgierskiej Budzie.
Po śmierci ojca- Ludwika Andegaweńskiego, mimo iż oboje młodzi byli zdolni do zawarcia związku małżeńskiego, nie kwapili się ku niemu. Nie spieszył się zwłaszcza Wilhelm, nie będąc pewnym ewentualnego stanowiska jakie mogłaby objąć młoda królewna. Zgodnie z przywilejem koszyckim jaki Ludwik nadał polskiej szlachcie uzyskał on prawo do tronu polskiego dla jednej ze swych córek. Prym zgodnie z tradycją i zwyczajami należał się Marii jako starszej. Ta jednak był ożeniona z Zygmuntem Luksemburskim, bratem cesarskim, królem Czech i Węgier. Taka konfiguracja zepchęłaby Polskę i Kraków do roli drugoplanowej, co nie odpowiadało interesom polskim. Szlachta opowiedziała się więc za młodszą z córek- Jadwigą. Obawiano się jednak wypuścić Jadwigę z podróż do Polski z uwagi na trwającą wojnę domową na Węgrzech i zamieszki w samej Polsce. W niepewnej sytuacji politycznej, kiedy to część szlachty opowiadała się za Piastem na tronie, wkroczył na arenę Ziemowit Mazowiecki, którego nawet 1383 roku panowie mazowieccy okrzyknęli królem w Sieradzu. Ziemowit wraz z wojami liczącymi pięciuset zbrojnych uderzył na Kraków, jednak nie mając poparcia wśród braci krakowskich poczekał na Kleparzu i się wycofał. Szlachta małopolska jednocześnie będąca wierna Andegawenom, a przeciwna Marii opowiedziała się za Jadwigą jako królem Polski. Ziemowit czekając z wojami na Kleparzu nie doczekał się królewny. Na wieść, iż królewna nie wybiera się do Polski chciał siłą wtargnąć na Kraków popierany przez mazowieckich wielmożów. Jednak panowie krakowscy mocno się mu sprzeciwili i pobrali wielce śmiały plan. Plan ten dotyczył ożenku Jadwigi z księciem pogańskim. Mimo, iż mieliśmy w historii taki precedens gdy Łokietek ożenił swego syna z Aldoną Giedyminówną, to i tak decyzja taka była nad wyraz śmiała. Jednak miała ona aspekty mocno racjonalne politycznie. Ożenek Jadwigi z Jagiełłą wymusiłby chrystianizację Litwy i to na drodze pokoju, a nie miecza, a to z kolei postawiłby w wątpliwość istnienie Państwa Zakonnego, którego sens opierał się na zbrojnym nawracaniu Litwinów.
W dniu 13 października 1384 roku Jadwiga wreszcie przyjechała do Krakowa, by 15. Tego samego miesiąca zostać koronowaną na… Króla Polski. Wszak nie była królową, a królem, takie właśnie przysługiwały jej prerogatywy jako władcy.
Mimo takiej pozycji, mało spotykanej w ówczesnej Europie dla kobiety Ziemowit IV zaniechał swych zamiarów, ale i nie pojawiali się swaci od samego Wilhelma. Jednak kiedy dotarła do Habsburgów wieść o koronacji młodziutkiej Jadwigi to i pojawiły się poselstwa. Rokowania prowadził ojciec królewicza z matką królowej, wyznaczono datę ślubu na dzień 15 sierpnia 1384 roku w dzień Wniebowzięcia Najświetszej Panny Marii, a nawet zezwolono Wilhelmowi zamieszkać u Jadwigi. Na starostę weselnego obrano księcia piastowskiego Władysława Opolczyka. Ten porozumiawszy się z niemieckim mieszczaństwem krakowskim i otrzymawszy pomoc Gniewosza z Dalewic ulokował niedoszłego męża w domu mieszczańskim na rogu ulic Szczepańskiej i Sławkowskiej. Zbliżał się zapowiadany dzień zaślubin, a starosty weselnego nie było. W oczekiwaniu urządzano wielkie zabawy, fety i turnieje. Jadwiga schodziła z Wawelu, a Zygmunt szedł z rynku, oboje ku klasztorowi franciszkanów, gdzie w obszernych zakonnych komnatach odbywały się ciągłe uroczystości. Wilhelm wyrósł na przystojnego młodzieńca, umiał się podobać i szybko podbił serce młodocianej oblubienicy. Niestety nie uczynił tego z sercami możnych krakowskich. Grano na zwłokę, sam Władysław Opolczyk prowadził niejako podwójną grę oczekując poselstwa polskiego z Litwy i celowo opóźniając akt zaślubin Jadwigi i Wilhelma. Jadwiga jednak w swej miłości była nieugiętą. Kiedy w lichej litewskiej osadzie w dniu 14 sierpnia 1385 roku stanęło polskie poselstwo szykując się do podpisania słynnej Unii Krewskiej, polska królowa powzięła samodzielną decyzję o zamążpójściu za Habsburga, była z nim przecież zaręczona. Zdecydowała, że dnia 23 sierpnia 1385 roku oficjalnie poślubi Wilhelma i wprowadzi go na zamek. Słowa dotrzymała. W jasne i słoneczne południa dnia letniego, 23 sierpnia Wilhelm zmierzał ze swym książęcym orszakiem na zamek wawelski. Przed nim jego Herold docierając na wzgórze oznajmił przybycie pana grając trąbką na cztery świata strony. Rozpoczęła się uroczystość weselna, lecz pod wieczór wjechała na zamek cała drużyna polska. I w tym miejscu kończą się o tym wydarzeniu jakiekolwiek zapiski w rodzimych kronikach. Jednak bardziej wylewni okazali się pisarze niemieccy, między innymi ówczesnego burmistrza wiedeńskiego. Według germańskich relacji Wilhelm uciekał z zamku wawelskiego spuszczany z okna na linie. Jadwiga zakochana i urażona w swej monarszej dumie nie dała za wygraną. On uszedł do zamku myśliwskiego Kazimierza Wielkiego w Łobzowie, potem wrócił do przyrynkowej kamienicy, ona próbowała się z nim spotykać, choć często sposobem możnych nie była wypuszczana z Wawelu. Rozpacz wielka i smutek ogarniały młodocianą królową, która według relacji oddała się coraz częściej modlitwie i kontemplacjom, choć czasami urządzała sobie potajemne schadzki z ukochanym. Jadwiga jako niewiasta na wskroś inteligentna musiała dokonać wyboru: stanąć przy swoim, czy zdaniu panów polskich i poślubić Jagiełłę. Sam niemiecki książę w końcu wypędzony z Krakowa, w czasie swej ucieczki miał, wedle legendy, pozostawić skarb wielki u Augustianów rezydujących w podkrakowskim Kazimierzu, a skarb ów przyczynił się do budowy gotyckiego kościoła pod wezwaniem śś. Katarzyny i Małgorzaty. Sama historia kościoła była równie nieszczęśliwa jak i jego domniemanego dobroczyńcy. Ze źródeł wiadomym jest, iż Wilhelm nie poślubił żadnej kobiety aż do śmierci królowej Jadwigi. Dopiero w 1401 roku pojął za żonę Joannę, przyszłą królową Neapolu, a nie doczekawszy potomstwa zmarł w Wiedniu 15 lipca 1406 roku.
Jadwiga po wypędzeniu Wilhelma żyła w ciągłym napięciu i stresie. Wychowana na świetnym i pobożnym dworze węgierskim, oczekiwała na nieokrzesanego poganina z Litwy, którego ówcześni porównywali do niedźwiedzia. Według Długosza, tradycji i interpretacji księdza Kłapowskiego incydent z toporem odmienił ją z zakochanej w Habsburgu panienki, w świadomą królową. Otóż zanim Jagiełło dotarł do Krakowa, a Wilhelm przebywał w domu Gniewosza, chcąc spotkać się z ukochanym, pełna złości wyszła komnat wawelskich. Sposobem zamkniętą przed nią bramą zaczęła ją rąbać wykradzionym toporem, żeby wydostać się ku miastu. Słabe dłonie kilkunastoletniej dziewicy nic nie wskórały, po kilku uderzeniach zrozumiała, że bramy nie zdobędzie. Wzruszeni namiętnością królowej panowie prosili o wybaczenie, podskarbi koronny Dymitr z Goraja rzucił się przed Jadwigą na kolana błagając by pomiarkowała się w swym namiętnym i miłosnym porywie. Młoda królowa wróciła na zamek przepełniona rozpaczą.
Nieco wcześniej Jagiełło podpisał słynny akt w Krewie, w którym zobowiązał się przyjąć chrzest z rodziną i poddanymi, jeśli polska królowa go poślubi. Ponadto zobowiązał się włączyć do królestwa Wielkie Księstwo Litewskie i odzyskać zagrabione ziemie w tym Śląsk i Pomorze. Jadwiga oczekiwała poganina z Litwy, pogańskiego psa Jagala, niedźwiedzia kosmatego, którego miała poślubić, ciągle wierząc w wielkość i świętość Zakonu Krzyżackiego. Długo trwało, zanim przekonano Jadwigę, iż zakonnicy nie są święci, a brutalni i bezwzględni w krwawym szerzeniu wiary. Długo trwało zanim straciła zaufanie i szacunek do krzyżowców.
W styczniu 1386 roku Jagiełło, z wielkim orszakiem, dziesięcioma braćmi i kuzynami wjechał do Polski. Poselstwo polskie powitało go w Wołkowysku i zaproszono na zjazd do Lublina. Tam pojawił się w dniu 2 lutego i został obwołany królem w czasie zjazdu elekcyjnego. Bracia jego do chwili chrztu traktowani byli jako zakładnicy.
Jadwiga, według relacji Długosza, słysząc o Litwinach wszystko co najgorsze wysłała swego zaufanego posła Zawiszę z Oleśnicy aby dobrze przyjrzał się przyszłemu małżonkowi. Jagiełło zorientował się w zamiarach wysłannika i
„ażeby lepiej zobaczył nie tylko jego postać, ale i poszczególne kształty jego ciała, poprowadził go ze sobą do łaźni. Ten napatrzywszy się wszystkiemu do woli, odmówiwszy też przyjęcia upominków dawanych przez Jagiełłę, po powrocie do królowej Jadwigi donosi, że sylwetka księcia Jagiełły jest zgrabna, kształtna, ciało dobrze zbudowane, wzrost średni, spojrzenie wesołe, twarz podłużna, bez żadnego śladu szpetoty, a obyczaje poważne i godne księcia.”
Wedle wielu historyków spotkanie to miał mieć miejsce w Krakowie, przy obecnym adresie Kanonicza 13, w przyszłym domu kanonika Jana Długosza, gdzie niegdyś mieściła się łaźnia królewska, a obecną ulicą Podzamcze płynęła Młynówka, dostarczająca czystą wodę do łaźni.
Sam litewski potwór okazał się być typowym młodym mężczyzną, około trzydziestoletnim. Niewysoki, czarniawy, być może lekko łysiejący od czoła. Na przekór niskiemu wzrostowi mówił niezwykle niskim, donośnym, acz tubalnym głosem. Nie pił zupełnie alkoholu, raczył się wodą źródlaną bojąc się do końca swych dni otrucia. Co drugi dzień zażywał łaźni, co było bardziej powszechnym zwyczajem na Litwie niż Polsce i to aż do czasów Zygmunta Augusta.
Jagiełło uroczyście wjechał do Krakowa 12 lutego 1386 roku
„z wielkim orszakiem panów nie tylko litewskich i ruskich ale i polskich, z ogromnym przepychem.”- relacjonował Długosz.
W tradycji król zawsze wyjeżdżał przed Kraków na powitanie przyszłego małżonka. Jadwiga jako niewiasta i będąca królem, więc stanowiskiem przewyższającym Jagiełłę, nie wyjechała na przywitanie niechcianego oblubieńca. Czekała w komnatach na zamku w towarzystwie oddanych jej Władysława Opolczyka i Ziemowita Mazowieckiego, o dziwo jeszcze niedawno, co innego leżało w ich interesach. Na komnaty wprowadzono poganina. Oniemiał na widok jej niezwykłej urody. Jeśli chodzi o wygląd młodej królowej, uważano wówczas, iż nie ma sobie równej. Sławiono ją nie tylko w Polsce, nie tylko na Węgrzech, Niemczech, czy Czechach, ale mówiono o tym aż w ziemi włoskiej.
3 dni po oficjalnym przywitaniu, w dniu 15 lutego Jagiełło został ochrzczony, przyjmując imię po ojcu chrzestnym Władysławie Opolczyku, matką chrzestna unii została siostra wojewody krakowskiego Jadwiga z Pileckich Melszyńska. Po kolejnych trzech dniach 18 lutego Jadwiga staneła przed ołtarzem katedry krakowskiej. Wyprawa panny młodej była niezwykle bogata, składały się na nią płaszcze sobolowe, gronostajowe i popielicowe, a wszystkie wyszywane perłami i złotem, 12 futer zwanych szubami, 15 naszyjników, 10 mis srebrnych, 20 pozłacanych i inne bogate ozdoby. Ale była jedna przeszkoda z lat dziecięcych- Wilhelm, choć przepędzony z Krakowa to ze ślubów nie było żadne zwolnione. Jak donosi Długosz:
„Zdawała sobie bowiem sprawę, że mnóstwo ludzi wiedziało dobrze, iż po złożeniu oficjalnej przysięgi małżeńskiej przez piętnaście dni ze wspomnianym księciem Austrii Wilhelmem bywała w łożnicy i że doszło nawet do fizycznego spełnienia małżeństwa. Bojaźń Boża i wyrzuty sumienia w jakiś tajemny sposób budziły w niej niepokój.”
Z uwagi na wiek narzeczonych, mało prawdopodobne jest by do jakiejś konsumpcji mogłoby dojść. Jednakże jeszcze przed ślubem z Jagiełłą zdecydowała się na krok ostateczny: zobowiązania i dziecięce zaślubiny z Austriakiem są nieważne. Wówczas już po chrzcie i zaślubinach oraz odwołaniu zobowiązań wobec Wilhelma arcybiskup gnieźnieński Bodzanta ukoronował i namaścił Jagiełłę. Jadwiga miała u boku małżonka, a Polska przed sobą nową dynastię.
Teraz państwo młodzi musieli stoczyć batalię o uznanie swego małżeństwa na arenie międzynarodowej. Czemuż walka w takiej kwestii, w sprawie dotyczącej wewnętrznych spraw dwóch niezależnych państw? Otóż w 1387 roku Habsburgowie, roszczący sobie prawa do korony polskiej, wytoczyli w kurii rzymskiej proces, który miałby stwierdzić o nielegalności małżeństwa Jadwigi. Podsycali sytuację Krzyżacy przedstawiający argumenty, że chrzest Litwina był pozorny celem zdobycia władzy i przywrócenie pogaństwa, a polskie możnowładztwo przekupne litewskim złotem. Jednak papież Urban VI ostatecznie 12 marca 1388 uznał małżeństwo za prawowite i nazwał ich oboje w swej bulli „najdroższymi w Chrystusie synem i córką”.
Jakie małżeństwo tworzyła para gdzie on był nieoczytanym analfabetą, dwadzieścia lat starszy od niej, pięknej, obytej i kształconej. Kroniki krzyżackie podkreślają, że ilekroć król zbliżał się do żony, ona z gniewem odwracała się od niego. Nawet jeśli tak nie było, a zakonne pisma kłamią to z pewnością para była niedobrana. Podczas gdy ona czytała Ewangelie, pisma doktorów kościoła rzymskiego, żywoty świętej Brygidy, zamawiała trójjęzyczny Psałterz floriański, fundowała kolegium psauterzystów, on mógł co najwyżej wykładać pieniądze na zdobne malowidła szkoły ruskiej i klepane złoto do kościołów. Ona nosiła żałobną woalkę na twarzy z pokory i żałoby po matce, on mył wyrwane włosy z brody by wkładać je między palce, rzucał za siebie pogiętą słomkę i spluwał, posłów zwykł przyjmować podczas własnych posiedzeń w locum sekretum. Ona polował, jeździła konno, on się uczył i według tradycji wkrótce przetłumaczył „Pater noster” na język litewski.
W miesiąc po ślubie młodzi wybrali się w podróż, którą w czasach obecnych moglibyśmy nazwać poślubną. Wybrali się do kolebki państwa polskiego, do gnieźnieńskiej katedry do grobu świętego Wojciecha. Według tradycji Jadwiga po drodze nawiedziła częstochowski klasztor Paulinów by ofiarować do kościoła z rodzimych zbiorów obraz Matki Bożej, który niebawem stanie się cudem słynący.
W czasie podróży miało miejsce zdarzenie, kiedy to Władysław zażądał od kapituły gnieźnieńskiej okupu na utrzymanie swoich wojów, kanonicy jednak przerzuciła ten ciężar na wsie kapitulne. Zrozpaczeni kmiecie i chłopi szli do króla ze skargami na próżno, mało tego prepozyt katedralny gnieźnieński Mikołaj Strosberg nałożył na chłopów klątwę. Płacze i narzekania dotarły do samej Jadwigi, ta poruszona nieszczęściem kazała znieść klątwę i zwróciła cały okup ze słowami:
„wprawdzie zwróciliśmy wieśniakom bydło, ale zwróci wylane łzy.”
Po powrocie do Krakowa czekał już na nią Maffiola- legat papieski celem podjęcia decyzji o chrystianizacji Litwy. Zadecydowani cały obszar Litwy objęty zostanie jednym biskupstwem wileńskim, i zaraz po tym Władysław wyruszył w podróż z całym orszakiem najwyższych dostojników, panów mazowieckich i misjonarzy. Jadwiga według Długosza miała mu wówczas towarzyszyć w wyprawie chrystianizacyjnej, co jednak wydaje się być mało prawdopodobne. Ona zapewne, prowadząca samodzielną kancelarię królewską, zajmowała się sprawami logistycznymi. Zabiegała o zgromadzanie kapłanów wysyłanych do pogańskiego kraju, tworzenia zaplecza dla rzemieślników, którzy wyrabiali i wysyłali tam obrazy, naczynia liturgiczne i szaty. Jej też staraniem, wywodzący się ze szlachty małopolskiej Andrzej herbu Jastrzębiec został przeniesiony z biskupstwa serockiego na biskupstwo wileńskie.
Kiedy Jagiełło chrzci Litwinów, w roku 1387 Jadwiga wkracza na Ruś Czerwoną. Obszar ten, niegdyś należny do Polski, zdobyty przez Chrobrego, teraz pozostawał w rękach Węgier. Z ramienia starszej Andegawenówny, Marii zarządzał nim Władysław Opolczyk. Po śmierci starszej siostry ziemie należne były Jadwidze. Mimo, że Opolczyk wzywał w akcie z 6 lutego do oporu przeciw Jadwidze, to młoda królowa bez problemu i pokojowo weszła do Przemyśla i Lwowa, a w Jarosławiu wydała liczne przywileje i złożyła obietnicę w dniu 18 lutego, że ziem tych nigdy od Polski nie odłączy. Jadwiga miała jedynie problem z Haliczem, od nazwy którego w czasach późniejszych swoją nazwę uzyska Galicja. Jednak wysłane na polecenie Jagiełły wojska Wielkiego Księcia Witolda. Przyłączenie tych ziem dzięki kobiecej delikatności młodziutkiej królowej odbyło się niemalże bez rozlewu krwi. Być może wzorem była dla niej królowa Elżbieta z Apardów, mająca opinię „anioła pokoju i pojednania”.
Ale zabiegi polityczne Jadwigi mające na celu rozwój terytorialny Korony Polskiej szły dalej, mimo, iż oddała ziemię bęłską pod władanie mazowieckiemu Ziemowitowi, niedoszłemu królowi polskiemu, to we Lwowie 26 września 1387 roku hołd lenny złożył Andegawentce hospodar mołdawski Piotr I Mucat. Być może wówczas Jadwiga po raz pierwszy obejrzała mszę w obrzędzie bizantyjskim (jak przypuszcza ksiądz Bolesław Przybyszewski), niezwykłe śpiewy cerkiewne, bogatą liturgię i modły w języku słowiańskim. Mogła wówczas zrodzić się w niej idea o możliwości sprowadzenia do Krakowa z czeskiej Pragi zakonników z klasztoru Emaus, którzy odprawiali msze w języku słowiańskim. Zgodnie z aktem Jagiełły pojawili się oni w podkrakowskim Kleparzu Benedyktyni słowiańscy w dniu 28 lipca 1390 roku. Po śmierci już swojej siostry Marii, w roku 1395 zgodnie z umową koszycką zawartą dwa lat wcześniej, Jadwiga stała się dziedziczką, objętych wojną domową, Węgier. Tym samym jej lennikiem, podkreślić należy, że lennikiem jej, a nie państwa polskiego stała się Wołoszczyzna, część dzisiejszej Rumunii. W dniu 18 maja 1396 roku tamtejszy hospodar Wład złożył jej hołd lenny. Jadwiga sprowadza kolejny zakon, tym razem maryjny, tym razem na podkrakowski Piasek- Karmelitów (Zakon braci Najświętszej Marii Panny z Góry Karmel). Z budową kościoła wiążę się przekaż, iż sama królowa często doglądała budowy kościoła, dobrym słowem i datkami zachęcała do pracy murarzy. Podczas jednej z wizyt dostrzegła, że jeden z robotników płacze. Spytała murarza, co jest powodem jego smutku, a ten opowiedział jej o biedocie i ciężkiej chorobie żony, braku funduszy na jej leczenie. Jadwiga postawiła swą stopę na kamieniu by zdjąć złotą sprzączkę z trzewika i ofiarować ją biedakowi. Gdy odeszła, ów nieszczęśnik ujrzał, że na kamieniu odbiła się stopa świętej królowej i wmurował kamień w ścianę kaplicy Matki boskiej Piaskowej. W rzeczywistości Karmelici mieli zająć się chrystianizacją Wołoszczyzny w duchu wyznania rzymskiego.
Była urodzoną mediatorką, dziś byśmy takiego określenia używali w stosunku do jej zabiegów politycznych. Powstanie wielkiego państwa na wschodzie europy obejmującego ziemie polskie litewskie, Rusi Czerwonej, pozyskanie dla polskiej korony Mołdawii w formie lenna spędzało sen z powiem wielu ówczesnym władcom. Kazała panom litewskim oddać hołd lenny ze swych ziem królowi Władysławowi II. Jednak, gdy król przekazał stołek wielkoksiążęcy Świdrygielle, odbierając go Witoldowi, ten drugi rozpoczął knowania z Krzyżakami, potem przyjął propozycję, odrzuconą przez Jagiełłę, czeskich husytów na objecie ich tronu. W tej zawiłej sytuacji politycznej gdy Krzyżacy, czeski Wacław IV, Zygmunt Luksemburczyk rozprawiali o rozbiorze Polski, szesnastoletnia królowa w swym uporze zniweczyła ich plany ocalając swoje państwo i to na drodze pokoju, a nie przelewu krwi jak to było za czasów piastowskich, bądź w Państwie Zakonnym. Mimo, iż skutkami ubocznymi były zmienne nastroje między bratem Jagiełły- Świdrygiełłem, a kuzynem- Witoldem to Jadwiga cel swój osiągnęła. Jak sama stwierdzi:
„Jak długo żyję, zakon nie musi się obawiać, ale gdy umrę, wojna między Polską, a Zakonem będzie pewna.”
Prowadziła mediacje z Zakonem o odzyskanie ziemi Dobrzyńskiej, Ci jednak twierdzili, że jest to część Mazowsza i odsyłali Jadwigę do rokowań z Opolczykiem. I tak odbijano piłeczkę, jakbyśmy określili sytuację współcześnie. Jadwiga nadal wierzyła zakonnikom, jednak oni tworzyli w Europie bardzo nie korzystny wizerunek. Gdy dotarło do niej, że określają ją nałożnicą poganina to ostatecznie zmieniło jej zdanie o obrońcach wiary w białych płaszczach z krzyżem chrystusowym na piersi. Mimo, że żadna ze stron nie oddaje Dobrzynia, królowa nadal pertraktuje z zakonem, tym razem listownie, ale odpowiedzi otrzymuje od osób małoznaczących w Państwie Krzyżackim, co jednak przyjmuje z pokorą. Jednocześnie walczy o sprawy Polski i Litwy, pertraktując pokój z Zygmuntem Luksemburskim, szwagrem swym. Ten ulega jej mediacjom, na co wpływ miało natarcie islamskich Turków na Bałkany i Jadwiga osiąga 16-letnie zapewnie pokoju.
A jak wyglądało życie osobiste królowej? Przez bardzo długi okres pozycie tych dwojga sprowadzało się do wspólnych politycznych działań, mediacji, rokowań i podróży. Biorąc pod uwagę, iż Jadwigę wydano za mąż w wieku lat trzynastu nie sposób określić początków ich intymnego pożycia. Wiadomo jednak, że przez dwanaście lat nie pojawił się żaden potomek. Jadwiga, prawdopodobnie z powodu rezygnacji ze swej miłości do Wilhelma, poświęciła całą swą energię działalności politycznej, kościelnej, religijnej, charytatywnej, co czyniła z wielkim rozmachem, nie zważając na iście wysokie koszty i własne dobro. Jadwiga żywiła zapewne niechęć seksualną do męża, ale Jagiełło też wykazywał wiele zazdrości. Choć męska duma wiele potrafi zdziałać w niewłaściwym kierunku, nie działając w kierunku pożądanym kobiecie. Jednak kobieta, małżonka bezdzietna nie wróżyła dobrze w czasach średniowiecza. Święty Tomasz z Akwinu pisał:
„kobiety są błędem natury, z tym ich nadmiarem wilgoci, temperaturą ciała świadczącą o ich cielesnym i duchowym upośledzeniu, są rodzajem lekkiego, chybionego i nieudanego mężczyzny.”
Kobieta była grzeszna, swym powabem kusiła mężczyznę do czynów złych i niewskazanych grzesznych namiętności. Już w przekazach błogosławionego Kadłubka niewierne żony z czasów Bolesława Śmiałego karano w ten sposób, iż zabierano im dzieci z nieprawego łoża i kazano piersią karmić szczenięta. Średniowiecze całe, nawet w swym schyłku traktowało nieródki wyjątkowo podle: jako napiętnowane przez Boga za grzechy jej lub jej przodków, mogły być traktowane jako jawnogrzesznice napiętnowane wszelaki sposób i maltretowane przez mężów.
„Ale ona jest bezpłodna i bezdzietna”- pisał o niej opat żagański, który kilka lat wcześniej gloryfikował Jadwigę w swych pismach. Na bezdzietność Jadwigi wpływ miało oddalenie od męża, ciągłe jego podróże, co będzie czynił również w stosunku do kolejnych trzech żon. Grzech bezpłodności jednak wywoływać musiał w Jadwidze poczucie winy i frustracje, przekreślał wszelkie pochwały i glorie, marginalizował ją, pozwalał szydzić, chyba że kobieta szła w mniszki lub do zakonu. Bezdzietna królowa mogła być darzona mniejszym szacunkiem niż najmniejsza poddana z dzieckiem. I odmiennie płodna niewiasta, żona z wieloma dziećmi stawała się wzorem, otoczona powszechnym szacunkiem, matroną, która mogła udzielać rad, być pewną siebie, być przysłowiową szyją swego męża. Takie były obyczaje i takie postrzeganie. Tymczasem bezdzietność Jadwigi łączono za rzekomy, grzeszny mariaż z Wilhelmem, do tego stawiała ona pod znakiem zapytanie dalszą unie z Litwą. Jagiełło się jednak starał, choć Malo pomocne wydawało się malowidła bizantyjskie w komnatach prywatnych kapiące od złoceń, które miały przyciągnąć i zachęcać młodą królową. Nie zachęciło też królowej sprowadzenie wybitnego malarza ruskiego średniowiecza- Andrjeja Rublowa, który portretując małżonkę miał ją upiększać w stylu greckim. Upiększanie Jadwigi było zbyteczne. Stanowiła piękność sama w sobie zgodnie z ówczesnymi kanonami. Nie ubierała się w szare szaty mniszek jak to by ją chcieli widzieć jej obecni wyznawcy, widząc w niej pokutnicę. Była osobą pełną kobiecości i zapewne seksapilu, który przez jej stanowczość i pokorę zarazem odbierał odwagę mężczyznom. Miała długie zadbane paznokcie, jej długie blond włosy spadały na szkarłaty sukien wyprawione perłami i złotem, co było dostatecznie majestatycznie i zarazem ubogo jak na królową. Stroniła od gotyckiej pstrokacizny, a swą urodą i wzrostem liczącym około 180 centymetrów wzbudzała podziw i dostojeństwo swej osoby, będąc wyższą od króla i przeciętnych, acz dostojnych rycerzy. Piękna królowa po dwunastu latach stała się matką, może nie zupełnie matką, lecz na przełomie 1388 i 1399 roku Polskę i Europę obiegła wieść o przyszłym jej macierzyństwie. Szczęścia nie było końca. Jagiełło spraszał na chrzciny całą monarszą Europę. Na ojca chrzestnego poproszono papieża Bonifacego IX, ten zgodził się i nawet zezwolił na nadanie potomkowi swego imienia. Na wieść o królewskim potomku, spadkobiercy trzech europejskich koron, stołeczne miasto Kraków wykosztowało się niebywale, wszak to narodziny prawowitego władcy od czasów Kazimierza Wielkiego, więc nic niestosownego w zbytku na takie wydarzenie po kilkudziesięciu latach. Mieszkańcy ofiarowali swej królowej 200 grzywien złota (jedna grzywna krakowska wynosiła w tym czasie około 197 gramów kruszcu) oraz złoty łańcuch. Dla mamek i posła, który jako pierwszy ogłosi dobrą wiadomość przeznaczono po 4 grzywny. Sam Witold przysłał w darze srebrną kołyskę. A nieznany autor w poemacie zatytułowanym „Dictamen ad prolem Hedvigis Reginae” skwitował:
„O królewskie dziecię, chwało Polaków, postrachu pogan, upragnienie wielu narodów, o darze niezrównany, dlaczego kryjesz jeszcze swą twarz? Przyjdź łagodnie, bez krzywdy dla ciała matczynego, z mocą- ku trwodze nieprzyjaciół i użytecznie- ku obronie i pomyślności Rzeczypospolitej.”
Dziecku było śpieszno na ziemski padół i urodziło się przedwcześnie 22 czerwca 1399 roku. Było wątłe jak to z wcześniakami bywa. Niedobrego zdrowia była również matka. Z uwagi na zły stan zdrowia noworodka biskup Piotr Wysz ochrzcił królewnę pospiesznie nadając jej imiona po babce i papieżu: Elżbieta Bonifacja. Niestety średniowieczna medycyna była bezradna w takich przypadkach. Dziecko zmarło w dniu 13 lipca. Przed matką próbowano zataić tragedię, ta jednak widząc przygnębioną twarz Jagiełły wszystkiego się domyślała. Być może w wyniku gorączki popołogowej, może z przyczyny choroby jaka nękała ród Andegawenów, może z rozpaczy lub tylko z powodu wąskiej miednicy królowej zgon nastąpił szybko, cztery dni po śmierci córki umarła matka w dniu 17 lipca 1399 roku mając około 25 lat. W chwile po tym smutnym dla całego kraju wydarzeniu w Kalendarzu Kapituły Krakowskiej odnotowano:
„zmarła dziś w południe najjaśniejsza pani Jadwiga, królowa Polski i dziedziczka Węgier, niestrudzona szerzycielka chwały Bożej, obrończyni Kościoła, sługa sprawiedliwości, wzór wszelkich cnót, pokorna i łaskawa matka sierot, której podobnego człowieka nie widziano na całym obszarze świata.”
Jagiełło był wstrząśnięty śmiercią zony, pogrążony w żałobie. Od chwili kiedy odeszła zawsze już nosił jej ślubny pierścień, do końca swych dni, a dni tych było przed nim niezwykle wiele. Jadwigę, jako że zmarła w opinii świętości. Pochowano ją w zwykłej tumbie zamurowanej po lewej stronie prezbiterium wraz z córką. W grobie znajdował się płaszcz i insygnia koronacyjne wykonane ze drzewa lipowego, obite skórą i nieco pozłacane. Wszystkie kosztowności jakie zgromadziła przez swoje życie przekazała na odnowienie Akademii Krakowskiej, która mocno podupadła po śmierci jej fundatora- Kazimierza Wielkiego. Grób jej kilkakrotnie otwierano, w wieku XVII, potem w XIX w obecności Matejki, który szkicował jej czaszkę. W 1949 roku jej szczątki przeniesiono do nowego sarkofagu, znajdującego się naprzeciw kaplicy zygmuntowskiej. Sarkofag wykonany z białego marmuru kararyjskiego przez Antoniego Madeyskiego, z fundacji Karola Lanckorońskiego. Jednak i ten pochówek nie był wiecznym.
Jeszcze za życia, w 1397 roku, uzyskała zgodę papieża Bonifacego IX na erygowanie wydziału teologicznego krakowskiej Studium Generale, czego nie uzyskał wcześniej król Kazimierz, z uwagi na bliskie sąsiedztwo Uniwersytetu w Pradze. Jadwiga na rzecz uczelni złożyła cały swój osobisty majątek w postaci dziesięciu kilogramów złota o wartości 550 grzywien krakowskich, rzeczy osobiste warte 3000 grzywien. Nie doczekała jednak uroczystej erekcji uczelni jaka miała miejsce 22 lipca 1400 roku. W celu utworzenia głównej siedziby szkoły zakupiono dom od rodziny Pęcherzów z Rzeszotar, znajdujący się na rogu ulic Jagiellońskiej i Św. Anny, wówczas ulicy Żydowskiej. Budową Collegium Maius kierował najprawdopodobniej mistrz Jan z Kolonii wzorując się na architekturze włoskiej. Na parterze mieściły się lektoria czyli sale wykładowe, na Pietrze natomiast cele profesorskie, Stuba Communis oraz Libraria. To tutaj w auli wśród wielu męskich portretów przedstawiających dobroczyńców i wielkich tej uczelni wisi jeden kobiecy, pędzla mistrza Matejki ukazujący fundatorkę królową Jadwigę, a wzorowany na podstawie jej pieczęci majestatycznej z około 1386 roku. Tutaj również znajduję się berło ofiarowane przez królową Akademii, będące jednym z dwóch znajdujących się na herbie uczelni. Funduszy pozostawiła po sobie na tyle dużo, by król Jagiełło mógł zakupić dwie kamienice na terenie dawnego Okołu, obecnie miedzy ulicą Grodzką i Kanoniczą. Z zapisu testamentowego zakupiono budynki od Sędziwoja z Szubina i Mikołaja z Irządza, by obie połączyć w latach 1403-1406 z przeznaczeniem pod bibliotekę prawniczą, mieszkania profesorskie czy lektoria. Powstało Collegium Juridicum.
Za życia nie ubierała się jak pokutnica w mnisze szaty, niczym jej imienniczka święta Jadwiga Śląska. Nie była cierpiętnicą jakby chcieli ją widzieć co niektórzy. Była wysoka blondynką, liczącą około 180 centymetrów wzrostu, mogła mieć długie pielęgnowane paznokcie. Ubierała się wytwornie w szkarłaty i futra, choć stroniła od zbytniej pstrokacizny tak charakterystycznej dla późnego średniowiecza. Życie prowadziła medytacyjne i kontemplacyjne, ale jednocześnie bardzo ożywione i dynamiczne. Publicznie silna i zdecydowana, ale pokorna i dobra i zamyślona niekiedy w swej samotni. Swą postawę nawiązywała do ewangelicznych: Marii i Marty i to z ich inicjałów stworzyła swój symbol, który widnieje namalowany na ścianie jej komnaty, obecnie części skarbca wawelskiego.
Żyła w czasach rozwijającej się devotio moderna- pobożności odwołującej się do kultu Męki Pańskiej. Była czcicielką ukrzyżowanego. Jak czytamy w hymnie „Vexilla Regis”, pochodzącym z szóstego wieku:
„Króla wznoszą się znamiona,
Tajemnica krzyża błyska,
Na nim życie śmiercią kona,
Lecz z tej śmierci życie tryska.
Poranione ostrzem srogiem- włóczni,
Co mu bok przeszywa
By nas pojednać z Bogiem
Krwią i wodą hojnie spływa,
Już się spełnia wieczne słowo pieśni,
Co ją Dawid śpiewa,
Głośną na świat cały mową
Oto Bóg królował z drzewa.”
Jadwiga według wszelkich legend, przekazów i relacji Długosza kontemplowała i modliła się pod czarnym ukrzyżowanym Chrystusem, znajdującym się w ambicie krakowskiej katedry wprawionym obecnie w ołtarz architekta Francesca Placcidiego. To ten Chrystus, z tego właśnie krzyża miał rozmawiać z Jadwigą, a w chwili jej wahania co do Jagiełły i Wilhelma miał jej powiedzieć: „ratuj Litwę”.
W dniu 31 maja 1979 roku Jadwiga została beatyfikowana w Rzymie przez Jana Pawła II, zaś ostatecznie na ołtarze została wyniesiona na krakowskich błoniach 8 czerwca 1997 roku.
W roku 1987 ostatecznie spoczęła w katedralnym ambicie w ołtarzu Chrystusa ukrzyżowanego, u stóp tego z którym za życia miała rozmawiać i śmierć którego kontemplowała.
Na podstawie:
Jerzy Besala „Małżeństwa królewskie- Jagiellonowie”
Krzysztof Czyżewski „Królewska Katedra na Wawelu”
Jan Długosz „Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego”
Paweł Jasienica „Polska Jagiellonów”
Feliks Koneczny „Święci w dziejach narodu polskiego”
„Polska n Przestrzeni wieków” praca zbiorowa pod red. J. Tazbira
Michał Rożek „Kraków. Historie nieopowiedziane”
Michał Rożek „Sekrety Krakowa”
Michał Rożek „Groby Królewskie na Wawelu”
Michał Rożek „Altera Roma. Święte miejsca Krakowa”