Dziś byłyby to pierwsze dni wakacji. W dniu 25 czerwca 1366 roku, król Kazimierz Wielki przebywał na zamku w Sandomierzu. Zapewne rozmyślając o zabezpieczeniu swej stolicy wydał akt lokacyjny, na prawie magdeburskim, dla nowego miasta, które nazwał Florencją.
Miasto zostało ulokowane na północy stołecznego Krakowa, vis’ s’ vis bramy Floriańskiej. Jako, że nazwa bramy pochodziła od patrona pobliskiego kościoła- świętego Floriana, to i nowa miejscowość zawdzięczała jemu swą nazwę. Ale sama osada istniał juz wcześniej, za czasów ojca Kazimierza- Władysława Łokietka była źródłach wymieniana jako Alta Civitas i miała charakter rzemieślniczego zaplecza dla Krakowa. Decyzja o jej powołaniu miała podstawy strategiczne dla nadrzędnego miasta. Otóż ówczesna stolica Polski była z trzech stron świata otoczona korytem Wisły lub terenami bagiennymi, co było naturalną jej obroną. Jedynie strona północna była położona na wzniesieniu pozwalającym na osadnictwo ale i dawało łatwy dostęp wojskom nieprzyjaciela. Florencja nigdy nie otrzymała przywilejów wzniesienia murów miejskich, przez co była narażona na ciągłe zniszczenia ale tym samym stawał się obronnym przedpolem walk.
Mimo braku fortyfikacji Florencja stała się miastem z własną ławą i wójtem nominowanym przez króla, dniem targowym, kościołem parafialnym i obszernym rynkiem. To właśnie część tegoż placu handlowego będzie tematem naszych rozważań, ale przyjrzyjmy się jeszcze pokrótce temu miastu. Od momentu fundacji powstała średniowieczna aglomeracja łącząca trzy miejskie osady wraz ze stołecznym Krakowem i nieco starszym Kazimierzem.
Podobnie jak w Kazimierzu, we Florencji zajmowano się tymi dziedzinami życia gospodarczego, które były za mało reprezentacyjne, czy wręcz nie pożądane w stolicy. Urządzano tam targi końskie, zajmowano się tkactwem, kowalstwem, czy przetwórstwem skór zwierzęcych.
W roku 1502, po raz pierwszy udokumentowano zmianę nazwy z Florencja, na powszechnie używaną- Kleparz.
Wieki XVI i XVII nie były szczęśliwe dla tej mieściny. Kilkakrotnie osada się paliła, największe pożogi zniszczyły ją w 1528, 1583, 1655 i 1657. W okolicznościach pierwszego pożaru powstała legenda o świętym Florianie, który widziany na niebiosach nad kościołem swojego patronatu gasił ogień lejąc wodę z dzbana.
Takie położenie miasta nie sprzyjało w inwestowanie w jego rozwój czy architekturę. W okresie Sejmu Czteroletniego, Kleparz liczył około 120 budynków, w tym zaledwie 17 murowanych. Nawet ratusz stojący przy rynku był budowlą drewnianą, a liczba mieszkańców nigdy nie przekroczyła jednego tysiąca.
Ten Sejm Czteroletni uchwalił ustawę o miastach wcielając Kleparz i Kazimierz w granice Krakowa. Odejście od prawodawstwa tegoż sejmu spowodowało powrót do dawnego porządku. Dopiero austriackie władze zaborcze, na stałe, włączyły miasto w granice Krakowa.
W połowie XIX wieku powstały nowe plany zagospodarowania przestrzennego tej okolicy i dawny rynek kleparski miał zostać podzielony na dwie części. Obie te części odgradzać miała zabudowa mieszkalna. Na wschodniej połaci utrzymano plac targowy, dziś zwany Starym Kleparzem, a część zachodnia miała stać się reprezentacyjnym miejscem tej okolicy. Do faktycznych przemian doszło dopiero w ostatniej ćwierci XIX wieku. Pełna zabudowa tego miejsca trwała aż do końca II Rzeczypospolitej. Jednak wszystko zaczęło się już pod koniec XVIII wieku, kiedy to nowe władze austriackie. W 1796 roku, wprowadziły dekret o zakazie pochówku na terenie miasta. Wokół kościoła świętego Floriana zlikwidowano parafialny cmentarz, pozostawiając, jednakże mur otaczający świątynie. Inaczej niż miało to miejsce przy farze Mariackiej.
Przenieśmy się w czasie. Jest koniec lat siedemdziesiątych XIX stulecia. Właśnie rozpoczęło się wcielanie w życie nowego planu architektonicznego tej części Krakowa. Stoimy tuż przy kolegiacie świętego Floriana. Jest piękny słoneczny dzień. Przed nami ukazuje się panorama starej stolicy. Widzimy ceglastą bryłę barbakanu, który cudem ocalał i obronił się przed wyburzeniem, podobnie jak widoczna ponad nim Brama floriańska. Nad nimi górują błyszczące w słońcu wieże kościoła Mariackiego. Bezpośrednio przed nami- pusta przestrzeń nowotworzonego placu. Na jego skraju, po prawej stronie właśnie odsłonięto nowy, reprezentacyjny gmach szkoły sztuk pięknych, która zostanie przekształcona w 1800 roku w Akademię Sztuk Pięknych imienia Jana Matejki. Wznoszony, w latach 1877- 1879, budynek, według projektu Macieja Moraczewskiego, otrzymał formy neorenesansowe, nawiązując do renesansu wiedeńskiego berlińskiego i włoskiego cinquecenta. To tu w pracowni na drugim Pietrze, mistrz Matejko malował słynną Bitwę pod Racławicami.
Dziesięć lat później, w ciągu 15 miesięcy powstał gmach Dyrekcji Kolei Państwowych. Nieznany jest autor projektu, być może kierował się wzorcami szkoły berlińskiej. Budynek ma cechy neorenesansu i neobaroku.
Rewolucja w przestrzeni dawnego kleparza wybuchła z początkiem drugiego dziesięciolecia XX wieku.
Wszystko zaczęło się od rozbiórki domu pod numerem osiem, znajdującym się tuz obok kościoła świętego Floriana, gdzie Jakub i Róża Pollakowie prowadzili tutejszą restaurację, jedną z większych na Kleparzu. W latach 1909- 1911 powstała w tym miejscu historyzująca w swej architekturze kamienica dla Spółdzielni Związkowej Pracowników Kolejowych. Obecnie budynek ten został zaadaptowany dla Hotelu Matejko.
W czasie gdy trwała jeszcze budowa związkowego gmachu i narożnik placu obudowany był rusztowaniami, w jego centrum odbyła się , w dniu 15 lipca 1910 roku, wielka feta. Wśród 150 tysięcy gości odsłoniono pomnik króla Władysława Jagiełły, popularnie zwanym pomnikiem Grunwaldzkim.
Głównym fundatorem pomnika był, światowej sławy pianista, Ignacy Jan Paderewski. Jak napisze później w swych pamiętnikach, zamysł taki nosił już od 1870 roku. Napisał, iż mając lat dziesięć czytałem o bitwie pod Grunwaldem, wielkim zwycięstwie polskim. Myślałem wtedy, że należałoby to zwycięstwo uczcić, skoro w 1910 roku zbliża się pięćsetna rocznica tego zwycięstwa”. W Paryżu, kiedy Paderewski odwiedził Władysława Mickiewicza, najmłodszego syna polskiego wieszcza, poznał tam niejakiego Antoniego Wiwulskiego, artystę, który skończą krakowską Szkołę Sztuk Pięknych. W czasie tegoż spotkania doszło do rozmowy na temat projektu pomnika. Wiwulski na zaproszenie mistrza fortepiany zamieszkał w jego willi w Morges, nad jeziorem Genewskim, gdzie oranżerię przekształcił na swoją pracownię. Czas, jaki przewidziano na realizację projektu wynosił pięć lat. Wiwulskiemu udało się stworzyć swoje dzieło w ciągu niespełna półtora roku. Teraz nadszedł czas na wybór miejsca, gdzie mógłby stanąć monument. Nie mogły być to pola grunwaldzkie znajdujące się w zaborze pruskim, gdzie ciągle władze ograniczały politykę polską. Zdecydowano o dawnej stolicy- Krakowie. Tu znowu pojawił się problem lokalizacji. Wśród proponowanych był plac Szczepański, plac świętego Ducha czy plac Bernardyński. Ostatecznie zdecydowano o placu Matejki. Część pomnika powstało w Szwajcarii, a część, taka jak granitowy cokół i odlewy w brązie we Francji.
W roku 1910, na kolejowy dworzec towarowy wjechał pociąg, który na siedmiu wagonach przywiózł części składowe dzieła.
Wielkie odsłonięcie odbyło się w dniu rocznicy zwycięstwa nad Zakonem Krzyżackim, 15 lipca 1910 roku. Zgromadzeni widzowie ujrzeli 24 metrowy posąg, na szczycie którego stanął król Jagiełło, jako głównodowodzący wojsk polskich. U jego podnóży znalazła się dumna postać księcia Witolda z dwoma nagimi mieczami, triumfująca nad umierającym Wielkim Mistrzem Zakonu- Ulrichem von Jugingenem. Po bokach umieszczono polskiego rycerza z giermkiem oraz litewskiego z jeńcem krzyżackim. Na cokole umieszczono herby ziem polskich i litewskich oraz napis: „praojcom na chwalę, braciom na otuchę”. W czasie uroczystości przemawiał zarówno sama Paderewski oraz ówczesny prezydent Krakowa Juliusz Leo. Na zakończenie czterystuosobowy chór odśpiewał premierowo „Rotę” Marii Konopnickiej do muzyki Feliksa Nowowiejskiego.
Jak to bywało ze wszystkimi, prawie, pomnikami w Krakowie, taka i temu nie oszczędzono słów krytyki. Negowano proporcje jeźdźca, oraz konia jaki go niesie, mimo, iż model ogiera był wybrany z najlepszej paryskiej stadniny. Raziła także leżącą figura krzyżackiego mistrza. W końcu, niedługo po odsłonie dzieła, zmieniono postać znajdującą się z tyłu cokołu przedstawiającą chłopa zrywającego pęta i zastąpiono wizerunkiem oracza.
Dwa lata po uroczystości zmieniono nazwę małej uliczki odchodzącej od placu, nadając jej patronat Paderewskiego. Była to trzecia zmiana patrona. Wcześniej nazywano ją Targowiskiem, a później Adama Asnyka.
Kamienica mieszcząca się pod numerem sześć wybudowana została w latach 1913-1914, na miejscu drewnianej zabudowy, wg projektu polskiego architekta żydowskiego pochodzenia Jozue Oberledera. W kamienicy tej u schyłku swojego życia mieszkał Tadeusz Pawlikowski (reżyser i dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego). Fakt ten przypomina tablica pamiątkowa.
Nie był to koniec przekształceń tej przestrzeni miasta, co widać w dniu dzisiejszym. Kolejne zmiany przyniosła już Wolna Polska. W południowo-wschodnim narożu placu stał jedyna dwupiętrowy, murowany budynek w tym rejonie. Był to Hotel Centralny. Jednaka, kiedy plac Matejki zyskiwał swą reprezentacyjną funkcję, budynek hotelu ogrodzony siatkowym płotem szpecił to miejsce. W 1912 roku podjęto decyzje o jego wyburzeniu, i postawieniu w tym miejscu stylowego Palace Hotel Bristol. Mimo rozpisanego konkursu, na który przedstawiono aż 36 projektów, zamierzenie to, choć cieszące się wielkim powodzeniem, nigdy nie zostało zrealizowane. Zamiast tego w latach 1921- 1925 stanął gmach Banku Polskiego, zrealizowany według projektu Teodora Hoffmana. Na fasadzie budynku umieszczono alegorie przemysłu i handlu dłuta Karola Hukana, a od strony zachodniej, czyli od placu Stanisław Popławski umieścił przedstawienia byków.
W tym samym czasie, bowiem w roku 1925 przed pomnikiem ustawiono symboliczny grób nieznanego żołnierza. Było to odwzorowanie idei zapoczątkowanej we Francji, gdzie pod Łukiem Triumfalnym złożono prochy anonimowego żołnierza poległego na polu walki.
Najdłużej szpecącym okolicę budynkiem była drewniana zabudowa na działce numer dwa, należącej do rodziny Fischerów. Dopiero przed wybuchem II wojny światowej działkę zakupiła fabryka porcelany Ćmielów S.A. Na lata 1939 do 1940 przypada budowa czteropiętrowej kamienicy, co ostatecznie zakończyło w pełni zabudowę nowego placu miejskiego.
Te architektoniczną ideę, tworzoną przez kilkadziesiąt lat zniszczyła okupacja niemiecka. ^ września 1939 roku do Krakowa wjechały wojska nazistowskie. Od razu zaczęto niszczyć symbole polskiej tożsamości. W listopadzie ogrodzono pomnik Grunwaldzki drewnianym płotem i rozpoczęto jego rozbiórkę. Nie w smak był okupantowi wizerunek polskiego króla zwyciężającego niemieckich rycerzy. Ostateczne wysadzenie pomnika miało miejsce w dniu 6 marca 1940 roku. Władze Generalnego Gubernatorstwa celowo pozostawiły część pozostałości walających się na placu. Okoliczna ludność zbierała pozostawione elementy; udało się wówczas ukryć głowę księcia Witolda i buławę, które obecnie są własnością Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Całość okalająca plac pozostała bez zmian.
Wyzwolenie przyniosło zmiany polegające na odtworzeniu pierwotnej sylwetki tego miejsca. Nie stało się to jednak od razu. Próbowano przywrócić zniszczony pomnik z okazji 550 lecia wielkiej bitwy, ale zamysł ten się nie powiódł. Początek lat siedemdziesiątych przyniósł inny pomysł władz socjalistycznych. Zdecydowano o budowie nowego mostu na Wiśle- mostu Grunwaldzkiego. W jego konstrukcji miały się znaleźć elementy pierwotnego pomnika pozyskane od obywateli, którzy je w czasie okupacji wykradli i przetrzymywali w ukryciu. Niewielką część pozyskano, a sam most otwarto w 1972 roku. W tym samym czasie ponownie wróciła idea odtworzenia monumentu. Córka Franciszka Ksawerego Blacka, współtwórcy monumentu i przyjaciela Wiwulskiego, szczęśliwie przechowała gipsowy model i szkice wraz z dokumentacją pomnika. Prace powierzono Marianowi Koniecznemu.
Ponowne odsłonięcie pomnika miało miejsce w dniu 16 października 1976 roku. Całość ceremonii transmitowała telewizja ogólnokrajowa, tym bardziej, że postać króla Jagiełły na cokole ustawiono za pomocą helikoptera.
Zmieniono również grób nieznanego żołnierza, korzystając z projektów profesora Wiktora Zinna. Nowej realizacji nadano kształt płonącego znicza, aa wewnątrz umieszczono urnę z ziemią z największych bitew II wojny światowej; nazwy tych miejsc umieszczono na płycie.
I tym razem nie obyło się bez krytyki. Najpierw skrytykowano projekt, w którym miano zastąpić postać chłopa wizerunkiem Polonii. Stwierdzono, że nie godzi się ustawiać jej pod końskim zadem. Później zarzucono Koniecznemu, że niemość wiernie odwzorował oryginał, a samemu królowi zamiast dać ryzy twarzy zaczerpnięte z katedralnego sarkofagu, narzucił własną twarz. Wyśmiewano także sposób umieszczenia postaci króla na cokole, nawiązując do komedii Stanisława Barei zatytułowanej „Miś”, gdzie helikopter unosił słomiana kukłę.
Mimo wszystko pomnik przetrwał krytykę, plac utrzymał swój wzorzec z przełomu wieków i jest jednym z najbardziej reprezentacyjnych miejsc Krakowa. Sam król, jako zwycięzca nad wrogim zakonem, wraca do stolicy i tak jak to miało miejsce w 1410 roku, zmierza tędy ku katedrze, gdzie złoży chorągwie i sztandary zdobyte w bitwie.