Przez wieki w królewskim mieście Krakowie dwa miejsca pełniły szczególną rolę w życiu jego mieszkańców. Było to, rzecz jasna wzgórze wawelskie jako centrum życia dworskiego i wielkiej polityki oraz największy plac miejski- rynek główny, gdzie toczyło się życie kulturalne, gospodarcze i społeczne tutejszych mieszczan. Musimy jednak wiedzieć, że tak, jak nie od razu Kraków zbudowano, tak i sam rynek nie od razu stał się centrum nadwiślańskiej osady.
Formalnie i prawnie, Kraków stał się Krakowem, dopiero w połowie XIII wieku, jednak książęta i królowie piastowscy rezydowali tu już dwieście lat wcześniej, a ludzie osiedlali się tutaj już od wieku VIII. Przedlokacyjne miasto nie stanowiło jednego ścisłego organizmu, lecz składało się z wielu osad skupionych przy kościołach. Taka sytuacja trwała przez kilka wieków, począwszy od wejścia kraju do wspólnoty państw chrześcijańskich. Skupiska osadnicze miały miejsce przy kościele świętego Wojciecha, gdzie wedle podań święty głosił kazania i udzielał chrztu, przy kościele świętego Krzyża, czy rejonie dzisiejszego placu Wszystkich Świętych, gdzie stała świątynia, której patronowali wszyscy święci, a od ćwierci XIII wieku zlokalizowano tu dwa zakony żebracze: dominikański i franciszkański. Fakt ten nasuwa wniosek o istnieniu w tym miejscu dużego skupiska ludności, być może z obszernym, jak na owe czasy, placem handlowym. Jednak największą i najważniejszą osadą do czasów lokacji był Okół; obszar umiejscowiony od dzisiejszej ulicy Poselskiej aż po samo wzgórze wawelskie. To tu istniały liczne drewniane zabudowania mieszkalne, zakłady rzemieślnicze, z czasem sukiennice i ratusz. Na terenie Okołu do XIII wieku istniało aż pięć kościołów: świętego Idziego, świętego Marcina, świętego Andrzeja oraz obecnie nieistniejące: świętej Marii Magdaleny i świętego Piotra. Okół jako samodzielna jednostka terytorialna był otoczony obwarowaniami drewniano ziemnymi, otrzymał przywileje miejskie od Kazimierza Wielkiego i dopiero w roku 1401 decyzją króla Jagiełły został włączony w granice ówczesnego Krakowa.
W tym momencie, na małą chwilę, przenieśmy się na zachód Europy, a ściślej mówiąc do niemieckiego Magdeburga. Otóż, w tym właśnie mieście w roku 1188 spisano zasady na jakich kilkadziesiąt lat wcześniej założono to miasto i określono podwaliny jego ustroju politycznego, społecznego i sądowniczego. Spis owych zasad określono mianem Prawa Magdeburskiego. Powstała tym samym podwalina prawna dla organizacji organizmów miejskich powszechnie stosowana w południowym Cesarstwie, Czechach, Węgrzech na Śląsku i Małopolsce. Dla przeciwwagi Związek Hanzeatycki, przyczynił się do powstania konkurencyjnych zasad lokując niemiecką Lubekę. Prawo Lubeckie rozpowszechniono zatem na północy kontynentu od wspomnianej Lubeki przez Szczecin, Gdańsk po Rygę. Założenia prawa magdeburskiego przewidywały lokację miasta z centralnie położonym rynkiem, w narożu którego winna znajdować się fara miejska, zaś na samym placu miejskim: sukiennice, ratusz i waga wielka. Ustrój tak zakładanego miasta przewidywał utworzenie stanowiska wójta jako przedstawiciela właściciela czyli księcia oraz ławy jako organu sądowniczego. W późniejszym okresie wykształcił kolejny organ- rada z burmistrzem na czele jako instytucja reprezentująca samych mieszczan.
Kraków jako zbitek wielu okolicznych osad był często niszczony przez najeźdźców. Największe straty miasto poniosło w czasie najazdu Tatarów w 1241 roku. Po tym tragicznym wydarzeniu oraz po dojściu do władzy młodego piastowicza- Bolesława Wstydliwego, stolica państwa dzielnicowego miała przejść duże przeobrażenia.
Nadszedł pamiętny dla miasta zjazd możnych we wsi Kopernia. Był letni dzień 5 czerwca 1257 roku, kiedy to na zjeździe tym, książę Bolesław Wstydliwy z małżonką Kingą oraz matką swą- Grzymisławą- księżną polską i ruską, wydał stosowny dokument lokacyjny dla miasta stołecznego Krakowa stosując w nim przepisy Prawa Magdeburskiego.
Wkrótce potem pojawiło się w mieście trzech niemieckich zasadźców: Jakub z Nysy, Gedko Stilvoyt oraz Dethmar Wolk z Wrocławia, którzy mieli wcielać w życie przepisy prawa magdeburskiego. Wraz z nimi pojawili się mierniczy, którzy wytyczali działki budowlane wedle nowego porządku. Podstawową miarą długości był krakowski łokieć liczący 0,58 metra, same działki mierzyły 36 na 72 łokcie, co w przeliczeniu dawało wy miary 21 na 42 metry. W samym centrum wytyczono rynek o wymiarach 200 na 200 metrów, co stwarzało z niego jeden z największych placów miejskich ówczesnej Europy. Nie tworzono wówczas nowego Krakowa, a adoptowano wcześniejsze jego relikty i obiekty do tworzonej struktury, stąd też wiele nieścisłości względem magdeburskich zasad. W powstającej harmonii nie ujęto osady znajdującej się wokół kościoła mariackiego ani obszernego cmentarza ciągnącego się od miejskiej fary po kościół świętego Szczepana (nieistniejący obecnie) gdyż były to obiekty znacznie zniszczone po pierwszym najeździe wojsk mongolskich. Jednak adoptowano nieznane nam relikty w rejonie ulicy Szczepańskiej, co spowodowało odchylenie naroża rynku o 4 stopnie względem kata prostego, ujęto też istniejący już wówczas romańsko kościół mariacki, stąd jego usytuowanie na płycie rynku, a nie w jego narożu. Kolejnym istniejącym obiektem był kościół świętego Wojciecha, stąd wzięło się ujście ulicy Grodzkiej w formie delty. Ogólnie rynek miał kształt czworoboku, a z każdej jego pierzei zwróconych ku czterem stronom świata wychodziły trzy równoległe ulice. Jedna z tych uliczek jest niewidoczna dzisiaj. W południowowschodnim narożu rynku, w sąsiedztwie ulicy Grodzkiej, istnieje, obecnie, równomierna zabudowa kamieniczna, jednak w jej piwnicach znajdują się relikty nieistniejącego już dziś traktu.
Mamy na krakowskim rynku coś w rodzaju spadku po inżynierii starożytnego Rzymu. Otóż reliktem tej kultury jest sposób wytyczania miast na podstawie dwóch krzyżujących się osi. Osie te tworzą linie łączące środkowe ulice poszczególnych pierzei, połączenie ulic Świętego Jana z Bracką oraz Siennej z Szewską. Przecięcie tych linii ma miejsce w samym centrum sukiennic, a powstałe części dzielą miasto na cztery jednostki administracyjne, tak zwane kwartały. W ten sposób powstały kwartały: Sławkowski, Rzeźniczy, Grodzki i Garncarski.
Tyle o samym terytorium tegoż magicznego miejsca. Teraz należy koniecznie wyjaśnić, iż plac ten nie był pustą turystyczną przestrzenią jak to ma miejsce obecnie. Tu przecinały się szlaki handlowe prowadzące ze wschodu, na północ i ku żupom solnym w Wieliczce i Bochni. Tu odbywało się życie handlowe. Niemal cała powierzchnia wobec tego była zabudowana, a zabudowa jej służyła transakcjom handlowym. Była to niejako średniowieczna galeria handlowa. Całość zabudowy okalała ulica zwana Ringiem i to od niej wzięła się nazwa rynek.
Od momentu wielkiej lokacji ten obszar zaczął się intensywnie rozwijać i ewoluować. Procesy te trwają do dnia dzisiejszego. Stał się rynek centrum życia społecznego krakowskich mieszczan. Oprócz funkcji handlowych w wieku przejął również zadania związane z ceremoniałem, czy protokołem dworskim. To tutaj panujący odbierał hołd od poddanych, tędy też zmierzały ku krakowskiej katedrze królewskie orszaki koronacyjne, czy kondukty pogrzebowe. Stał się nierozerwalnym elementem via regae.
Jedną z najważniejszych budowli wśród rynkowych były sukiennice, których sfinansowanie budowy zapowiedział Bolesław Wstydliwy w akcie lokacyjnym miasta. Przedsięwzięcie to było wówczas niezwykle intratne dla władcy jak i samych kupców bowiem handel suknem przynosił wręcz niewyobrażalne zyski. Prawdopodobnie wówczas powstały dwa ciągi komór handlowych przeznaczonych na handel tym drogocennym materiałem. Były to zabudowania drewniane, które później miały ustąpić kramom murowanym. Pierwsze wzmianki w księgach miejskich o sukiennicach pochodzą z roku 1300.
Z podobnego okresu pochodzą również wzmianki o siedzibie władz miejskich czyli ratuszu. W dokumentach określenia „ratus” użyto w roku 1316. Wcześniej członkowie ławy wraz z wójtem nie mieli stałej siedziby, a najczęściej obradowali w domu swojego zwierzchnika przy ulicy Brackiej (obecnie Bracka 3/5), gdzie również znajdowała się kancelaria miejska.
Pierwszy krakowski ratusz był budowlą kamienną na planie prostokąta o wymiarach 10 na 30 metrów, z przyległą doń wieżą od strony południowowschodniej.
Równocześnie z rozbudową ratusza trwały prace przy miejskiej farze- kościele mariackim. Najpierw postawiono wysokie, wydłużone prezbiterium z fundacji Mikołaja Wierzynka, by później dobudować bazylikowy, trójnawowy korpus kościoła otaczając go wieńcem kaplic. Tak powstała w przeciągu całego XIV wieku świątynia będąca jednym z najlepszych przykładów gotyku pełnego.
Podobnie rzecz miała się z zabudową wokół samego placu. Do połowy XIV wieku około dwóch trzecich domostw było domami murowanymi, głęboko osadzonymi poniżej gruntu ale bez piwnic, wykonanymi z ciosanego kamienia. Domy w dużej mierze miały charakter wież mieszkalnych. Cegły używano rzadko, z reguły do obramienia niewielkich okien lub budowy drugiej kondygnacji. Z czasem domostwa się rozbudowywały. Zaczęły powstawać kolejne dobudówki, na tyłach działki stawiono oficyny, na froncie tworzono lokale użytkowe takie jak zakłady usługowe, czy sklepy, czyli analogicznie jak współcześnie. Wszelkie rozwiązania architektoniczne były regulowane prawem więc tworzone według jasno wytyczonego wzorca. Z uwagi na błędy konstrukcyjne i oraz rodzaj gruntu niektóre budynki zaczęły osiadać lub się chylić. Ich remonty prowadzące do umocnienia konstrukcji sprowadzały się do zastosowania szkarp. Również w wyniku zapadania się budowli i podnoszenia gruntu, spowodowanego wylewami Wisły i jej dopływów oraz szybko rosnącej warstwy kulturowej partery pierwotnych budynków stawały się piwnicami, półpiwnicami lub suterynami. W tych okolicznościach zaczęto budować przedproża jako reprezentacyjne wejścia do budynków w formie zadaszonych tarasów służących celom wypoczynkowym.
Bogacące się mieszczaństwo niekiedy chciało dorównać rycerstwu. Mimo podziału wcześniejszych działek kurialnych to powstawały budowle niezwykle reprezentacyjne, niekiedy dorównujące fundacji królewskiej. Tak się działo przede wszystkim z przypadku budowli narożnych, które posiadały reprezentacyjną fasadę od strony rynku i rozbudowane skrzydło od strony bocznej ulicy.
Tak szybki rozwój rynku spowodowany był nie tylko samym aktem lokacyjnym, ale przede wszystkim licznymi przywilejami nadanymi miastu przez dwóch ostatnich Piastów i Ludwika Andegaweńskiego. W roku 1358 król Kazimierz Wielki przekazał przyrynkowe nieruchomości oraz czynsze z nich na rzecz kasy miejskiej, oprócz tego nadał prawo posiadania dwóch wag, topni srebra, oczyszczalni złota i postrzygalni sukna. Poza tym miasto otrzymało prawo składu sukna, miedzi i ołowiu, prawa te nakładały na przejeżdżających kupców obowiązek wystawienia towarów i ich sprzedaż aż do momentu spadku zainteresowania. Dzięki tym zapisom o charakterze stricte gospodarczym poczęła się rozwijać zabudowa handlowa rynku. Rozwijały się różnorakie kramy, jatki oraz budowle- instytucje: waga mała i waga wielka.
Postarajmy się, teraz, zetknąć z historycznym wyglądam rynku. Co prawda będziemy to czynić w ciągu całej tej opowieści, ale rozpocznijmy od przeniesienia się do XIV wieku. W tym celu musimy uczynić dwie rzeczy: użyć wyobraźni oraz odbyć spacer po miejskim placu. Przechodzimy na południową stronę czyli w okolice ujścia ulicy Brackiej. Przed nami ukazuje się reprezentacyjne wejście do sukiennic ujęte w ostrołukową arkadę. W tym czasie, czy li pod koniec XIV stulecia budynek zyskał już pełną bazylikową, gotycką formę, murowaną z wypalanej cegły. Do dziś możemy zaobserwować wspomniane arkady tuż przy wejściu do hali budowli. Od zachodu, czyli od strony kościoła mariackiego widzimy jednopiętrowy budynek pierwszej postrzygalni. Drugi wznosił się po przeciwległej stronie sukiennic, od strony ulicy świętego Jana. To tutaj dokonywano wykończania i pomiaru sukna, a jej istnienie było gwarantowane monarszymi przywilejami.
Po lewej stronie widzimy okazałą bryłę ratusza wraz z wieżą, podwyższoną do wysokości około 30 metrów, obłożoną kamienną okładziną z bogatą dekoracją rzeźbiarską.
Na prawo od sukiennic, a jeszcze przed kościołem świętego Wojciecha stoi jeden z największych budynków ówczesnego królestwa. Jest to Waga wielka, zwana ołowianą. To tutaj ważono towary wielko gabarytowe i ciężkie, takie jak żelazo, ołów czy miedź o ładunku powyżej jednego cetnara, czyli przekraczającego 700 kilogramów. Pierwsza wzmianka o budynku pochodzi już z 1302 roku. Jednak pierwszy budynek murowany został wzniesiony pod koniec XIV wieku. Pamiętajmy, że wyobraźnie przeniosła nas właśnie w ten okres czasu. Postawienie tego okazałego gmachu było skutkiem nadania przez Kazimierza Wielkiego przywileju posiadania dwóch wag w mieście stołecznym w roku 1358 i administracyjne określenie ich zadań pod rokiem 1364. Budynek, wzniesiony z kamienia wapiennego i cegieł, miał formę prostokąta podzielonego wewnątrz na dwie części, gdzie w większej, wschodniej stały urządzenia miernicze, po prostu wagi, w piwnicach urządzono sklepy z artykułami żelaznymi, a tuż obok znajdowały się topnie odciągające srebro w procesie rafinacji ołowiu i miedzi.
Kontynuujemy nasz spacer wokół średniowiecznego rynku, kierujemy się w stronę, niewielkiego, romańskiego kościółka pod wezwaniem świętego Wojciecha. Skręcając tuż przed nim widzimy wejście do budynku Wielkiej Wagi, a sam teren na którym się znajdujemy nazywany był rynkiem ołowianym. Naprzeciw nas znajdują się dwa rzędy kramów, w ilości około 64, choć ta się zmieniała. Pojedyncze murowane, zadaszone sklepy, z obszernymi witrynami w wewnątrz ciągu to kramy bogate. Jest to drugi ciąg podpiwniczonych budynków, jaki obok sukiennic, był gwarantowany aktem lokacyjnym, dlatego też pierwotnie nosiły nazwę Kramów Bolesławowych W miejscu tym sprzedawano towary luksusowe, takie jak; złoto, srebro, wonności, przyprawy, jedwab czy bursztyn. Do kramów bogatych bezpośrednio przylegały kolejne. W drewnianej zabudowie handlowano materiałami metalowymi, stąd nazwa kramów żelaznych.
Między kramami a kościołem świętego Wojciecha widzimy budynek drugiej wagi, tak zwanej Wagi Małej zwanej woskową. Ważono tutaj wosk, pieprz i przyprawy korzenne, mydło, smołę i żywicę o ciężarze do jednego cetnara. Była budowla piętrowa z ciosanego kamienia i cegły postawiona na planie prostokąta. W środku miała dwa obszerne pomieszczenia oddzielone korytarzem, zaś na Pietrze kilka innych o niesprecyzowanej funkcji.
Kierujemy się ku północy, mijamy dwa nie istniejące już kamienice, a powstałe około roku 1313, położone najbliżej kościoła parafialnego. Było to przez wieki miejsce szczególne. Tu bowiem, przez wieki, stawiano szafot i dokonywano publicznych egzekucji na skazańcach. Należy nadmienić, iż wyrok śmierci na mieszczanach był wykonywany tutaj, zaś na szlachcie na terenie wzgórza wawelskiego. Idąc dalej mijamy kościół mariacki otoczony murem, za którym zlokalizowano cmentarz parafialny. Przechodzimy pierzeją północną, obchodzimy sukiennicy mijając drugą postrzygalnie i północną część kramów bogatych i metalowych. Znajdujemy się u wyloty ulicy Szczepańskiej gdzie niegdyś znajdował się pręgierz. To tutaj właśnie poddawano skazanych chłoście za mniejsze przewinienia, natomiast sąsiednią ulicą Sławkowską wypędzano z miasta skazanych na banicję oraz dziewki wszeteczne.
W naszej wędrówce przenosimy się do następnego stulecia. Wiek XV jest nazywany szczęśliwym wiekiem Krakowa. Wtedy to rządy sprawował niezłomny Władysław Jagiełło i jego dwaj kolejni synowie. Za czasów młodszego – Kazimierza Jagiellończyka, a Polska stała się potęgą ówczesnego świata władając na tronach Litwy, Czech i Węgier. Wzrost gospodarczy, rozwój społeczny, wygrane na batalie z wrogami podniosły znaczenie Rzeczypospolitej na arenie międzynarodowej, a tym samym spowodowały wzrost znaczenia ówczesnej stolicy. Kraków rozkwitał gospodarczo, kulturalnie i religijnie wydając na świat aż pięciu świętych mężów.
Znajdujemy się w tym samym miejscu, w którym zakończyliśmy poprzednią opowieść. Między sukiennicami a ratuszem widzimy kramy szewskie. Szewcy należeli do rzemieślników niezbędnych miastu i z tego też względu zostali wymienieni jako nieliczni w akcie lokacyjnym. Początkowo sklepy i zakłady szewskie znajdowały się przy ulicy Szewskiej. Były oddalone od centrum miasta z uwagi na nieprzyjemną woń, jaka wydzielała się przy garbowaniu skór. W latach czterdziestych przeniesiono ich na płytę rynku i ustawiono drewniane kramy. To właśnie w tym okresie ukształtuje się ostateczna zabudowa gotyckiego rynku. Obok przeniesionych kramów szewskich ustawiono również, w roku 1406, jatki garncarzy. Zabudowa rynku zaczęła się zagęszczać. Wolne przestrzenie wykorzystano na organizacje wyspecjalizowanych targów. Znajdujemy się w zachodniej części rynku. Tuż za kramami szewskimi i garncarskimi w kierunku zachodnim zorganizowano targ rybny zwany również śledziowym. W samym narożu północno-zachodnim, czyli w okolicach ulic Szczepańskiej i Sławkowskiej urządzono targ solny. Wracając strona południową mijamy targ węglowy, zaś przy samym wejściu do sukiennic, od strony ulicy świętego Jana moglibyśmy kupić żywy drób na targu kurzym. Ponownie się kierujemy ku wschodowi, przed nami ukazuje się odmieniony kościół mariacki, który otoczono wieńcem kaplic w latach 1435- 1446, a wyższą wieżę zwaną hejnalicą nakryto w roku efektownym hełmem w roku 1478. Idąc dalej w kierunku kościoła świętego Wojciecha mijamy między nim, a Małą Wagą targ ołowny.
Ponownie znajdujemy się u wylotu ulicy Brackiej. Przed nami, w pełni ukształtowany ratusz miejski. Obiekt późnogotycki, którego architektura nawiązywała do sztuki Czech, Flandrii, Pomorza i Śląska. Bryła budowli opatrzona zdobionymi wieżyczkami, do którego prowadzi baldachimowy ganek. Hełm wieży wzorowany na wawelskiej wieży wikaryjskiej i mariackiej hejnalicy. Ratusz wyposażono w symbole, które świadczyły o autonomiczności miasta: herb na portalu wejściowym, oraz związki z władza państwową: hełm w kształcie korony z orłem w jej zwieńczeniu.
Miasto zaczęło też dbać o udogodnienia dla swoich mieszkańców. Założono pierwszy wodociąg. Wodę pobierano w rejonie ulicy Sławkowskiej i rurami prowadzono ją na rynek, a później do reszty miasta, instalację tę nazwano rur musem. Zaczęto też brukować najważniejsze ciągi komunikacyjne w rynku.
Rynek stał się wreszcie miejscem monarszym, to tu od strony ulicy Brackiej monarcha odbierał hołd od mieszczan, trzeciego dnia po koronacji, a z dniem 11 czerwca 1434 roku stał się jednym z ważniejszych przystanków na właśnie powstającej drodze królewskiej, Tego oto dnia po raz pierwszy przeszedł od kościoła świętego Floriana ku Wawelowi kondukt żałobny ze szczątkami króla Władysława Jagiełły.
Nadchodzi wiek XVI, złoty wiek kultury polskiej, okres potęgi Rzeczypospolitej, ale też czas, który sprowadzi na krakowski rynek szereg kataklizmów, a te spowodują jego gruntowne przemiany. Nigdy wcześniej, ani nigdy później, krakowskie mieszczaństwo nie będzie stało już na tak wysokim piedestale kultury materialnej i takiegoż dobrobytu. Rynek stał się nie omal instytucją. Związany był już nie tylko z handlem, ale stał się przestrzenią przeznaczoną na obrzędowość świecką i religijną, ceremoniał dworski, wydarzenia o randze państwowej czy wręcz międzynarodowej i życie towarzyskie, lecz jednocześnie miejscem cyrkowym, kryminogennym i spływającym krwią od publicznych kaźni.
Ponownie nastąpiło podniesienie gruntu. Poziom płyty placu był o dwa metry wyżej w stosunku do czasów lokacji. Tym samym zaczęły znikać przedproża kamienic samoistnie zamieniając się w piwnice, których wcześniej brakowało. W związku z wyrównaniem poziomu gruntu nastąpiło ustabilizowanie bruku. Już nie tylko główne trakty posiadały kamienną okładzinę ale niemalże całość miejskiego placu.
W tym czasie sztuka włoskiego renesansu dotarła do rynku z niewielkim opóźnieniem. Za sprawą Zygmunta Jagiellona i przybyłego z Italii architekta- Bartolomeo Berrecciego, przy południowej ścianie katedry powstała Kaplica Zygmuntowska, pierwsze dzieło nowożytnej Europy na północ od Alp. Nowa sztuka wzbudzała podziw i fascynację. Jako pierwsi zaczęli z niej korzystać duchowni i szlachta w osobach możnych członków Rady Królewskiej. Nieco później nowy styl pochwycili mieszczanie. Pierwsza rezydencjonalną kamienicą przekształcona w stylu nawiązującym do cech humanizmu była kamienica wybitnego mieszczanina Pawła Kaufamana mieszcząca się pod adresem Rynek 19. Obecna kamienica pod obrazem, wówczas nawiązywała do włoskiego quattrocenta z reprezentacyjnym piano nobile na pierwszym piętrze i bogatą dekoracja rzeźbiarską.
Do wydarzenia na skalę międzynawową doszło na rynku w dniu 10 kwietnia 1525 roku, kiedy to Wielki Mistrz Krzyżacki dokonał sekularyzacji państwa zakonnego i złożył uroczyście hołd lenny polskiemu monarsze Jego Królewskiej mości Zygmuntowi I Jagiellonowi. Wydarzenie to, w sposób symboliczny, uwiecznił mistrz Jan Matejko w roku 1882 roku, a przypomina o nim płyta pamiątkową wmurowana w rynkowy bruk.
Zdarzały się na krakowskim rynku wypadki iście kryminalne, nie tylko związane z egzekucjami. W 1537 roku, tuż przed, późniejszym Pałacem pod Baranami zasztyletowano nie byle kogo, bo architekta królewskiego, twórcę wawelskich krużganków i kaplicy zygmuntowskiej- Bartlomeo Berecciego. Sprawców nie schwytano, motywu nie znaleziono, a samego artystę pochowano w jego kościele parafialnym w podkrakowskim Kazimierzu.
Wśród wielu egzekucji wykonywanych przed kościołem mariackim odbyła się jedna z bardziej tragicznych, której powód w czasach współczesnych byłyby niezwykle kontrowersyjny. W 1539 roku, w wyniku prawomocnego wyroku dokonano spalenia żywcem niejakiej Katarzyny Malcherowej Weiglowej. Owa osiemdziesięcioletnia mieszczka została skazana za apostazję, czyli wyrzeczenie się wiary chrześcijańskiej, za co według prawa magdeburskiego groziła kara śmierci. W roku 1558 ścięto Jana Morawickiego za zamordowanie pewnej Krakowianki. Nadal okaleczano złoczyńców, zwłaszcza złodziei przez obcięciu uszu, wymierzano chłosty pod pręgierzem, czy publicznie naznaczono cudzołożników rozpalonymi węglami.
Jednak nie tylko takimi wydarzeniami żył ówczesny plac rynkowy. Pomiędzy codziennością życia powszedniego i scenami, niczym z makabry, zdarzały się też wyjątkowe uroczystości jak wielki turniej urządzony w zachodniej części placu w dniu 30 czerwca 1553 roku z okazji zaślubin ostatniego Jagiellona z Katarzyną Austriaczką
Sporadyczna zabawa i tragizm jednostek, mimo, iż przestępczych, a wynikających z okrutności prawa niemieckiego, przeplatał się z tragizmem całych grup wynikających z katastrof. W dniu 4 listopada 1555 roku w jatkach szewskich wybuchł pożar, strawił on część zabudowy handlowej, przeniósł się na gotyckie sukiennice i częściowo zajął ratusz. . To tragiczne w skutkach wydarzenie stało się zaczątkiem niezwykle prężnych zmian w zabudowie rynkowej. Tym samym sztuka włoskiego renesansu dotarła z Wawelu dopiero w połowie stulecia, mimo iż w roku 1541, architekt królewski opracował plan całkowitej przebudowy miasta. Jednak z braku funduszy do jego realizacji nigdy nie doszło.
Po pożodze przebudowę rozpoczęto od kramów szewskich, które w szybkim czasie stanęły ponownie na rynku, niestety ponownie w formie drewnianej. Zlikwidowano również smatruz, czyli tak zwane kramy różne, który zlokalizowany był już sto lat wcześniej po zachodniej stronie ratusza. Do remontu sukiennic przystąpiono w roku 1557. Prace prowadzone przez mistrza Pankracego doprowadziły do pierwszej rewolucyjnej zmiany. Wewnątrz gmachu umieszczono kolebkowe sklepienie z lunetami, dzieląc budynek na dwie kondygnacje. W ten sposób na powstałym piętrze urządzono smatruz, gdzie handlowano artykułami jakie nie znalazły miejsca w kramach rynkowych, między innymi dla barchanników i Płócienników w związku z rozpowszechnieniem bawełny ale sprzedawali tam też nożownicy, ślusarze, farbiarze czy iglarze. Obudowano średniowieczne mury ścianami ogniowymi i zwieńczono jej attyką. Na tej to attyce w roku 1557 architekt Santi Gucci Fiorentino wykonał głowy maszkaronów, a zwieńczenie postrzygalni przyozdobił szyszkami i kulami. Odtąd to rozwiązanie architektoniczne stało się wzorem dla innych budowli publicznych i prywatnych na terenie całej Rzeczypospolitej. Zastosowanie dachów pogrążonych obudowanych attyką miało nie tylko wymiar estetyczny ale przede wszystkim przeciwpożarowy. Zaprószenie ognia w jednym budynku nie pozwalało na rozprzestrzenianie się go na budowle sąsiednie, co miało szczególne znaczenie przy mnogości gęstym rozmieszczeniu domów w owym czasie. Powstanie piętra w sukiennicach wymusiło konieczność budowy klatki schodowej. Za rozwiązanie przyjęto zewnętrzny ciąg komunikacyjny z reprezentacyjnymi gankami po południowej i północnej stronie gmachu. Pracami zajął się mistrz Jan Maria Padovano. Reprezentacyjne ganki od tej pory służyły jako loże królewskie w czasie oficjalnych uroczystości. Nie skończyły się na tym prace wykończeniowe. W roku 1559 wnęki w arkadowej attyce zostały uzupełnione portretami królów lub rzymskich cesarzy na podobieństwo wawelskiego fryzu. Niestety malowidła te nie zachowały się do dnia dzisiejszego.
Jednocześnie z przebudową miejsca handlowego rozpoczęto remont ratusza miejskiego. W czasie pożaru ocalały, wybudowane w 1547 roku kabaty czyli więzienie dla mniejszych przestępców, gdzie wtrącano za drobne kradzieże czy długi. Dziedziniec między kabatami, a ratuszem służył jako miejsce straceń. Odnowiono wieżę i jej hełm zachowując gotyckie formy. W latach 1561 do 1563, od północy, wybudowano monumentalny spichlerz miejski w tylu renesansowym, zwieńczony attyką, choć jego ostateczne wykończenie nastąpi dopiero w latach trzydziestych kolejnego stulecia. W podziemiach budynków, które w średniowieczu były parterem, urządzono piwnicę miejską zwaną świdnicką. W jej pomieszczeniach mieściło się wiezienie oraz podrzędny szynk z alkoholami.
Już po remoncie i przebudowie głównych gmachów miejskich można było wzbogacić funkcje reprezentacyjne rynku. Już wcześniej wykorzystywany dla monarszych przemarszów koronacyjnych i pogrzebowych, od roku 1574, czyli koronacji Henryka Walezego doczekał się kolejnej tradycji. Wówczas po raz pierwszy ustawiono bramy triumfalne u wylotu ulic Floriańskiej i Grodzkiej. Bramy miały charakter tymczasowy, były bogato zdobione w rzeźby figuralne i kwiecone. Niekiedy ozdoby te były ruchome jak królewskie orły machające skrzydłami.
Wzorem sukiennic rozpoczęła się przebudowa rynkowych kamienic w nowym włoskim stylu. Rada miejska przymykała oko na samowolę budowlaną, duża gęstość zabudowy nie pozwalała na budowę nowych obiektów więc przede wszystkim ograniczano się do zmiany fasad budynków, a niekiedy modernizacji ich wnętrz o ile pozwalały na to wcześniejsze uwarunkowania. Patrzymy na pięknie odrestaurowane sukiennice stojąc przy kościele świętego Wojciecha. Odwróćmy się teraz i spojrzy na dom, obecnie mieszczący się pod numerem dziewięć. Jest to Kamienica Bonerowska I. Przebudowana przez kasztelana Jana Bonera około 1560 roku z zastosowaniem attyki z rzeźbą figuralną i pogrążonym dachem. Wówczas większość domostw przy rynku wyglądało podobnie, a przybysze z zagranicy dziwili się, iż w Krakowie domom dachów nie widać.
Zaraz po pożarze przeniesiono na rynek urząd poczty, której przywilej prowadzenia otrzymała włoska rodzina Mountellupich. Od 1568 roku dyliżans pocztowy wyjeżdżał do Wenecji spod kamienicy numer 7. Tyleż samo dni trwała podróż przewożonych przesyłek.
I taki kształt rynku będziemy oglądać przez kilkadziesiąt następnych lat aż do kolejnej pożogi. Wiosenną nocą z 6 na 7 marca 1589 roku obudzi nas widok wielkich płomieni; w drewnianych jatkach szewskich ponownie wybuchł pożar. Zniszczenia jakie powstały skutkowały kolejnymi zmianami w przestrzeni rynkowej. W latach 1595- 1598 postawiono nowe kramy szewskie, tym razem murowane. Rozwiązanie architektoniczne miało iście średniowieczną genezę. Były to bowiem bezstylowe dwa rzędy sklepów nakrytych kolebkowym sklepieniem, a jedyną formą ozdobną była ośmioboczna latarnia umieszczona po środku budynku. Tym samym zachodnia część rynku otrzymała trwałą oprawę na długie lata.
Mniej więcej w tym samym okresie, czyli w latach 1594 do 1596 zaczęto przebudowywać budynki obu wag. Mniejszą zakończono już w 1594 roku. Przyspieszmy nieco naszą opowieść widząc tempo modernizacji gmachów i spójrzmy na efekt końcowy. Budynek wedle projektu Włocha Kaspra Arcaniego wyposażono, na wzór sukiennic, w arkadową attykę, na których umieszczono portrety bohaterów biblijnych i antycznych, między innymi: Dariusza, Scypiona czy Samsona. Nieco skromniej prezentowała się Waga Wielka. Została przebudowana na modłę stylu renesansowego, z attyką i pogrążonym dachem ale już bez ściennych malowideł. Nie widzimy jednak już przy niej średniowiecznej zabudowy i chaosu. Zarówno topnie metalu jak i skład ołowiu przeniesiono poza obręb rynku, porządkując tym samym okolice i uwydatniając widzowi nową formę budynku.
W tym samym czasie powstał projekt, który mógł na zawsze zmienić wygląd krakowskiego rynku. Otóż kiedy w roku 1583 sprowadzono tu zakon Jezuitów i umieszczono go w kościele świętego Szczepana, a później świętej Barbary, szybko okazało się, że ofiarowane im zaplecze jest stanowczo za małe. Powstały plany budowy nowej świątyni. Naczelny architekt jezuicki- Józef Britius przedstawił plany kościoła. Tu gdzie dziś, w południowo zachodnim narożniku rynku, kamienice: pod Janem Kapistranem, pod Krukami pod Kanarkiem i Kromerowską, miała według planu stanąć wielki kościół, który swym wyglądem miął wyprzedzać obowiązującą w stolicy Rzeczypospolitej epokę. W wyniku sprzeciwu rajców miejskich nigdy nie doszło do tej realizacji.
Miasto, a w szczególności rynek miejski różnił się od innych miast polskich. Jak wspominał nuncjusz papieski Flawiusz Ruggierii: „Kraków jest najpiękniejszym z miast polskich, bo ma domy z cegły i wspaniały zamek, gdy inne miasta są drewniane”.
Niedługo miał się już cieszyć tym blichtrem Kraków i jego rynek. Nadchodząca epoka powoli powodowała schyłek tej świetności, choć przez najbliższe 50 lat nikt się jeszcze tego nie spodziewał. Chylić zaczęła się również pozycja mieszczaństwa. Kiedy na początku wieku spośród 55 kamienic tylko trzy należały do szlachty, a z końcem stulecia- aż jedenaście. Rodząca się magnateria i bogata szlachta wykupywała grunty miejskie i nieruchomości, a korzystając ze swych przywilejów nie płaciła stosownych podatków, tym samym gospodarka miejska skazana była na powolny upadek.
Jednak koniec wieku XVI i początek XVII to dla krakowskiego rynku okres wielkich uroczystości. Niekiedy smutne i żałobne choć częściej wesołe.
W dniu 4 lutego 1598 roku na zamku warszawskim w wyniku poronienia zmarła królowa Anna Austriaczka. 10 lutego tegoż samego roku odbyły się, w Krakowie, uroczystości pogrzebowe i złożenie szczątek monarchini w tutejszej katedrze. Orszak pogrzebowy, jak to się utarło od średniowiecza, zmierzał od kościoła świętego Floriana przez rynek.
Bogatym w wydarzenia był rok 1605, zwłaszcza jego druga połowa. W dniu 27 września stoczono ze Szwecją zwycięską bitwę pod Kircholmem o Inflanty. W niecały miesiąc później na krakowskim rynku urządzono z tej okazji niezwykłą fetę jesiennego dnia 23 października. Jeszcze większe uroczystości odbyły się zimą, dnia 4 grudnia. Wtedy to uroczyście do Krakowa wjechał orszak nowej królowej, drugiej żony króla Zygmunta III Wazy- Konstancji zwanej Austriaczką z dynastii habsburskiej. Przybycie młodej Niemki, jak wówczas określano ludność posługującą się tym językiem, było niezwykle pompatyczne. Tradycyjnie już ustawiono bramy, formie łuków triumfalnych, u wylotu ulic Floriańskiej i Grodzkiej oraz na Kanoniczej, choć pierwszy witał nową królową już na Kleparzu. Na floriańskim łuku umieszczono alegorią Constantii symbolizującej stałość oraz orła białego dźwigającego na łańcuchu order Ducha Świętego, jaki został królowi nadany cztery lata wcześniej. Orzeł ów przy poruszał skrzydłami, że zdawało się jakby fruwał. Bramy te miały charakter doraźny i były rozbierane zaraz po uroczystościach. Jednaka z tego ingresu monarszego ostał się orzeł, który obecnie wisi na chórze kościoła mariackiego, a legenda mówi, że czasami podczas podniesienia Najświętszego Sakramentu porusza, jak kiedyś, skrzydłami. Na kolejnej bramie przedstawiono alegorie stałości, szczęścia zgody i pokoju. Wszystko to odbywało się wczesnym, słotnym wieczorem, co jednak nie przeszkadzało gawiedziom, którzy wylegli na rynek by witać nową Panią. Całość bowiem była oświetlona niezliczonymi pochodniami, strzelano z dział umieszczonych na sukiennicach i wagach, tak że wszystkim zdawało się, że jakby dzień nastał.
Jednak do niezwykłych wydarzeń doszło między jedną, a drugą uroczystością. Ale zacznijmy od początku, od genezy tejże uroczystości. W 1603 roku na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej pojawił się Rosjanin twierdzący, że jest synem zmarłego cara Iwana Groźnego. Zatrzymał sie u Adama Wiśniowieckiego, by w kolejnym roku przyjechać do Krakowa i przedstawić królowi plany zdobycia tronu moskiewskiego z polską pomocą. Dymitr, bo tak się przedstawiał, Samozwaniec, bo tak nazwała go historia szybko znalazł poparcie u magnatów posiadających włości na krańcach Polski. Szczególnie zainteresowanym okazał się wojewoda sandomierski- Jerzy Mniszech. Szybka inwazja w kierunku Moskwy i zwycięstwa Polaków umożliwiły Dymitrowi koronację na cara w dniu 31lipca 1605 roku. Jednak pomoc wojewody sandomierskiego miała pewne obwarowania; nowy car musiał poślubić jego córkę- Marynę. Zaślubiny odbyły się w mieście stołecznym, przy jego najznamienitszym palcu. Dnia jesiennego 9 listopada 1605 roku wjechał do miasta, we dwieście koni, poseł moskiewski Anatazy Własiew- będący zarówno kanclerzem, jak i podskarbim cara Dymitra. Orszak ów, przebogato odziany w atłasy, futrzane czapy, perły i kamienie został powitany przez dwór królewski przy bramie Mikołajskiej, a przepychem swym wzbudzał ogólny podziw i zachwyt i Krakowian. Po kilkudniowych audiencjach, wizytacjach i przygotowaniach, w dniu 11 listopada odbyły się uroczyste zaślubiny per procura czyli bez udziały pana młodego. Zastępował go przybyły Anatazy Własiew. Dla celów uroczystości przebudowano pierwsze piętra trzech przyrynkowych kamienic, mieszczących się pod numerami 7,8 i 9, czyli dawne domy Montelupich, pod jaszczurką i Bonerów. Połączono sale. Urządzono w nich kaplicę oraz pomieszczenia balowe. Wśród gości wymienić należy króla Zygmunta III, jego siostrę Annę, królewicza Władysława, nuncjusza papieskiego Claudio Randoni’ego oraz licznych senatorów. Młodej parze błogosławił biskup krakowski, późniejszy kardynał Bernard Maciejowski. I tak oto, jedyna w historii Polka stała się carycą Rusi. Kraków się cieszył i podziwiał, rynek pęczniał od przepychu, ale Marynie historia zgotowała okrutny los.
Szybko też miał posmutnieć i Kraków i jego rynek. W kronikach kościoła świętej Barbary pod rokiem 1608 odnotowano: „ Król nasz miłościwy wyruszał na Smoleńsk i nigdy juz do nas nie wrócił”. Faktycznie, król przeniósł się do Warszawy. Mimo, iż formalnoprawnie dopiero sejm rozbiorowy z 1772 roku nada Warszawie charakter stolicy, ustawowo przenosząc do niej koronacje królewskie, to Kraków zacznie teraz tracić na znaczeniu. Wyjedzie król, a wraz z nim dwór, możni i magnateria, co poważnie odbije się również na znaczeniu rynku. Gdyby w smutku tym zaczęło płakać deszczem niebo musielibyśmy uciekać do kamienic, dla własnego bezpieczeństwa. Otóż, na przełomie wieków większość przyrynkowych kamienic opatrzono w attyki, z których wystawały rynny aż do polowy ulicy. Nie pomyślano o innym rozwiązaniu, więc z owych rynien zakończonych zdobnymi rzygaczami o smoczych łbach strumieniami lała się deszczówka zagrażając powozom i przechodniom, narażając na obrażenia, a przy ulewach nawet na utratę życia.
Z początkiem XVII stulecia rynek się cieszył nadal swym przepychem i reprezentacyjnością wypracowanymi jeszcze w poprzednim stuleciu. Nadchodzący nowy styl barku miał jednak stawiał nowe wymogi, tym bardziej, że w swej ideologii nie cierpiał rozwiązań średniowiecznych. Skutkowało to przebudową niewielkiego kościółka świętego Wojciecha przypadającą na lata 1611- 1618. Nadbudowano go, podniesiono mury oraz nakryto eliptyczną kopułą nawiązując do o sto lat młodszych kaplic grobowych, przede wszystkim mauzoleum ostatnich Jagiellonów.
Zmiany w zabudowie mieszkalnej miały charakter czysto kosmetyczny i ograniczały się budowy drugiego pietra zakończonego attyką oraz przekształceń w pałace miejskie, bowiem coraz większa ilość szlachty przejmowała nieruchomości kosztem mieszczan. Nieodłącznym elementem tej zabudowy było zastosowanie monumentalnych: manierystycznych lub wczesnobarokowych portali, takich jak ten z 1600 roku w kamienicy Montelupich z łacińską sentencją tecum habita (wnikaj w siebie) odzwierciedlającą kulturę krakowskiego odrodzenia.
W roku 1632 spłonął spichlerz. Budowa nowego gmachu trwała aż cztery lata bowiem miasto zmagało się z problemami natury finansowej. Interweniował nawet sejm warszawski w 1633 roku deklarując pomoc pieniężną przeznaczając nań dochody z ceł. Ostatecznie stanął budynek eklektyczny, którego twórcą był Maciej Świątkowicz. Nowy spichlerz swym wyglądem nawiązywał do sukiennic. Zwieńczony został arkadową attyką zakończoną grzebieniem, na którym zamiast maszkaronów zastosowano obeliski z miedzianymi kulami. Wkrótce, w arkadach attyki, pojawił się naścienny poczet królów i książąt polskich. Równocześnie wyremontowano ratusz, nie zmieniając mu jednak średniowiecznej sylwety.
Niewielkie zmiany wprowadzono w bryle kościoła Mariackiego. Wyższą wieżę wzbogacono o nowy zegar z ruchomymi figurami, który jako pełny bił na wzór włoski (24 godzinny), w odróżnieniu od zegara ratuszowego, który czas odmierzał po francusku.
Mimo przeprowadzki dworu monarszego na Mazowsze, utrzymywał się nadal ceremoniał koronacyjny. W dniach 3 i 4 luty 1633 roku odbyły się dwie uroczystości pogrzeb Zygmunta III i koronacja Władysława IV. Zaś 17 stycznia 1649 roku odbył się pochówek drugiego Wazy i koronacja Jana Kazimierza. Jednak niebawem, miało dojść do tragedii, która już na zawsze odmieni losy krakowskiego rynku i samego miasta.
Na lata 1655-1657 przypada okupacja szwedzka związana ze słynnym potopem. Szwedzi do Krakowa weszli od strony wzgórza skałecznego i szybko zajęli miasto. Rozpoczęły się grabieże, gwałty i niszczenie miasta. Wysoka kontrybucja jaka musieli zapłacić krakowianie wojskom szwedzkim spowodowały finansowy i gospodarczy upadek miasta. Zubożałe mieszczaństwo nie było w stanie dbać o reprezentacyjny charakter miejskiego placu, nie miało środków by inwestować. Dominującą rolę w społeczeństwie krakowskim przejęła szlachta i duchowieństwo. Gdybyśmy spojrzeli na rynek w drugiej połowie XVII wieku zobaczylibyśmy liczne, niszczejące kamienice, które z braku rezerw finansowych przechodziły jedynie najpotrzebniejsze zabiegi remontowe. Powszechnie zaczęto stosować szkarpy zapobiegając zawaleniu się budynków. Dokonywano reperacji budynków po zniszczeniach wojennych, w tym Wagi wielkiej. W 1675 roku nadbudowano ratusz o kolejną kondygnację, gdzie umieszczono podręczny arsenał miejski. Ten główny nadal mieścił się obok bramy Floriańskiej. Jednakże w dniu 24 maja 1680 roku rozpętała się wiosenna burza. Od uderzenia pioruna spłonęło część wieży ratuszowej. Szybko ją odbudowano i nakryto nowym barokowym hełmem o dynamicznych krzywiznach. Ewenementem budowlanym było podwyższenie wieży wykonane przez Piotra Bebera w 1686 roku. Dokonano tego bez zdejmowania uprzednio położonego hełmu. Była to największa realizacja architektoniczna w tym pięćdziesięcioleciu.
Coraz częściej wykupowane nieruchomości rynkowe przez magnaterię zastępowano zabudową rezydencjonalną poprzez łączenie sąsiednich kamienic. Dwie tego typu realizację zasługują na uwagę: przebudowa pałacu pod Krzysztofory oraz domu pod Baranami.
Mimo, iż nuncjusz apostolski Andrzej Santacroce, w roku 1690, pisał, że „pomienione miasto jest nierównie piękniejsze i warowniejsze od Warszawy” to czuć już było w powietrzu jego powolny upadek.
Mimo wszystko nadal rynek być gospodarzem wielkich uroczystości; już nie tylko świeckich i monarszych ale również religijnych, stając się teatrem liturgicznym. W roku 1621 papież Grzegorz XV wydał dokument wpisujący farę Mariacką do siedmiu uprzywilejowanych kościołów krakowskich, tym samym mnożyły się tu pielgrzymki pątników, szczególnie nasilone w czasie panujących zaraz, powodzi i morowego powietrza. Do tego należy wspomnieć wydarzenia, które wzmogły dodatkowo religijność Krakowian. Na rynku organizowano huczne obchody związane z beatyfikacjami obywateli tegoż miasta: Jana Kantego (27 września 1680 roku), Szymona Z Lipnicy (17 lipca 1685 roku) oraz Kingi- żony Bolesława Wstydliwego (23 lipca 1691 toku).
Hucznie obchodzono również wydarzenia polityczne i sukcesy militarne organizując z rozmachem uroczystości świeckie. Dnia 27 wrześnie 1669 roku świętowano wjazd krola Michała Korybuta. W tym celu przy ulicy Floriańskiej łuk triumfalny oprócz tradycyjnego orła, Zdoniom był wyobrażeniem świętego Michała oraz gracjami symbolizującymi cnoty. Wówczas jeszcze nikt nie wiedział, że syn znamienitego wojskowego ukaże się władcą nieudolnym i nie mającym nic wspólnego z takimi cnotami jak męstwo, roztropność i sprawiedliwość.
Według podobnego, już utartego schematu witano dnia 29 stycznia 1676 roku- Jana Sobieskiego. Tym razem obok orła i alegorii sławy, umieszczono na bramach obrazy walk z Turkami przypominając zwycięską bitwę chocimską z 1673 roku, która otworzyła Sobieskiemu drogę do tronu.
Wyjątkowo uroczyście przebiegało Boże Narodzenie roku 1683. Kiedy to król zwyciężył Turków pod Wiedniem przybył do dawnej stolicy w przeddzień świąt. 23 grudnia przy ołtarzu świętego Stanisława złożył chorągwie zdobyte na wrogu, w tym tę z bitwy pod Parkanami (październik 1683) oraz tureckie buńczuki przy grobie Jana Kantego w kolegiacie świętej Anny. Dzień po świętym Szczepanie na rynku odbyły się wielkie uroczystości, wraz z zainscenizowanym przedstawieniem teatralnym, które król oglądał z okien kamienicy numer 22, a fajerwerkom nie było końca.
Ciągłe wojny w jakie wciągano Rzeczypospolitą w kolejnym wieku, polityka saska i zabiegi przyszłych zaborców o wpływy w kraju powodowały dalsze uszczuplenie znaczenia rynku i jego powolną ruinę.
Koniec wieku XVII wiązał się z początkiem panowania dynastii saskiej w Polsce. W dniu 15 wrześnie 1697 roku w katedrze na Wawelu koronowano nowego monarchę- Augusta II zwanego Mocnym. Niefortunne okażą się saskie czasy dla Rzeczypospolitej. W roku 1699 August Wettyn jako elektor saski zawiązał sojusz z Rosją oraz Danią sojusz przeciwko Szwecji. Pozostałe kraje uczyniły to samo między sobą. Przyczyna była nie byle jaka. Chodziło o hegemonię w rejonie morza bałtyckiego i dominującą rolę w Europie. W 1700 roku wybuchła wojna północna. Polska w tym konflikcie oficjalnie nie brała udziału pozostając państwem neutralnym. Jednak osoba nowego monarchy stała się przyczyną pośredniego zaangażowania kraju w działania wojenne. Na lata 1702 do 1709 większość walk prowadzono na terytorium polskim, a nie udane działania koalicji ponownie sprowadziły okupację szwedzką, w tym również na Kraków. Ty razem obeszło się bez większych zniszczeń, poza grabieżami, w tym ruchomego wyposażenia Wagi Wielkiej, oraz wysoką kontrybucją.
Jednakże działania wojenne spowodowały dalsze zubożenie krakowskiego społeczeństwa. I stała rzecz niezwykła. Własność przyrynkowych budynków już niemal w połowie należała do szlachty. Co się z tym wiązało? Wyobraźmy sobie, iż ubogie mieszczaństwo nie jest w stanie dbac o odpowiedni poziom swojej zabudowy. Widzimy zniszczone fasady domostw, odpryskujące tynku, rusztowania, kolejne szkarpy, które zapobiegają zawaleniu się budynków. A jednocześnie bogata szlachta i magnateria łączy kamienice tworząc miejską zabudowę rezydencjonalną prześcigając się w pomysłach na aranżację.
W 1723 roku kamienicę pod obecnym numerem 47 przejął ród Myszkowskich- Wielopolskich. W szybkim czasie powstała jedna z największych i okazalszych rynkowych kompozycji. Rokokowe obramienia okienne, mansardowy dach i barokowa fasada stworzyły całość określanej mianem baroku saskiego.
Kilkakrotnie przebudowywano Pałac pod Baranami, najpierw w latach trzydziestych, później w pięćdziesiątych według projektów samego Franciszka Placidiego. Rezydencja otrzymała wówczas ganek, tworzący balkon, co stało się wzorcem dla innych budynków pałacowych. Podobnie zaczęto stosować wielki porządek architektoniczny na fasadach budynków. W 1732 roku powstał nowy pałac Spiski przejmując zabudowę sąsiedniej kamienicy. Na szczególna uwagę zasługują jeszcze dwie magnackie rezydencje.
W 1718 roku na fasadzie pierwszej z nich namalowano wizerunek Matki Boskiej, od tej pory kamienicę przyjmuje potoczną nazwę „pod Obrazem”. Jednak od początku stulecia jest własnością, nie byle kogo, bo Marii z Wesslów Sobieskiej, małżonki królewicza Konstantego Sobieskiego. Fasada otrzymała kształty późnobarokowe. Drugą wartą zauważenia jest kamienica hetmańska, która w 1733 roku została przebudowana dla Hetmana Wielkiego Koronnego Jana Klemensa Branickiego III. Pałac uzyskał formę barokową, acz zachowaniem wcześniejszego, niesymetrycznego rozstawienia okien. Zastosowano tu formy późnobarokowe, ale nawiązano do tradycji renesansu wieńcząc fasadę attyką, na której umieszczono herb Branickich- Gryf.
Poza kamienicami czasy saskie nie przyniosły na rynku znaczących zmian. Poza zmiana kruchty prowadzącej do kościoła Mariackiego wzniesionej według projektów Francesco Placcidiego w latach 175o-1752. Za wzorzec posłużył artyście Grób Chrystusa, którego już jako zmartwychwstałego umieścił w latarni budynku. W mur okalający przykościelny cmentarz wstawiono ozdobną bramę z wizerunkiem Matki Boskiej Łaskawej pochodzącym z 1771 roku, który dziś możemy zobaczyć u wylotu ulicy Jagiellońskiej.
W scenerii upadających i zniszczonych domów mieszczańskich, chylących się ku upadkowi, a sąsiadujących z wytwornymi pałacami magnackimi. Przy jednoczesnej brzydocie i przepychu odbyła asie ostatnia uroczystość związana z etykietą dworską. Odbyła się najbardziej pokazowa i najbardziej propagandowa uroczystość. Dnia 17 stycznia 1733 roku odbyła się ostatnia koronacja krakowska. Na tron wstępował drugi z elektorów saskich, Fryderyk August, który w Polsce przyjął imię Augusta III. Uroczystość koronacyjna była powiązana z uroczystym pochówkiem Jana III Sobieskiego, Marii Kazimiery oraz Augusta II Mocnego. Na ingres królewski zbudowano tradycyjnie bramy wjazdowe. Pierwsza ustawiona przy kościele Mariackim ozdobiona była herbem Saksonii i alegoriami oraz alegoriami czterech por roku i czterech żywiołów. Druga, stojąca przy ulicy Grodzkiej ukazywała herby królewskie, alegorie czterech cnót kardynalnych i czterech stron świata. W czasie samej koronacji, jaka odbywała się koronacja odegrano, zgodnie z przekazem, kompozycję Jana Sebastiana Bacha stworzona specjalnie na tę okazję. Rynek nie zobaczy już pompatycznego wydarzenia przez prawie sto najbliższych lat.
Czasy stanisławowskie, jakie nastały w związku z panowaniem ostatniego króla nie przysporzyły ani Krakowowi, ani jego rynkowi splendoru. Rzadko się pojawiała, modna wówczas, architektura klasycystyczna, gdyż większość architektów i twórców działała przy władcy w Warszawie i jej okolicach. Na niewiele się zdały zabiegi przeprowadzane przez powołane urzędy: Komisję Dobrego Porządku, Komisję Edukacji Narodowej, czy Ustawa o Miastach uchwalona przez Sejm Czteroletni. Wraz z początkiem panowania Poniatowski, pod wpływem państw ościennych, zaczyna wprowadzać reformy. Pod naciskiem Katarzyny Wielkiej i władcy pruskiego wprowadzano ograniczenie swobód szlacheckich i równouprawnienie innowierców, co spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem uprzywilejowanego stanu społecznego. W 1768 roku zawiązano Konfederację Barską. Rozpoczęły się regularne walki z wojskami rosyjskimi, wybuchła wojna domowa. Wojska polskie i rosyjskie starły się między innymi w Krakowie. Został zniszczony Kleparz. Skutki wojny, podobnie jak wcześniej, odbiły się na kondycji finansowej miasta, w tym również samego rynku.
Konfederacja stała się dla państw ościennych powodem do pierwszego rozbioru. Od 1772 roku Kraków staje się miastem przygranicznym, położonym na peryferiach Rzeczypospolitej. Celem stworzenia konkurencji dla dawnej stolicy, cesarz austriacki powołał do życia nowe miasto. Po drugiej stronie Wisły powstało, w 1784 roku, Podgórze. Za sprawą licznych przywilejów monarszych nowe miasto szybko się rozwijało kosztem Krakowa. W ostatniej ćwierci XVIII wieku, odnotowuje się dalszy upadek miasta. Liczba jego mieszkańców była mniejsza niż pod koniec czasów średniowiecza liczyła około 10 tysięcy, podczas gdy Warszawę zamieszkiwało 120 tysięcy osób.
Jednak mieszkańcy nie zawsze chcieli żyć przytłaczającym spadkiem poziomu ich życia. W dniu 15 lipca 1775 roku zorganizowano na rynku specjalne uroczystości, dające możliwość świętowania Krakowianom mimo widocznej zapaści. Właśnie mijała ósma rocznica kanonizacji Jana Kantego. Na wzór orszaków królewskich, odprawiono procesję, która po uroczystej mszy świętej zmierzała z katedry, przez rynek w kierunku kolegiaty świętej Anny. Brali w niej udział kanonicy katedralni, profesorowie krakowskiej Alma Mater oraz studenci. Niesiono chorągwie kanonizacyjne i ozdobny relikwiarz na głowę świętego. Na rynku grała muzyka.
Pierwszy rozbiór dał jednak siłę napędową do przyszłych reform gospodarczych i politycznych. Komisja Dobrego Porządku działająca w Krakowie, ograniczyła liczbę rajców dożywotnich, powołała zarząd miasta z czterema departamentami odpowiedzialnymi za opiekę, ekonomię, sądownictwo i policję.
Chciano ożywić życie gospodarcze tworząc manufaktury ora z przeorganizować handel. Jednak zachowawcza postawa kupców nie zgodziła się na organizację międzynarodowych targów na krakowskim rynku wzorem tych, jakie odbywały się we Frankfurcie i Lipsku.
Mimo niepowodzeń na tle przemian gospodarczych, w Krakowie szybko przyswajano nowe prądy myślowe i kulturalne. W pałacu Wodzickich zorganizowano pierwszą lożę wolnomularską, a w pałacu Spiskim, od 1787 roku, Jacek Kluszewski organizuje stały teatr wystawiając sztuki polskie i niemieckie oraz przedstawienia cyrkowe.
Kraków oczekiwał przyjęcia króla przez wiele lat. Dla mieszkańców było niedopuszczalne, iż ostatni władca koronował się poza dawna stolicą. Tak jak to można było zrozumieć, czy tłumaczyć zawieruchą wojenną w przypadku króla Leszczyńskiego, tak odejście od kilkusetletniej tradycji było niezrozumiałe. Już w 1778 roku przebudowano drewnianą kaplicę pod przy kościele świętego Wojciecha i od południa wzniesiono nową, murowaną, po czym zmieniono jej patrocinium na błogosławionego Wincenta Kadłubka.
Niewielkie zmiany powstały przy ratuszu. Z inicjatywy generała Józefa Wodzickiego, od południowej strony budynku, w roku 1782, zniesiono budynek odwachu, nazywanego kurdygardą. Był to obiekt, niewielki obiekt klasycystyczny, parterowy, nakryty spadzistym dachem i arkadowym portykiem. Jego główne przeznaczenie to siedziba warty krakowskiego regimentu wojsk polskich.
W podobnym stylu przebudowano Wagę Wielką. Zlikwidowano renesansową attykę, nadano jej formę proporcjonalnego sześcianu ustawionego na poszerzonej podstawie jaką tworzył parter budynku. Nic się nie ostało z jej renesansowej szaty.
Król odwiedził Kraków, dopiero w 1787 roku wracając z Kaniowej ze spotkania z carycą Katarzyną. Na tę okoliczność dokonano jedynie niewielkich prac remontowych, między innymi pomalowano ratusz na kolor różowy. Nie ustawiano już łuków triumfalnych, nie organizowano wielkich przemarszów. Urządzono natomiast w sukiennicach bal, co niebawem stanie się tutejszą tradycją. Wniesiono wówczas postulat, nie realny do zrealizowani, przeprowadzki monarchy na Wawel. Z okazji balu umieszczono na sklepieniu dachu kandelabry w formie kotwic, które w nieco zmienionej formie można podziwiać do dziś.
Pobyt królewski w dniach 16- 29 czerwca nie przyczynił się w żaden sposób ani do rozwoju miasta, ani samego rynku. Dopiero w ostatniej ćwierci tegoż stulecia ponownie nastąpił progres w budownictwie rezydencjonalnym, szlacheckim. Zmieniano fasady, czerpiąc z jednego palladiańskiego wzoru. Wprowadzano dwukondygnacyjne pilastry które wytyczały osie budynków, wspartych na gzymsie parteru i podtrzymujących gzyms ostatniego pietra. Jedną z niewielu okazałych własności mieszczańskich, była rezydencja Józefa Bartscha mieszcząca się między cmentarzem mariackim, a ulicą Sienną. Mieścił się tutaj zajazd prowadzony przez Józefa Le Bona, po śmierci którego przejęła go małżonka Marianna Lebomowa. W zajeździe tym, w roku 1790 nocował Johann Wolfgang Goethe, zmierzając na wycieczkę do pobliskiej Wieliczki.
Silny nacisk na reformy i uchwalenie konstytucji doprowadziło do interwencji wojsk państw zaborczych. W rezultacie tego nastąpił drugi rozbiór Rzeczypospolitej. Kraków, mimo, iż już był miastem przygranicznym nadał się ostał w Koronie, gdyż Austria zajęta walkami z Turcją nie brała udziału w podziale ziem polskich. Ta napaść na kraj wzbudziła postawy patriotyczne i obronne. Do Krakowa przyjechał Tadeusz Kościuszko, spotkał się ze wspomnianym już generałem Wodzickim celem doprowadzenia do ogólnonarodowego zrywu niepodległościowego. Po poświęceniu szabel, obaj u Karmelitów na Piasku, obaj dowódcy udali się na rynek. Tu od strony zachodniej ratusza, Kościuszko w obecności obywateli Krakowa oraz wojska polskiego, w dniu 23 marca 1794 roku, złożył przysięgę na wierność ojczyźnie, przysięgę tę powtórzył jeszcze w izbie pańskiej ratusza i kościele Mariackim. Rozpoczęło się powstanie kościuszkowskie. Po upływie zaledwie kilku tygodni, na krakowski rynku miały miejsca dwa zdarzenia, które w swym charakterze były ostatnimi jakie to miejsce miało zobaczyć. 4 kwietnia po raz ostatni uroczyście świętowano zwycięstwo wojenne, nastąpiło wprowadzenie jeńców i armat rosyjskich zdobytych w bitwie pod Racławicami. Jakiś czas później dokonano na Barszczowym ostatniej publicznej egzekucji. Sąd wojenny skazał niejakiego księdza Michała Dziewońskiego na karę śmierci za przekazanie Rosjanom planów obozu pod Bosutowem.
Insurekcja upadła ostatecznie 16 listopada. Ale już z dniem 24 października zaborcy podzielili między siebie ostanie skrawki Rzeczypospolitej, kraju, który przed stu laty był największym w Europie. Na Kraków najechali Prusacy plądrując mieszczan, szlachtę, skarbiec królewski wraz z insygniami koronnymi. W roku 1796 Kraków dostał się pod władanie Austrii. Przyjmijmy, że już wtedy zaczęło się kolejne stulecie w historii rynku.
Kolejny wiek mimo wszystko był niezwykły. Rozpoczął się tragicznie, potem dawał nieco nadziei. Krakowski rynek w ciągu stu kolejnych lat przeszedł tak duże przeobrażenia jakie spotkały go jedynie w wieku XIII i XIV i nigdy więcej się już nie powtórzą. Burzliwe były losy miasta i jego rynku przez całe XIX stulecie. Gdybyśmy byli turystami przyjeżdżającymi na tutejszy rynek w przeciągu wieku to w naszych paszportach zgromadzilibyśmy pieczątki kilku rożnych państw. Położenie rynku na mapie fizycznej nie ulegała zmianom, zaś na mapie politycznej ówczesnej Europy zmieniał on swoje położenie należąc do Cesarstwa Austriackiego, Księstwa Warszawskiego, Wolnego Miasta Krakowa, ponownie do Cesarstwa Austriackiego i ostatecznie do Cesarstwa Austro- Węgierskiego.
Pierwszym wyrazem poddaństwa nowej władzy było złożenie przysięgi na wierność cesarzowi Franciszkowi II, którego w dniu 17 lipca 1796 roku reprezentował książę Karol von Auersperg. Z okazji tej uroczystości zaczęto powoli wyburzać część kramów, zejścia do piwnic i mur otaczający cmentarz Mariacki, powoli również likwidowano samą nekropolię, zgodnie z przepisami epidemiologicznymi nowej władzy. Zlikwidowano też wystające z kamienic rzygacze, w których miejsce zastosowano pełne rynny przymocowane do fasad budynków.
Zaraz po wejściu wojsk i administracji austriackiej, jeszcze przed rokiem 1800 dyrektor policji, niejaki Halama wprowadził plam upiek niania miasta, poczynając od reprezentacyjnego rynku. Główny plac miasta miał zyskać estetykę poprzez poszerzenie przestrzeni, czyli zwyczajnie wyburzenie większości budynków, w tym zabytkowego kościółka świętego Wojciecha. Planowano przebudowę ratusza w jednolitą całość i umieszczenie w nim kasyna i teatru- instytucji nadal obcych miastu. Sam zarząd miejski przeniósł się do nowej siedziby położonej na rogu ulicy Brackiej i placu Wszystkich Świętych. Projektu jednak nie zrealizowano. Zarządzono wyburzyć gmach Wagi Małej w roku 1801 i przyległego do ratusza Domu Oficerskiego w roku 1804. Reszta planu upiększania rynku zawisła w powietrzu, z wyjątkiem ułożenia placu kostką brukową oraz ustawieniem latarni gazowych sprowadzonych z Wiednia w 1804 roku. Od zachodu Europy nacierały już wojska napoleońskie, a zdobycie Galicji Zachodniej i uroczysty wjazd księcia Józefa Poniatowskiego do Krakowa wprowadziło miasto do nowego państwa: Księstwa Warszawskiego.
Samo przybycie młodego Poniatowskiego w dniu 15 lipca 1809 roku świętowano na rynku przez trzy dni. Z odwachu zrzucono austriackiego orła. Miesiąc później, 15 sierpnia urządzono wielki bal w sukiennicach kontynuując tradycję zapoczątkowaną wizytą ostatniego monarchy.
Jednak stan wojenny trwający przez cały okres istnienia nowego państwa uniemożliwiał prowadzenie prac zakrojonych na większą skalę. Organizowane fety odbywały się rzecz jasna za pozwoleniem władz. Przestrzeń rynkowa zmieniała się niewiele. Zmieniano jednakże funkcjonalność poszczególnych budynków. W kamienicy Hetmańskiej stacjonowało wojsko, dawną rezydencję familii Czartoryskich- kamienicę Szarą przekształcono na dom czynszowy, a rokokowej zabudowie domu Margrabskiego urządzono hotel. Okazały pałac pod Baranami święcił na co dzień pustkami, przyjmując jedynie, okazjonalnie wybitne postaci, między innymi głowę nowopowstałego państwa, króla saskiego i księcia warszawskiego Fryderyka Augusta. Władca wizytował Kraków od 7 do 12 maja 1810 roku. Wówczas ponownie wystawiono wielki bal w sukiennicach, a trzy lata później z uwagi na hucznie obchodzone imieniny królewskie gmach rzęsiście iluminowano. Novum, nieznanym do tej pory dla rynkowego placu było nasadzenie drzew. Jedynym drzewem jakie pamiętał miejski plac był dąb rosnący przy sukiennicach od strony ulicy świętego Jana, w XVII wieku. Teraz nasadzono lip i sosen, a wśród Krakowian utarło się powiedzenie: „Przyjechał król Sas, zrobił z rynku las”.
Szybko jednak skończyła się niepodległość napoleońskiego tworu. Po przegranej pod Lipskiej, Europa przygotowywała się do wprowadzenia nowego ładu międzynarodowego. W Wiedniu zwołano kongres głów wszystkich państw, które stały w opozycji do pokonanego cesarza. Zmierzając na tę konferencję, car Aleksander I zatrzymał się w Krakowie. Został zakwaterowany w pałacu Spiskim i witany pompatycznie przez sześćdziesiąt panien w białych sukniach, których skraje zdobne były kwiatami. Rok później hucznie obchodzono imieniny imperatora, jako tego, który nadał Europie nowy pokój. Każda okoliczność była dobra by pokazywać wielkość miasta i jego rynku, niezależnie od adresata uroczystości, jeszcze przed dwoma laty czczono tu dzień imienin władcy stojącego po przeciwnej stronie politycznej barykady.
W wyniku kongresu z ziemi Krakowskiej ustanowiono niewielkie państewko o nazwie Rzeczypospolita Krakowska, z własnym senatem i rządem. Jednak nad tym tworem czuwali namiestnicy państw zaborczych, a w razie złamania przez nowe państwo umów międzynarodowych, miało zostać wcielone do Austrii. Jednak sprawy wewnętrzne pozostawały w gestii władz miejscowych.
Od tej pory stajemy się świadkami zmian, które przeobrażą bezpowrotnie wygląd rynku, a ich ocenę pozostawmy sobie samym.
Niemal od razu powołano „Komisję Upiękniania Rynku”, która miała stworzyć z placu przestrzeń reprezentacyjną z minimalną ilością zabudowy handlowej, zastąpionej zielenie, fontannami i pomnikami. W roku 1817 Zgromadzenie Ustawodawcze uchwaliło prawo dotyczące rozebrania niektórych domów narodowych. Ta podstawa prawna stała się początkiem końca krakowskiego ratusza. Zgromadzenie to zdecydowało o wyburzeniu opustoszałego spichlerza, który groził zawaleniem, a Ana jego miejsce postawić inny budynek, który będzie przynosił zyski do skarbu miasta. Nieznane są przyczyny decyzji, która na zawsze zmieni wygląd południowozachodniej części rynku. W roku 1819 zdecydowano nie tylko o zburzeniu spichlerza, ale całego korpusu ratusza. Do tego aktu wandalizmu doszło rok później. Wśród unoszących się pyłów, zalegających miesiącami kamieni i gruzów, widoku wielkiego pobojowiska bylibyśmy świadkami wielkiego entuzjazmu wynikającego z oczyszczenia rynku ze starej zabudowy, który równie szybko przerodzi się w wielki smutek mieszkańców nad straconym symbolem miasta. Gruz z wyburzonej budowli posłużył do budowy miejskich kanałów.
Nie doszło przynajmniej do realizacji pomysłu przebudowy sukiennic w klasycystycznym stylu, co spowodowałoby całkowitą utratę ich renesansowego pierwiastka. W atmosferze dewastacji toczono szeroko zakrojone dysputy o przyszłości miejsca po zburzeniu ratusza. Przedstawiano wiele pomysłów: myślano o odbudowie ratusza w stylu neogotyckim lub klasycystycznym, wystawieniu okazałego teatru miejskiego ewentualnie budynku o charakterze wielofunkcyjnym. Żadna z tych idei nie doczekała się realizacji, postanowiono pozostawić wieżę jako samotną wdowę po ratuszowym małżonku, traktowano ją bowiem jako substancję artystyczną i pamiątkową. Miała stać się niejako kampanilą stojącą w Wenecji na placu świętego Marka.
Kolejne prace modernizacyjne prowadzono nadal. Po uprzątnięciu gruzowiska rozbudowano odwach przy wieży nieistniejącego ratusza, przeznaczając go na skład sprzętu przeciwpożarowego. W takiej sytuacji na siedzibę miejskiej policji przeznaczono parter Wagi Wielkiej zwanej teraz Domem Komisji, wokół której od 1822 roku krążyli wartownicy.
Pozostałe prace polegały na wyburzaniu części kramów, likwidacji łańcuchów wokół kościoła Mariackiego i świętego Wojciecha oraz przy ulicach wyjazdowych z rynku, ustawiono pompy wodne w narożach placu. W roku 1836, po raz pierwszy, wybrukowano całość placu rynkowego. Wokół kościółka świętego Wojciecha stworzono cichy i uroczy zakątek obsadzając go topolami, a później kasztanowcami.
Rozpoczęło się życie towarzyskie, które swe początki miało w kulturze napoleońskiej przez wydawanie fixów i prowadzenie salonów. Pierwszym najbardziej reprezentacyjnym budynkiem prywatnym był pałac pod Baranami, odnowiony przez Zofię z Branickich, żonę Artura Potockiego. Arturowa Potocka prowadziła najznakomitszy salon towarzyski w mieście, do którego wstęp mieli tylko wybrani. Konkurencję dla niej stworzyła dopiero Anna z Tyszkiewiczów Potocka secundo voto Dunin- Wąsowiczowa, która wykupiwszy dwa domy po południowej stronie rynku i łącząc je w jedną całość stworzyła kolejny salon w nowym Pałacu pod Krukami.
Życie towarzyskie na co dzień toczyło się we wspomnianych salonach, gdzie z reguły raz w tygodniu spotykano się na routach, gdzie grano w gry, słuchano muzyki i prowadzono dysputy. Dostać się na owe spotkania nie było łatwo. Wejście zapewniały specjalne bileciki dla wybranych, jednak otrzymanie raz takiego imiennego zaproszenia pozwalało uczestniczyć w fixach każdego tygodnia. Nie zapomniał też Kraków o urządzaniu wielkich, powszechnych imprez na rynku. W wolnym mieście po raz pierwszy zorganizowano taką fetę na cześć namiestników państw zaborczych 16 września 1818 roku, rzecz jasna wykorzystano w tym celu sukiennice, organizując w nich bal. Jednak nie było to okazanie posłuszeństwa wobec zaborców. Konieczność i poprawność polityczna nakazywały na takie działania by móc zachować namiastkę suwerenności, jednocześnie była to manifestacja odrębności narodowej. Orkiestra grała pieśni patriotyczne, a zgromadzeni dali pokaz tańców narodowych.
Jednocześnie odbyły się dwie wielkie uroczystości patriotyczne. Senat Wolnego Miasta Krakowa zdecydował o tym, iż nekropolia wawelska stanie się tylko miejscem pochówku władców Polski, ale również bohaterów tego, już nieistniejącego kraju. Sprowadzono szczątki zmarłego w bitwie narodów księcia Józefa Poniatowskiego. Uroczysty pogrzeb, dorównujący pożegnaniom królewskim przeszedł przez rynek od kościoła świętego Floriana w dniu 23 lipca 1817 roku. Sam książę został złożony w krypcie, która osobiście wybrał sobie na pochówek jego wuj- król Stanisław August Poniatowski. Jedenaście miesięcy później urządzono kolejną patriotyczną uroczystość połączoną z powszechną demonstracją. Ze Szwajcarii sprowadzono ciało naczelnika powstania- generała Tadeusza Kościuszki. 22 czerwca 1818 roku przez rynek przeszedł kondukt pogrzebowy w kierunku Wawelu. Z uwagi na tłumy jakie żegnały naczelnika, widzowie zajmowali miejsca w oknach rynkowych kamienic, a nawet stawali na dachach.
Wróćmy do zmian architektonicznych. Większość kamienic traciła swoją renesansową lub barokową szatę na rzecz klasycyzmu. Nowatorskie stało się skupienie wielu funkcji w jednym budynku. Takie rozwiązanie uzyskano w połączonych dwóch budynkach znajdujących sie w północnej pierzei rynku w jedną kamienicą zwaną Kirchmajerowską. Wincenty Kirchmajer, krakowski przedsiębiorca stworzył zabudowę rezydencjonalna nie rezygnując z domeny zawodowego życia właściciela. Ten finansista, prowadzący interesy tak w Krakowie, jak i Królestwie Polskim, zaadoptował jeden budynek pod mieszani czynszowe, reprezentacyjne apartamenty biurowe, bank, kantor i biura. Rozwiązanie takie znane już w Wiedniu, było nowością na gruncie krakowskim.
W związku z poszerzaniem przestrzeni na rynku, większość handlu zaczęła się skupiać w parterowych częściach kamienic. Taki stan trwał przez cały okres istnienia wolnego miasta.
Początek lat trzydziestych XIX wieku to wielki zryw niepodległościowy w Królestwie Polskim, zapoczątkowany w Warszawie. Kraków brał w nim jedynie udział pośredni, stając się niejako zapleczem dla walczących patriotów. Tutejsze ruchy niepodległościowe dopiero dojrzewały i miały dać o sobie znać dopiero za 16 lat.
Po upadku powstania w Królestwie Polskim, oczy ośrodków emigracyjnych zwróciły się ku Wielkopolsce i Rzeczpospolitej Krakowskiej. Rozpoczęto przygotowania do walki. Zdecydowano, że powstanie wybuchnie nocą z 21 na 22 luty 1846 roku. Jednak w wyniku swych działań władze zaborcze dowiedziały się o spisku. W takiej sytuacji datę rozpoczęcia walk przyspieszono o jeden dzień. Powstał Rząd Narodowy Rzeczypospolitej Polskiej, którego siedziba znajdowała się w Kamienicy Szarej. Szybko, w wyniku wewnętrznych zatargów Jan Tyssowski się ogłosił się dyktatorem rewolucji nadał utrzymując swą siedzibę przy rynku, we wspomnianej kamienicy. Równie szybko, z uwagi na dysproporcje w armii, powstanie upadło. Po 10 dniach przywódca skapitulował, a Rzeczpospolita Krakowska przestała istnieć. Całość jej obszaru wcielono do Austrii. Następne 20 lat to okres mało pomyślny dla miasta. Wcielenie go do jednego obszaru celnego spowodowało zubożenie mieszkańców, zwłaszcza kupców, niektórych z nich doprowadziło do bankructwa.
Jednak w ciągu dwóch następnych lat w całej Europie wybuchały powstania i walki narodowowyzwoleńcze. Nastąpiła tak zwana Wiosna Ludów. Do walk doszło między innymi na terenie Węgier. By wspomóc sojusznika, w kierunku Budy ruszył zbrojnie car Aleksander I. Przechodząc przez Kraków zatrzymał się na jedną noc w kamienicy Kirchmajerowskiej (1849 r.).
Wcielenie Rzeczpospolitej Krakowskiej w granice Austrii nie było końcem klęsk dla miasta. Na domiar złego, 18 lipca 1850 roku wybuchł jeden z największych pożarów w mieście, obejmując znaczną jego część w tym szereg budynków przyrynkowych. Nie trzeba opisywać strat jeśli się powie, że ogień trawił miasto przez siedem długich dni. Zniszczeniu uległy kamienice od numeru 9 do 26.
Katastrofa spowodowała konieczność reorganizacji rynku. Plac stanął przed prawdziwą budowlaną rewolucją. W 1851 zapadła decyzja o udzieleniu miasto rządowej pożyczki. Dzięki temu wsparciu i gospodarności władz miejskich wszelkie zniszczenia usunięto w trzy lata. Powszechnie na rynku pojawiła się architektura klasycystyczna wespół z modnym wówczas eklektyzmem historycznym, wzorowanym na ówczesnym stylu berlińskim. Budowle stały się oschłe z oszczędnym zastosowaniem elementów dekoracyjnych. Zabudowa stała się bardziej uporządkowana, regularna i przejrzysta ale mniej urocza i narracyjna niż poprzednia. Oczyszczanie rynku nabrało rozmachu. W 1852 roku zburzono kramy żelazne znajdujące się po wschodniej stronie placu, a 1854 zaczęto usuwać drewniane jatki i stragany od strony zachodniej. Działania te odsłoniły sylwetę renesansowych sukiennic, uwydatniając ich ogrom, reprezentacyjność ale i zniszczenia.
Nadal restaurowano rynek. Od 1852 roku zaczęto wyburzać kramy żelazne położone na wschód od sukiennic. Następnie zabrano się na zrujnowaną zabudowę drewnianą znajdującą się po przeciwnej stronie. Jednocześnie położony na całym obszarze placu nowy bruk. Kocie łby wykonane były z kamieni wapiennych i kostki granitowej tworzących gwiazdy i okręgi. W roku 1858 przebudowano Dom Komisji czyli dawną Wagę Wielką, gdzie teraz mieściły się koszary i posterunek wojskowy.
Do kolejnych rewolucyjnych zmian doszło po tym, jak w 1856 roku magistrat podpisał umowę z Towarzystwem Gazowym w Dessau na wprowadzenie oświetlenia gazowego. Rok później na rynku rozbłysło światło. Pierwszego wieczoru tłumy wyległy na zewnątrz by podziwiać tę wyjątkową iluminację, największy podziw wzbudzały lampy narożne w kształcie pięcioramiennych kandelabrów. Podobne, choć naftowe, zawieszono sukiennicach.
Osiemnaście lat rządów austriackiego mocarstwa wiązały się z germanizacją Małopolski, a przez osobę ministra spraw wewnętrznych – Aleksandra Bacha, określane były epoką bachowską. Nie był to okres najlepszej koniunktury ani dla Krakowa, ani dla jego rynkowego placu. Nie szło też wykupywanie prywatnej własności jaką były kramy sukienne i kramy bogate, gdyż właściciele, w niepewnej sytuacji, bali się pozbywać tego, co traktowali jako zabezpieczenie własnego bytu.
Mimo złej sytuacji nadal organizowano bale i fixy u Arturowej Potockiej, czy Tyszkiewiczowej. Zimą organizowano kuligi. Głośno obchodzono karnawał 1858 roku, w dniu 14 lutego odbył się słynny kulig od Pałacu pod Baranami do rezydencji Sanguszków przy Sławkowskiej.
Rynek krakowski pustoszał z budynków handlowych. Przyjeżdżały wiejskie baby sprzedawać jajka, sery i inne wyroby mleczne. Zorganizowano dwa wielkie, dwutygodniowe jarmarki na świętego Wojciecha i świętego Michała. Coraz liczniej pojawiały się zajazdy, restauracje i apteki.
W latach sześćdziesiątych XIX wieku mocarstwowość Austrii zaczęła podupadać. Cesarstwo poniosło klęskę w wojnie z Prusami i Włochami. Zaczęto myśleć o reorganizacji państwa. W 1866 roku przekształcono monarchię w Cesarstwo Austro- Węgierskie. Dwa narody istniejące obok siebie korzystały z jednakowych praw, mniejszym diasporom udzielono szerokich autonomii. Tak stało z ziemiami dawnego zaboru określonymi mianem Galicji Zachodniej. Stolicą prowincji obrano Lwów. Kraków spadł tym samym do miasta o charakterze prowincjonalnym, ale szeroka autonomia umożliwiła mu dużo szybszy rozwój.
W dniu 13 września 1866 roku zorganizowane pierwsze wybory do Rady Miejskiej, ta z kolei wybrała pierwszego prezydenta miasta. Został nim doktor Józef Dietl, z wykształcenia lekarz, rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, który sprzeciwiał się germanizacji i wbrew nakazom władz, wykładał w języku polskim. Jako jeden z głównych postulatów przedstawił potrzebę odrestaurowania gmachu sukiennic. Dietl w swoim sukienniczym programie nawoływał do stworzenia w gmachu instytucji pożyteczności publicznej i uszanowaniu jego tradycyjnego przeznaczenia. Tak oto parter miał ponownie wypełnić się kramami, a piętro przeznaczone pod muzeum. Na ziemiach polskich powstanie niebawem pierwsze muzeum narodowe. W celu przywrócenia sukiennicom dawnej świetności powołano aż trzy urzędy: Komisję Odbudowy Sukiennic, Komisje Techniczną, Komisję Estetyczną. W 1869 roku rozpisano konkurs na projekt renowacji budynku. Pierwsze miejsce zajął hrabia Konstanty Plater. Jednak do realizacji jego projektu nie doszło z uwagi na stanów finansów oraz formę estetyczną. W końcu zdecydowano o konieczności nie tylko o poszanowaniu tradycyjnego przeznaczenia budowli ale również jej tradycji architektonicznej. Postanowiono więc pozostawić substancję gotycką wynikających z ostrołukowych arkad, oraz renesansowy charakter fasady. Ułatwieniem dla realizacji pomysłu stało się zawalenie dachu w kramach bogatych w 1867, a jako że nie ceniono ich walorów historycznych z łatwością podjęto decyzję o rozbiórce zabudowy. Prace nad odnowieniem gmachu rozpoczęto dopiero w 1875 roku. Przygotowania rozpoczęto od kolejnych wyburzeń. Los kramów bogatych podzieliły jatki szewskie i garbarskie usunięte z płyty rynku w 1873 roku, a w pięc lat później czyli w 1878 podobny los spotkał Wagę Wielką czyli dom Komisji. Realizacji odnowienia głównego budynku krakowskiego rynku nie doczekał pierwszy pomysłodawca i postulator- prezydent Józef Dietl umierając w roku 1878.
W roku 1879 odsłonięto odrestaurowany gmach. Wydarzenie to połączono z wielkim balem na cześć Józefa Ignacego Kraszewskiego obchodzącego pięćdziesięciolecie pracy twórczej. Wszystko to miało miejsce 4 października. Nowy gmach był dziełem Tomasza Prylińskiego, ale współpracował z nim Jan Matejko. Zachowano renesansową attykę, skrajne loggie, przebito wejścia od wschodu i zachodu umieszczając je w obszernych ryzalitach. Budynki postrzygalni włączono w budynek tworząc z nich neogotycką arkadową loggię po obu stronach. Odnowiono maszkarony i umieszczono kilka nowych w poszanowaniu stylu renesansu. Dwa z nich przedstawiają karykatury pierwszych prezydentów krakowskich: Dietla z indykiem i Zyblikiewicza z kogutem. Po środku rynku stanął odnowiony, najbardziej reprezentacyjny gmach rynku. Było to największe przedsięwzięcie w tym miejscu w całym XIX stuleciu. Od 1883 roku zorganizowano na piętrze muzeum. Pierwszym eksponatem był obraz Henryka Siemiradzkiego: „Pochodnie Nerona”, przedstawiający męczeństwo pierwszych chrześcijan.
Nie koniec to architektonicznych przemian. Po zburzeniu dawnej Wagi wielkiej, wojsko austriackie zostało pozbawione swoich koszarów. Rozebrano więc kolejną budowlę jakim były stary odwach i na jego miejsce postawiono nowy przyległy do wieży ratuszowej od południa i wschodu. Neogotycki styl nawiązujący do założeń szkoły berlińskiej i brak nawiązań do rodzimego gotyku stał się obcy i niepasujący do reszty zabudowań. Mimo powszechnej krytyki przetrwał do końca II Wojny Światowej.
W ostatnim ćwierćwieczu na rynek wkroczyła technika. Zamontowano już gazowe oświetlenie, teraz nadszedł czas na komunikację publiczną. Już w 1875 roku uruchomiono omnibus konny, a 31 października 1882 roku po raz pierwszy przejechał tędy konny, jednotorowy tramwaj na trasie od dworca kolejowego do mostu podgórskiego. Linia zostanie zelektryfikowana już w kolejnym stuleciu.
Sprawą, jaka wzbudziła powszechny entuzjazm i równie duże kontrowersje była idea ustawienia na rynku pomnika upamiętniającego wieszcza narodowego- Adama Mickiewicza. Rynek od początku wieku miał być miejscem ozdabianym pomnikami jednak jakiejkolwiek realizacji doczekano się dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Pierwsze pomysły uwiecznienia poety zrodziły się we Lwowie i przewidywały przedstawienie nie tylko Mickiewicza ale trzech wieszczów jednocześnie. Pierwszym krokiem do realizacji tego projektu było powołanie, przy radzie miejskiej, Komitetu Budowy Pomnika Mickiewicza. Ten rozpisał konkurs na projekt wizerunku poety. Pomysł ten wzbudził powszechne zainteresowanie, nie tylko architektów i rzeźbiarzy, ale też malarzy, w tym samego mistrza Matejki, czy Siemiradzkiego. Ale przedstawiane projekty, nawet zwycięskie nie spotykały się z aprobatą opinii społecznej. W końcu prace nad pomnikiem powierzono artyście mieszkającemu w Rzymie- Teodorowi Rydygierowi. Pierwsze elementy pomnika stanęły 1890 roku w czasie, kiedy na Wawel sprowadzono prochy wieszcza. Po czterech latach przedstawiono gotowe dzieło, które spotkało się z falą krytyki, zwłaszcza przez nieproporcjonalnie dużą laurową aureolę na głowie bohatera. Pomnik zasłonięto, wieniec laurowy zlikwidowano, a ponowne odsłonięcie miało miejsce 16 czerwca 1898 roku w stuletnia rocznicę urodzin poety. W tym samym czasie myślano też o uczczeniu w podobny sposób Tadeusza Kościuszkę, ale do realizacji nigdy nie doszło.
W takiej to, nowej, szacie żył rynek przez następne lata. Szeroka autonomia jaką cieszyło się miasto spowodowała progres gospodarczy, ale też miała skutki niematerialne. Gdy tu ludność cieszyła się swobodą, w zaborach pruskim i rosyjskim następowała nasilona germanizacja i rusyfikacja. Kraków jako dawna stolica, miejsce wielu pamiątek historycznych po nieistniejącej Rzeczypospolitej stał się miejscem pielgrzymek, wspomnieniem wolnego kraju, niejako patriotycznym ołtarzem. Ściagali tu Polacy celem zaznania odrobiny polskości i poczucia narodowej tożsamości. Zniewolona w innych częściach dawnego kraju- szlachta ściągała do Krakowa, wykupywała przyrynkowe kamienice, inwestowała fundusze ze swoich majątków. Służyło to remontowaniu i odnawianiu kamienic. Zmieniała się ich funkcjonalność. Partery domów wprowadzono obszerne witryny ekskluzywnych sklepów. Coraz częściej łączono je z pomieszczeniami pierwszego piętra tworząc lokale wielofunkcyjne; łączono sklepy z salonami koncertowymi. Coraz częściej pojawiały się kolejne apteki, księgarnie, salony mody. Duża część tych przedsięwzięć prowadzi Żydzi. Niektóre domy straciły funkcje mieszkalne, jak dom pod Krukami, gdzie urządzono bank. Po pożarze z 1850 roku poszerzono o 3 metry ulicę Grodzką, która przejęła część reprezentacyjnych funkcji. Kamienica Pod Baranami nadal była najbardziej reprezentacyjnym domem rynkowym, który w 1880 roku gościł cesarza Franciszka Józefa II. Niestety część kamienic zakończyła swój żywot. Na barszczowym, czyli przy kościele Mariackim wyburzono zabudowę i postawiono dwie nowe kamienice. Pierwsza w stylu secesyjnym wybudowana została dla miejscowego kupca- Celestyna Czynciela, obok niej postawiono dom rodziny Rose z ekskluzywnym sklepem kolonialnym. Zmiany te miały miejsce w latach 1907 do 1914. Podobny los miał spotkać Pałac pod Krzysztofory. Planowano bowiem jego wyburzenie pod budowę dużego domu handlowego z kompleksem usługowym, czego jednak udało się uniknąć i to w wyniku wybuchu wojny światowej.
Ponownie wymieniono bruk na płycie rynku i położono asfaltowe trotuary. W roku 1882 dokonano rewolucji administracyjnej. Do tej pory wszystkie domy i posesje nazywane były zgodnie z ich tradycją, nazwiskami właścicieli czy umieszczonymi herbami. Wprowadzono numerację domów, która obowiązuje do dziś. Kościoły nie otrzymały numeru. Pod numerami 1 i 2 określono położenie wieży ratuszowej i nieistniejącego ratusza, zaś pod trójką stały sukiennice.
W wyniku wyburzeń wcześniejszych budynków handlowych i nowych rozwiązań przestrzeń kupiecka została ograniczona, a jej funkcje przejmowały profesjonalne sklepy. Handel na samym placu został mocno ograniczony. Po raz pierwszy pojawiły się krakowskie kwiaciarki, sprzedające przy kościele Mariackim, któremu odnowiono fasadę w latach 1902-1908. Na północ od sukiennic nadal zaopatrywano się w nabiał, a w miejscu dawnego ratusza obracano materiałami stolarskimi. Na okres świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy stawiano prowizoryczne, acz ozdobne stragany, na których można było zakupić produkty okolicznościowe. Tradycja ta został przed kilku laty wznowiona.
Choć kalendarzowo miało się zakończyć wiek XIX to sytuacja polityczna i społeczna rozpoczęła nowe stulecie dopiero po odzyskaniu niepodległości. Tak jak wcześniej się zakończył wiek XVIII, tak XIX przetrwał aż do 1918 roku.
Już na progu nowego stulecia na rynek, ostentacyjnie, weszła nowa dama zwana elektrycznością. Zmodernizowano linię tramwajową. W 1901 roku pojawiły się słupy z wysięgnikami na druty wysokiego napięcia. Malowane na czerwono, źle się kojarzyły mieszkańcom, choć wprowadzały komunikacyjne udogodnienia, nazywano je powszechnie czerwonymi szubienicami. Wiaty przystankowe umieszczono przy pomniku Mickiewicza i obok Pałacu pod Krzysztofory.
W związku ze swa swobodą stał się Kraków ośrodkiem zabaw publicznych, miejscem gdzie rodziły się nowe tradycje i gdzie zaspokajano patriotyczne potrzeby. Tym ostatnim przede wszystkim służyły pogrzeby, które stawały się wyrazem polskości, manifestowaniem patriotycznych uczuć. Miały nawiązywać do pochówków królewskich choć daleko im było do monarszej pompy i przepychu. Zaczęło się od pogrzebu królewskiego. Jakby to nie brzmiało. W pewnym momencie dokonano ekshumacji zwłok króla Kazimierza Wielkiego. Przebadano szczątki królewskie, Matejko wykonał rysunek czaszki królewskiej, który kopiowany był rozsyłany po wszystkich zaborach wzbudzając uczucia patriotyczne. 8 lipca 1889 roku ponownie grzebano ostatniego Piasta nawiązując do pogrzebów królewskich, Rynek był zapełniony, droga królewska pełna gapiów, w których sercach tliła się nostalgia i wspomnienie wielkiej Rzeczypospolitej znanej już tylko z opowiadań. Potem odbyły się pochówki wielkich Krakowian. Niezależnie, czy chowano ich w krypcie na Skałce, czy na cmentarzu rakowickim, uroczystości zaczynały się w kościele mariackim, a na rynku oddawano mim hołd. Żegnano, w 1883 roku, Józefa Szujskiego, 18 kwietnia 1887 roku- Kraszewskiego, w maju 1887 roku- Mikołaja Zyblikiewicza, 4 lipca 1890- Adama Asnyka. W roku 1903 pożegnano Henryka Siemiradzkiego, a w 1907 roku- Stanisława Wyspiańskiego.
W drugiej połowie wieku miasto wykształciła się kolejna uroczystość, która już na stałe weszła do kanonu krakowskich obrzędów. W oktawę Bożego Ciała ze Zwierzyńca ku rynkowi wyruszał orszak z konikiem zwierzynieckim, który od 1866 roku oficjalnie został ochrzczony Lajkonikiem. Pochód i towarzyszący mu orszak się rozrastał każdym rokiem. Ludzie jakich mijał przebieraniec dawali mu podarki i pieniądze, a kiedy ten poklepał kogoś swą buławą zwiastował nadchodzące szczęście. W roku 1904 Wyspiański zaprojektował kostium Lajkonikowi, który obecnie możemy podziwiać w Pałacu pod Krzysztofory, w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa.
Rynek w zupełnie zmienionej szacie, stał się krakowskim salonem na wolnym powietrzu. Dostęp do niego mieli wszyscy bez jakichkolwiek specjalnych zaproszeń.
Zbliżał się kolejny kataklizm o zasięgu międzynarodowym. Wybuchła wojna światowa. W dniu 6 sierpnia 1914 roku Józef Piłsudski wyruszył z pierwszą kadrową do walki.
Datą odzyskania pełnej suwerenności przez polski narów jest dzień 11 listopada 1918 roku. Jednak na krakowskim rynku dzień odzyskania niepodległości nastąpił dwa tygodnie wcześniej. 31 października rozbrojono austriackie wojsko stacjonujące w odwachu i zawieszono polską flagę.
Rok później powrócono do wielkich fet urządzanych w sukiennicach. 19 października 1919 roku urządzono święto zjednoczenia armii. Na rynku zorganizowano defiladę wojsk, a potem bal, w którym uczestniczyli między innymi Józef Haller i Józef Piłsudski. W okresie II Rzeczypospolitej nie wprowadzono rewolucyjnych zmian w obszarze rynku. Pojawiły się jednak trzy nowe budynki. Pierwszym była siedziba banku przemysłowego na rogu ulicy Szewskiej ukończona w 1920 roku. Drugi, jaki powstał, budził wiele kontrowersji. Był to dom Towarzystwa Ubezpieczeniowego Fenix, wybudowany w latach 1928- 1933. Autorem projektu był niezwykle uznany architekt Adolf Szyszko- Bohusz, który świetnie poruszał się w niemalże wszystkich stylach. Na rynku postawił budynek iście modernistyczny, co wywołało fale sprzeciwów, do tego stopnia, że potrzebna była interwencja prezydenta Mościckiego. Było to zamierzenie niezwykle kontrowersyjne gdyż nie pasujące do historycznego charakteru miejsca, mimo, iż wybitne w swej formie. Gmach zwieńczony był wysoką attyką, cofniętą w stosunku do dolnych jego partii stąd nazywano go domem pod kominami. Na rogu ustawiono posąg Higiei- greckiej bogini medycyny, która przez Magdalenę Samozwaniec została nazwana „kobietą ze sztuczną szczęką”. W związku z protestami, Szyszko- Bohusz stawiając kamienicę na rogu ulic Wiślnej i świętej Anny zastosował już rozwiązania historyzujące.
W dwudziestoleciu międzywojennym, inne kwestie stały się ważkie dla tej miejskiej przestrzeni. Ale żeby to zrozumieć musimy puścić wodze wyobraźni i ujrzeć krakowski rynek oczami mieszkańca tamtych czasów. Co zobaczymy? Rzędy drzew rosnących przy kamienicach i ich zwielokrotnione szpalery przed sukiennicami, sadzonych jeszcze w poprzednim stuleciu. Niektóre z nich rosłe i potężne, mieniące się zielenią, inne ze starości uschłe. Jednakże wszystkie jak jeden mąż zasłaniające detale architektoniczne historycznych kamienic. Jednak mało tego, na rynku obowiązywał ruch kołowy. Po okrężnej ulicy jeździły samochody, dorożki, wiejskie fury ale i tramwaje. Stało się to miejsce głównym węzłem komunikacyjnym Krakowa. Wiaty przystankowe stały tuż przy kościele Mariackim i ulicy Szczepańskiej, zaś przy Szewskiej stanęła niewielka stacja benzynowa firmy Mobiloil. Pod wpływem ruch zapadał się stary bruk, pokrywało go błoto, zwierzęce odchody i śmieci ze stoisk handlowych. Rynek tracił swą reprezentacyjną rolę. W 1937 roku Stowarzyszenie Architektów R.P. ogłosiło konkurs na oczyszczenie placu. Przedstawiano wiele pomysłów, chciano obniżyć poziom rynku tworząc podest dla sukiennic, myślano nawet o likwidacji pomnika Adama Mickiewicza, a nawet likwidację ryzalitów w sukiennicach. Jednak nie zdążono podjąć żadnych prac.
Jednaka w tym samym roku zrodziła się nowa tradycja. W każdy pierwszy czwartek grudnia odbywał się pokaz szopek krakowskich, których walory estetyczne są unikalne na skalę światową. Prezentacje te weszły na stałe do rynkowego kalendarza i odbywają się do dzis.
W tym też okresie miały tu miejsce dwie duże patriotyczne manifestacje połączone z pogrzebami dwóch wielkich Polaków. W dniu 28 czerwca 1927 roku odbył się ponowny pochówek wielkiego poety- Juliusza Słowackiego. Trumnę najpierw ustawiono w barbakanie, a potem przeniesioną ją przez rynek na Wawel, gdzie Piłsudski powiedział, iż poetę należy złożyć w godnym miejscu by królom był równy.
18 maja 1935 roku specjalny pociąg przyjechał na krakowski dworzec, przywożąc trumnę z ciałem marszałka Piłsudskiego. Po odprawieniu modłów kondukt pogrzebowy ruszył przez rynek w kierunku krakowskiej katedry. Konduktowi przewodził metropolita Stefan Sapiecha wraz 1500 księżmi, zakonnikami i zakonnicami, towarzyszyli mu przedstawiciele władz państwowych, w tym prezydent Mościcki oraz cała rada ministrów. Marszałka żegnał cały Kraków, ale nie tylko. Szły poczty sztandarowe pułków kawaleryjskich, 86 pocztów sztandarowych piechoty, czy oddziały marynarki. Trumnę nakryto sztandarem, na nim złożono buławę marszałkowską, szablę i maciejówkę- czapkę Piłsudskiego. Za trumną szedł samotny żołnierz niosący krzyż złożony na poduszce. Za nim szła wdowa- Aleksandra Piłsudska prowadzona przez generała Rydza Śmigłego i brata zmarłego- Adama. Obok konduktu dwaj wachmistrze prowadzili konia z uprzęż słynnej Kasztanki. Na rynku postawiono wysokie maszty zwieńczone legionowymi orłami, a latarnie przysłonięto kirem. Był to ostatni pochówek przed nadchodzącą wojną, którego świadkiem był krakowski rynek i pierwszy, który w swej oprawie był równy wcześniejszym pochówkom monarszym.
Nadszedł dzień 31 sierpnia 1939 roku. Jak w całym kraju, tak i w Krakowie ogłoszono powszechną mobilizację. Kolejnego dnia wybuchła II wojna światowa. W pierwszych dniach spadło na miasto kilka bomb niszcząc infrastrukturę komunikacyjną. W dniu 6 września Niemcy wkroczyli do miasta. Na rynku pojawiły się flagi z nazistowską swastyką, pojawiły się megafony, z których słychać było audycje i komunikaty niemieckiej propagandy. Fasady budynków pełne były obwieszczeń nowych, faszystowskich władz. W dniu 26 października, decyzją Hitlera, proklamowano nowy organizm na arenie międzynarodowej- quasi państwo- Generalne Gubernatorstwo. Jednostka ta stała w sprzeczności z obowiązującym prawem międzynarodowym zgodnie z założeniami konwencji haskiej z 1907 roku. Była jednak celem stworzenia zależnych od Rzeszy mini państewek, niewcielonych do Niemiec, a w całości im podległych. Akty prawne i decyzje administracyjne wydawane przez władze Generalnego Gubernatorstwa nie miały żadnej mocy prawnej w myśl wspomnianej konwencji, co w niczym nie przeszkadzało nazistowskim Niemcom.
Z początkiem listopada, mianowany na Generalnego Gubernatora- Hans Frank uroczyście, przez rynek, wjechał do miasta i objął rządy. Jego siedzibą urzędniczą stał się Wawel, mieszkaniem komnaty niegdyś przeznaczone dla prezydenta Rzeczypospolitej, a domem prywatnym- pałac Potockich w podkrakowskich Krzeszowicach.
Przez ponad 5 lat okupacji rynek niewiele się zmienił pod względem architektonicznym. Zmiany jakie miały miejsce dotykały sfery politycznej i administracyjnej, a wiele z nich pozostało tylko w planach. Żydowskie sklepy i przedsiębiorstwa, jakie namnożyły się pod koniec XIX stulecia oznaczano gwiazdami Dawida, z czasem część z nich likwidowano. Dzielono sklepy na dostępne dla Niemców, Polaków i Żydów.
Nowe, okupacyjne władze zaczęły zajmowanie najbardziej reprezentacyjnych budowli rynkowych na swoje siedziby. Powstał nowy podział administracyjny. Gubernatorstwo podzielono na cztery dystrykty, jednym z nich był dystrykt krakowski, w którym rządy objął Otto Wachter. Jego siedzibą stał się reprezentacyjny Pałac pod Baranami. W domu pod Krukami umieszczono siedzibę NSDAP.
Największe zmiany na rynku miały miejsce w roku kolejnym. Rozpoczęto przygotowania do obchodów wybuchu II wojny światowej. 17 sierpnia wyburzono pomnik Adama Mickiewicza. Wkrótce, pokątnie zrobione zdjęcia, ukazujące postać poety słaniającą się ku ziemi obiegły całe miasto. Wielokrotnie powielane niczym pocztówki stały się narodowymi pamiątkami. W dniu 1 września zorganizowano na rynku wielką paradę wojsk. Prawdopodobnie wówczas podjęto plany przebudowy rynku, zwłaszcza jego zachodniej części, która miała służyć właśnie tego typu celom. Powstałe pomysły dotyczyły odbudowy ratusza oraz połączenia go z sukiennicami przez ustawienie obszernego tarasu, na którym urządzono by kawiarnię. Zrealizowano jednak inne projekty architektoniczne. W 1941 roku przebudowano modernistyczną kamienicę „Fenix”. Zlikwidowano wysoką attykę, zastępując ją mansardowym dachem i wprowadzając klasycyzujące pilastry przez co nadano jej formę historyczną. Natomiast w roku 1844, wybudowano podziemne zbiorniki przeciwpożarowe, niszcząc pod rynkiem warstwę archeologiczną.
18 stycznia 1945 roku do Krakowa wkroczyła Armia Czerwona wyzwalając go spod nazistowskiej okupacji. Jednak nowe era miała być tylko zmianą reżimu. Zanim oficjalnie Nazistowskie Niemcy podpisały akt kapitulacyjny, na rynku, wśród ogólnej radości, zorganizowano pierwszą patriotyczną uroczystość. 24 marca odsłonięto, zdemontowaną przez Niemców, tablicę upamiętniającą przysięgę złożoną przez Tadeusza Kościuszkę. W kolejnym roku zburzono neogotycki odwach stojący przy ratuszu. Jego usunięcie było wyrazem nowej propagandy. Nie licząc się z walorami zabytkowymi budynku, nowa władza pozbyła się, w ten sposób, symbolu obcej władzy.
W latach pięćdziesiątych pojawiły się plany rekonstrukcji pomnika Adama Mickiewicza. Ponownie kwestionowano jego wartość artystyczną i podejmowano próby umieszczenia postumentu w innym miejscu, a nawet stworzeniem nowego wizerunku poety. Kiedy na złomowisku w Hanowerze odnaleziono fragmenty oryginału postanowiono nie wprowadzać żadnych zmian. Uroczyste odsłonięcie rzeźby miało miejsce w setną rocznicę śmierci wieszcza w dniu 26 listopada 1955 roku przy udziale najwyższych władz państwowych. Tuż przed odsłonięciem pomnika, zniknęły linie tramwajowe w płyty rynku. Miało to miejsce 1953 roku. Plac pokryto płytami granitowymi tworzącymi mozaikę, chodniki i jezdnię natomiast- asfaltem. Nadal obowiązywał ruch samochodowy, który utrzyma się tu do 1979 roku.
Początek lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku przyniosły nieco zmian. Rocznica ustanowienia tutejszego uniwersytetu i millenium państwa polskiego wymogły szereg prac remontowych. Okazały się one jednak tylko doraźne i ograniczały do odnowienia fasad kamienic. Jednocześnie odnawiano ratusz. Na wieży pojawiły się wykusze, choć mało było przesłanek o ich istnieniu. Uczyniono to jedynie na podstawie dwóch widoków rynku krakowskiego powstałych w związku z kanonizacją Jana Kantego w 1775 roku. Przyozdobiono go również posągami lwów przeniesionymi z pałacu w Pławowicach. Odsłonięte podziemia adaptowano na potrzeby teatru i kawiarni. Uroczyste otwarcie rynku miało miejsce 8 maja 1964 roku, mimo, że prace przy wieży ratuszowej trwały jeszcze trzy lata. Drugim miejscem gdzie udostępniono ogółowi średniowieczne piwnice był kabaret i scena artystyczna utworzone przez Piotra Skrzyneckiego w 1956 roku jako Kabaret pod Baranami.
W latach siedemdziesiątych podjęto prace restauracyjne w Sukiennicach, w których hali już po wojnie zmieniono wystrój heraldyczny. Malarstwo ścienne ukazujące herby miast I Rzeczypospolitej zastąpiono herbami miast odzyskanych. Od lat osiemdziesiątych aż do końca stulecia, stopniowo, odnawiano bazylikę Mariacką.
W roku 1978 Kraków wraz z rynkiem został wpisany na światową listę dziedzictwa kulturowego ludzkości UNESCO.
Gdy wyeliminowano, w 1979 roku ruch samochodów, z miejskiego placu, co dodatkowo zaostrzono przepisami jedenaście lat późniejszymi, rynek przechodził jedynie kosmetyczne remonty, poza wielkimi obiektami jak kościół Mariacki, czy Sukiennice.
Okres powojenny, do czasów wyborów kontraktowych to czas propagowania władzy komunistycznej. Nowe formacje wprowadzone za sprawą ZSRR ulokowały się w tych samych budynkach, co niegdyś naziści. NKWD zajęło Pałac pod Baranami, a Komitet Wojewódzki Polskiej Partii Robotniczej Kamienicę pod Krukami. W latach pięćdziesiątych organizowano wiece, mające na celu umacnianie wizerunku władzy ludowej, w których udział brał prezydent Bolesław Bierut.
Kiedy w stolicy studenci i artyści protestowali w związku ze zdjęciem z desek teatralnych mickiewiczowskich „Dziadów”, nie obyło się to bez odzewu na krakowskim rynku. Wówczas studenci tutejszych uczelni manifestowali pod pomnikiem Adasia.
Demonstracje i pochody odbywały się w związku Grudniem ’70. Setki studentów przeszło w czarnym marszu. A jedenaście lat później odbył się biały marsz będący łącznością z Ojcem Świętym, na którego dokonano zamachu 13 maja.
Do tragicznej, publicznej śmierci doszło w marcu 1980 roku, kiedy to Walenty Badylak dokonał samospalenia protestując zatajaniu prawdy katyńskiej
W trakcie VI Międzynarodowego Biennale Architektury zaprezentowano pierwsze projekty szklanych piramid na płycie rynku. Miało to miejsce 1996 roku do realizacji tegoż zamysłu dojdzie już kolejnym wieku.
W roku 1997 rozpoczęto przygotowania do gruntownej modernizacji rynku.
Początkowe lata XXI wieku wiązały się z wielkimi pracami polegającymi na nie tylko odnowieniem tego reprezentacyjnego miejsca ale również szeroko pojętymi badaniami archeologicznymi. W 2002 roku wymieniono nawierzchnię likwidując asfalt kojarzony z poprzednia epoka, zastępując go granitem o ciepłych barwach, jego elementy w purpurowym kolorze położono wzdłuż kamienic zaznaczając dawną linię średniowiecznych przedproży. Ustawiono stylowe latarnie korzystając z zachowanych wzorów pochodzących z roku 1913.
W 2004 roku przystąpiono do przebudowy zachodniej części placu współpracując z Muzeum Archeologicznym. Rok później podjęto prace o identycznym, charakterze od strony kościoła Mariackiego. To właśnie wówczas odkryto i przebadano relikty przeszłości jak kramy żelazne, kramy bogate, czy budynki obu wag. Jednocześnie prowadzono remont gmachu Sukiennic. Eksponaty z muzeum przewieziono do zamku królewskiego w Niepołomicach, a że gabaryty niektórych z nich, takich jak Hołd Pruski, stwarzały problem z transporcie były wynoszone z gmachu przez okna.
Po zakończeniu robót i przebadaniu substancji archeologicznej przystąpiono do zapowiadanych wcześniej prac mających na celu udostępnienie podziemi rynku. W dniu 24 września odbyło się oficjalne otwarcie nowego oddziału Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Stała ekspozycja nosząca tytuł „Śladem europejskiej tożsamości Krakowa” ukazuje dzieje miasta sprzed lokacji, jego rozwój w średniowieczu i częściowo w czasach nowożytnych. Na płycie rynku pojawiła się też, zapowiadana już wcześniej, fontanna w formie szklanej piramidy. Nowym elementem ró1)żniej była ustawiona po przekątnej w stosunku do fontanny rzeźba, mieszkającego w Rzymie polskiego artysty Igora Mitoraja o nazwie Eros Bendato.
Ostatnia, jak do tej pory ceremonia pogrzebowa odbyła się 18 kwietnia 2010 roku, kiedy to na Wawelu złożono szczątki pary prezydenckiej. Lech i Maria Kaczyńscy zginęli w katastrofie rządowego samolotu w dniu 10 kwietnia, wraz z 94 osobami, wybitnymi przedstawicielami narodu polskiego.
Z krakowskiego lotniska Balice przejazd konduktu nastąpił ulicami: Księcia Józefa, Kościuszki, Zwierzyniecką, Franciszkańską i Grodzką na Rynek Główny.
O godz. 14:00 w bazylice Mariackiej rozpoczęła się uroczysta msza żałobna z udziałem rodziny, najwyższych władz państwowych oraz zagranicznych delegacji (łącznie ponad 700 osób). Ponad 150 tys. żałobników było obecnych na Rynku Głównym, okolicznych ulicach. Uroczystości pokazywane były na specjalnie w tym celu zamontowanych telebimach oraz transmitowane na żywo przez polskie i zagraniczne stacje telewizyjne.
Nabożeństwu żałobnemu przewodniczył kardynał Stanisław Dziwisz. Wraz z nim mszę żałobną koncelebrowali niemal wszyscy kardynałowie, arcybiskupi i biskupi polscy oraz liczne delegacje biskupie zza granicy. Nuncjusz apostolski w Polsce abp Józef Kowalczyk odczytał specjalny list od kardynała Angelo Sodano (który ze względu na utrudnienia w ruchu lotniczym nie mógł przybyć na pogrzeb) Egzekwie żałobne zostały odprawione w dwóch obrządkach; w rycie łacińskim odprawił je rzymskokatolicki metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz, w rycie bizantyjskim: prawosławny abp łódzko-poznański Szymon Romańczuk. Po zakończeniu nabożeństwa odbył się koncert Metamorfoz w wykonaniu Berliner Philharmoniker.
Kondukt żałobny przeszedł następnie ulicami: Grodzką, św. Idziego, Podzamcze na Wawel.
Orszak liczył kilkaset osób; otwierał go krucyfiks, po obu stronach orszaku szli biskupi w strojach żałobnych, orkiestra wojskowa oraz kompania reprezentacyjna Wojska Polskiego w umundurowaniu trzech rodzajów sił zbrojnych. Przed lawetą kroczył kardynał Dziwisz, kościelny mistrz ceremonii ks. prałat Konrad Krajewski oraz nuncjusz abp Józef Kowalczyk. Za trumnami podążała najbliższa rodzina, najwyżsi dostojnicy państwowi, bractwo kurkowe, rektorzy krakowskich uczelni oraz przybyli goście. Do orszaku dołączył, nieobecny podczas mszy w bazylice i w ostatniej chwili przybyły z Rzymu prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili (małżonka prezydenta Gruzji Sandra Roelofs dotarła do Krakowa kilka godzin wcześniej i reprezentowała państwo gruzińskie na mszy pogrzebowej w bazylice).
Gdy kondukt dotarł pod znajdujący się u stóp Wawelu Krzyż Katyński, rozległ się dźwięk dzwonu Zygmunta, który bił przez 30 minut.
Trumny z ciałami zmarłych zostały następnie wyniesione z katedry i złożone w jej podziemiach we wspólnym alabastrowym sarkofagu w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, w przedsionku krypty marszałka Józefa Piłsudskiego. W czasie składania ciał do grobu oddano 21 salw armatnich. Ostatnia część pogrzebu miała prywatny charakter i nie była transmitowana przez media. Uczestniczyli w niej najbliżsi krewni oraz przyjaciele – w tym – gruzińska para prezydencka.
Zaraz po pogrzebie ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Lee A. Feinstein złożył pod Krzyżem Katyńskim w Krakowie wieniec od prezydenta Baracka Obamy i narodu amerykańskiego
Novum w stosunku do poprzednich pochówków było wykorzystanie mediów. Transmisję telewizyjną z uroczystości pogrzebowych oglądało w Polsce ponad 13 milionów widzów.
I na tym kończy się historia jednego z najbardziej znanych miejsc Europy, a z pewnością rozpoznawalnego przez wszystkich Polaków. Miejsce to wiązało się z wielkimi wydarzeniami o znaczeniu międzynarodowym i krajowym. Dotykały go wojny, bieda i zarazy, śmierć, ale też i życie, bogactwo, przepych. Historia tego miejsca z uwagi na jego charakter będzie działa się nadal. Jest to ikona Krakowa, która nie zastygła jako pompatyczna mumia, ale żyjąca nadal