Jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych obiektów sakralnych w Krakowie. Niezwykle popularny i jeden z najstarszych w mieście. Swoją popularność zawdzięcza też sąsiadowi usytuowanemu pod adresem ulica Franciszkańska 3, czyli Pałacowi Biskupiemu z tak zwanym oknem papieskim. Słynny też dzięki sztuce mistrza Wyspiańskiego, który brał czynny udział w pracach konserwatorskich kościoła.
Patron i zakon żebraczy
W 1182 roku w miasteczku Asyż, położonym we środkowej Italii, przyszedł na świat niejaki Jan Bernardone. Pochodził z bogatej rodziny kupieckiej. Jego rodzice nie szczędzili ani trudów, ani pieniędzy by ten młody człowiek osiągnął stan szlachecki. W tym czasie zgodnie z prawem i tradycją, szlachectwo nadawał panujący za szczególne osiągnięcia i wedle własnego uznania. Był to okres, kiedy tak naprawdę dopiero rodziła się ta grupa społeczna, wywodząca się w pierwszej linii od rycerstwa. Co za tym idzie? By zostać szlachcicem, trzeba było być najpierw rycerzem. Jednak najpierw trzeba było zacząć od pobierania nauk. Jana posłano do parafialnej szkoły przy kościele świętego Jerzego. Ojciec będąc pod wielkim wpływem Francji, z którą podpisał intratną umowę handlową zmienił imię synowi na Francesco.
Gdy miał 21 lat brał udział w wojnie toczonej między Asyżem , a Perugią. W wyniku zdrady jednego ze swoich towarzyszy został na rok uwięziony w Perugii, gdzie mocno podupadł na zdrowiu. Po upływie roku został zwolniony z więzienia i już w 1205 roku brał udział w walkach między papiestwem, a Fryderykiem II- cesarzem. Jednak nastąpił nawrót choroby. Kiedy przebywał w Spolleto miał wizję we śnie, która zdecydowała o kolejach jego życia. Wrócił do Asyżu. Tu w kościele świętego Dominika, przemówił do niego ukrzyżowany Chrystus i polecił mu odbudować kościół. W tym celu zabrał kilka bel sukna swojemu ojcu, sprzedał je i w ten sposób uzyskał fundusze na remont świątyni. Jednak gniew ojca był wielki. Franciszka postawiono przed sądem biskupim. Metropolita kazał mu , by zwrócił wszelkie koszta swemu ojcu, a sam ojciec w gniewie wyrzekła się syna. Franciszek zdjął swe odzienie, oświadczając, że ma tylko ojca niebieskiego i oddał to co doczesne, ojcu doczesnemu. Od tego pamiętnego dnia zaczął żyć w ubóstwie. Zebrał, na wzór Chrystusa, dwunastu towarzyszy i tym samym zainicjował zgromadzenie.
4 lutego 1208 r. podczas czytania Ewangelii o rozesłaniu uczniów, uderzyły go słowa: „Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski” (Mt 10, 10). Odnalazł swoją drogę życia. Zrozumiał, że chodziło o budowę trudniejszą – odnowę Kościoła targanego wewnętrznymi niepokojami i herezjami. Nie chcąc zostać uznanym za twórcę kolejnej grupy heretyków, Franciszek spisał swoje propozycje życia ubogiego według rad Ewangelii i w 1209 r. wraz ze swymi braćmi udał się do Rzymu. Papież Innocenty III zatwierdził jego regułę. Jednak początkowo był nieprzychylny nowym zgromadzeniom i miał odmówić zatwierdzenia kolejnego. Zmienił zdanie pod wpływem snu. W śnie tym papież Innocenty widział walące się mury bazyliki laterańskiej i obszarpanego młodzieńca, który w jego oczach urósł do olbrzyma i ocalił Lateran. We Franciszku Innocenty rozpoznał młodzieńca ze swego snu. Odtąd Franciszek i jego bracia nazywani byli braćmi mniejszymi. Wrócili do Asyżu i osiedli przy kościele Matki Bożej Anielskiej, który stał się kolebką Zakonu.
W niedzielę palmową w 1211 albo 1212 roku Franciszek przyjął w Porcjunkuli Klarę Ofreduccio, której pomógł w ucieczce z domu; wówczas ukonstytuował się Drugi Zakon – klaryski. Wokół Franciszka i jego braci zaczyna formować się grupa pokutników, która później da początek Trzeciemu Zakonowi. W następnych latach Franciszek informował osobiście papieża o stanie rozwoju założonej przez siebie wspólnoty franciszkańskiej. W 1215 roku w czasie IV Soboru Laterańskiego, Franciszek spotkał Dominika Guzmana, założyciela zakonu dominikanów.
5 maja 1217 roku franciszkanie zgromadzili się w Porcjunkuli na kapitule generalnej. Zostały podjęte decyzje o misji pozaalpejskiej, do Ziemi Świętej i do Afryki. Franciszek na wyraźne życzenie kardynała Ugolina (późniejszego papieża Grzegorza IX, legata papieskiego dla Toskanii i Lombardii, zdecydował się pozostać we Włoszech.
W 1219 roku Franciszek wyruszył na Bliski Wschód. W Egipcie spotkał się z sułtanem Melek el-Kamelem. Zaproponował mu, by odrzucił Mahometa, a przyjął Chrystusa. Mimo wielkiej obrazy, jaką była taka propozycja, sułtan zapytał Franciszka, co uczyni, by dowieść prawdziwości swojej wiary. Franciszek zaproponował, by sułtan rozpalił wielki ogień, przez który przejdą Franciszek i derwisze sułtana, a Bóg uczyni sąd i jeśli zechce, to Franciszek przejdzie nietknięty. Jednak derwisze sułtana nie podjęli wyzwania, sam sułtan zaś odesłał Franciszka, dając mu firman na drogę, by nikt w zasięgu wojsk sułtańskich nie skrzywdził go. Na początku 1220 roku Franciszek opuścił Akko, w którym spędzić miał cały rok, nawiedzając miejsca święte Palestyny. Spotkanie Franciszka z sułtanem potwierdzają kroniki muzułmańskie, krzyżowców i jeden z listów biskupa Jakuba de Vitry.
Na Boże Narodzenie 1223 r., podczas jednej ze swoich misyjnych wędrówek, w Greccio zainscenizował religijny mimodram. W żłobie, przy którym stał wół i osioł, położył małe dziecko na sianie, po czym odczytał fragment Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa i wygłosił homilię. Inscenizacją owego „żywego obrazu” dał początek „żłóbkom”, „jasełkom”, teatrowi nowożytnemu w Europie. 14 września 1224 r. w Alverni, podczas czterdziestodniowego postu przed uroczystością św. Michała Archanioła, Chrystus objawił się Franciszkowi i obdarzył go łaską stygmatów – śladów Męki Pańskiej. W ten sposób Franciszek, na dwa lata przed swą śmiercią, został pierwszym w historii Kościoła stygmatykiem.
Ostatnie miesiące swego życia spędził podróżując od miasta do miasta. Pod koniec pory letniej 1226 powrócił do Asyżu. Umarł, położony na własne życzenie bez ubrań na gołej ziemi, w sobotę 3 października 1226 roku. Następnego dnia mieszkańcy Asyżu przenieśli jego ciało do kościoła San Giorgio w środku miasta. Brat Eliasz powiadomił o śmierci Franciszka, śląc List okólny o śmierci św. Franciszka.Z miejsca pierwotnego pochówku ciało Franciszka zostało przeniesione 25 maja 1230 roku do wybudowanej specjalnie przez Eliasza Bombarone bazyliki na Colle del Paradiso w Asyżu.
Zakon ten dzieli pochodzenie od św. Franciszka i Regułę z dwoma innymi: Zakonem Braci Mniejszych Konwentualnych, zwanych w Polsce potocznie: franciszkanami, franciszkanami konwentualnymi, franciszkanami czarnymi oraz Zakonem Braci Mniejszych Kapucynów, zwanych krótko: kapucynami. Prócz nich istnieją mniejsze instytuty zakonne opierające się o Regułę św. Franciszka. Do nich wszystkich odnosi się nazwa: I Zakon franciszkański. Stróżem pieczęci św. Franciszka jest generał Zakonu Braci Mniejszych.
W latach 1517 – 1897 preferowaną nazwą Zakonu była: Zakon Braci Mniejszych Obserwantów, pot. obserwanci, reformaci, używana by odróżnić tę gałąź franciszkanów od gałęzi franciszkanów konwentualnych. Jest ona jeszcze sporadycznie używana w Polsce, podobnie jak nazwy prowincji: bernardyni, reformaci, często niesłusznie traktowanych jako oddzielne zakony.
Strój zakonny to brązowy habit wraz z sztywnym kapturem, przepasany białym sznurem (łac. cingulum), dobrowolnie zakonnicy mają też w zwyczaju noszenie koronki franciszkańskiej u sznura i piuski.
Historia kościoła
Do Krakowa Franciszkanie przybyli w roku 1237. Miało to miejsce za zgodą biskupa Wisława. Prawdopodobnie stało się tak przy czynnym udziale księcia piastowskiego Henryka Pobożnego. Wskazywałby na to fakt, iż ojciec księcia- Henryk Brodaty rezydowała wówczas w Krakowie jako książę senioralny. Jego dziedziczne ziemie zaś to obszar Śląska ze stolicą we Wrocławiu, skąd sprowadzono Franciszkanów przez ówczesnego możnowładcę, kasztelana krakowskiego – Teodora z rodu Gryfitów. Sam biskup Wisław zezwolił na wybudowanie kościoła i klasztoru ze zbiórki publicznej. W tym czasie obok siebie żyły dwa żebracze zakony: Franciszkanie i Dominikanie, co oznaczałoby prężnie rozwijające się społeczeństwo krakowskie i obecność wielu bogatych osób w okolicy.. Być może teren dzisiejszego placu Wszystkich Świętych był wówczas miejscem targowym, z pewnością przecinał on szlak handlowy. W innym razie trudno byłoby utrzymać się dwóm żebraczym zgromadzeniom.
Początkowo postawiono świątynię na planie krzyża greckiego, o wszystkich ramionach równych. Współfundatorem kościoła był książę Bolesław Wstydliwy, który już wtedy widział w nim miejsce swojego pochówku. Do budowy przystąpiono zaraz po najeździe tatarskim, czyli po roku 1241. Sama konsekracja świątyni i nadanie jej patrocinium odbyło się 1269 roku. W tym samym czasie pochowano tu siostrę Bolesława Wstydliwego- królową halicka- Salomeę. W roku 1277 księżna, a późniejsza święta- Kinga ofiarowała Franciszkanom dodatkową ziemię, co pozwoliło wybudować dwunawowy korpus świątyni, asymetryczny w stosunku do prezbiterium. Obie ówczesne nawy pokrywają sie z obecną nawą i kaplicą Bractwa Męki Pańskiej. Obie były pokryte dwuspadowymi, oddzielnymi dachami, obie prawdopodobnie połączone arkadami.
W 1279 roku żywota dokonał książę senioralny- Bolesław zwany wstydliwym i został pochowany w kościele świętego Franciszka.
Przekształcenia na większą skalę miały miejsce w pierwszej połowie XV wieku, kiedy to przedłużono prezbiterium w kierunku wschodnim zamykając je trójboczną ścianą. Dobudowano kaplicę, którą opiekował się cech cieśli, zwaną ciesielską, a od XVII wieki kaplicą błogosławionej Salomei. Po tych zmianach w 1436 biskup Zbigniew Oleśnicki ponownie konsekruje kościół nadając mu patrocinium Bożego Ciała. Mimo rozbudowy świątyni jak i samego klasztoru, połączenia ich krużgankami, służącymi do procesji dewocyjnych, tak okazałą budowlę dwukrotnie trawił ogień. Do pożarów doszło w latach 1462 i 1475.Wmiędzy czasie, w roku 1465, zawaliła się wieża będąca zwieńczeniem w krzyżu transeptu i nawy głównej, która nigdy nie została odbudowana w pierwotnym kształcie.
Wiek XVI przyniósł dwie znaczące zmiany. Do północnej kruchty dobudowano okazałą dzwonnicę w formie wieży, którą jednak zburzono w 1801 roku. Natomiast w centrum prezbiterium ustawiono baldachimowy ołtarz, wsparty na czterech kolumnach nad grobem książęcej córki i królowej halickiej- Salomei.
Szczególne przemiany przyniosło kolejne stulecie. W wieku XVII nasiliły się starania o beatyfikację Salomei, a po z drugiej strony najazd szwedzki spowodowałzniszczenie kościoła. Od początku stulecia nasilił się kult Salomei. Zaczęli masowo przybywać pątnicy z Polski, Czech, Węgier i Słowacji. Rozebrano renesansowy ołtarz, przebudowano kaplicę ciesielską nadając jej barokowąszatę i w 1630 przeniesiono do niej doczesne szczątki królowej. Następnie przyszedł ciężki rok 1655,a wraz z nim najazd Szwedów na Kraków. Kościół w dużej mierze spłonął, ocalały przede wszystkim kaplica Salomei i prezbiterium. Zaraz po opuszczeniu miasta przez wroga przystąpiono do prac renowacyjnych, które zakończyła ponowna konsekracja świątyni w roku 1673. Taki stan rzeczy utrzymał się prawie dwa stulecia. Jednak nadszedł tragiczny lipiec dla Krakowa w roku 1850. Miasto ogarnął pożar, który trwał aż siedem dni i strawił dużą część miasta, od obecnej ulicy Dolnych Młynów, przez rynek aż do placu Wszystkich Świętych. Uległ mu również kościół braci mniejszych. Zaraz po pożarze przystąpiono do odbudowy świątyni. Brali w niej udział najwięksi tutejsi artyści, z Wyspiańskim na czele. Pełna restauracja zakończyła się w 1912 roku. Osiem lat później, w roku 1920 jako jeden z pierwszych kościołów, franciszkańska świątynia została podniesiona do rangi bazyliki mniejszej.
Architektura, wnętrze i piękno
Tym razem nie stoimy na wprost fasady budowli. Znajdujemy się od strony jej prezbiterium, od strony placu Wszystkich Świętych. Przed nami ukazuje się wydłużone prezbiterium, bardzo charakterystyczne dla krakowskich kościołów zakonnych, zamknięte trójboczną absydą. Na jednej ze ścian widzimy mozaikę pochodzącą z początków XX wieku z przedstawieniem stygmatyzacji świętego Franciszka. Przechodzimy przez ulicę Franciszkańską, by na chwilę stanąć na rogu ulicy Brackiej. Przyczyna nazwy tegoż traktu jest bardzo prosta, ulica ta bowiem od zawsze prowadziła do świątyni braci mniejszych. My jednak patrzymy na północną stronę transeptu, który zwieńczony jest arkadkowym fryzem pochodzącym z XIII wieku. U podnóża transeptu znajduję się neogotycka kruchta, powstała po pożarze z 1850 roku, na niej niemalże idealne powtórzenie fryzu. Ponownie przechodzimy przez ulicę by wejść przez kruchtę do wnętrza bazyliki. Tu niewątpliwym arcydziełem sztuki manierystycznej jest epitafium Sebastiana Petrycego-filozofa i lekarza, tłumacza Arystotelesa i Horacego, profesora Akademii Krakowskiej i przybocznego lekarza tutejszych biskupów.
W związku, z tym, iż poziom gruntu w mieście się podnosił, to z kruchty do wnętrza kościoła musimy wejść po kilku stopniach prowadzących w dół. Tu w oczy rzucają się epitafia dwóch poetów: Piotra z Sycyny Kochanowskiego oraz Wincentego Pola. Poza nimi uwieczniono na pełno postaciowym pomniku osobę Anny Różyckiej i jej siostrzenic: Marii, Celiny i Julii Zakaszewskich. Pomijamy szczegółową analizę pomników i stajemy przed kratą, za którą znajduje się dawna kaplica ciesielska, a od 1673 błogosławionej Salomei. Salomea była najstarszą córką księcia senioralnego Leszka Białego i ruskiej księżniczki Grzymisławy. W bardzo młodym wieku poślubiła z woli rodziców, syna króla węgierskiego- Kolomana i objęła wraz z mężem tron sztucznego tworu państwowego jakim było Królestwo Halickie. Jednak złożyła śluby czystości, odrzuciła koronę i wstąpiła do zakonu klarysek. Początkowo służyła w zakonie w Zawichoście by potem przenieść się do podkrakowskiej Skały. Zmarła w opinii świętości 10listopada 1268 roku. Rok później jej szczątki przeniesiono do kościoła Franciszkanów. Została pochowana pośrodku prezbiterium. Kiedy około 1340 roku zabiegano o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego, dokonano ekshumacji zwłok, kości złożono w nowej trumience. Ponad posadzką ustawiono pomnik, który strawił pożar w 1462 roku. W wieku XVI ustawiono baldachimowy ołtarza, zaś po roku 1630 przeniesiono jej relikwie do odrestaurowanej w duchu baroku kaplicy ciesielskiej.
W kaplicy znajduje się barokowy ołtarz wykonany z marmuru i alabastru, w centrum którego znajduje się przedstawienie wizji błogosławionej Salomei. Wizji tą opiekują się brat i matka błogosławionej, umieszczeni w niszach- księżna Grzymisława i książę Bolesław Wstydliwy. Ponad nimi czuwa pierwsza polska klaryska- święta Kinga. Kaplica wymagała gruntownego remontu po słynnym pożarze. To wówczas umieszczono tam leżącą postać błogosławionej, wtedy Józef Mikulski wykonał nową polichromię, zaś w 1922 roku umieszczono obok ołtarza małą trumienkę na kości księcia Bolesława.
Przejdziemy teraz w stronę prezbiterium ale nie będziemy doń wchodzić. Stajemy na skrzyżowaniu transeptu, nawy głównej i wspomnianego prezbiterium. W tym miejscu doskonale widać otaczającą nas młodopolską sztukę, wybitnego, wszechstronnego, polskiego artysty- Stanisława Wyspiańskiego. Od maja do listopada 1895 roku Wyspiański tworzył polichromię świątyni. Zaaranżował transept i prezbiterium i początek nawy głównej. Ściany pokrył dekoracją w pastelowych kolorach. Składają się na nią zwiewne i pełne poetyckiego uroku: lilie, maki, bratki, dziewanny, niezapominajki, mlecze, nasturcje, słoneczniki i inne polskie kwiaty, wśród nich jego ulubione-krakowiaki czyli pelargonie o drobnych płatkach. Wzorował je na swoim zielniku, który długo tworzył i który był dla niego źródłem artystycznego natchnienia w wielu dziełach. Te różnorodne motywy Wyspiański zgrupował w pasach i rozgraniczył taśmami o rysunku geometrycznym. Tym samym podkreślił architekturę wnętrza gotyckiego kościoła. Ale nie skończyło się na kwiatkach i elementach florystycznych. W przedniej części prezbiterium, między oknami, przedstawił malowidła figuratywne. I tak od prawej strony widzimy Matkę Boską z dzieciątkiem w stroju krakowskim. Przedstawienie Marii w tym typie jest oznaką zamiłowania artystów młodopolskich do huculszczyzny, co w okresie późniejszym będzie przyczyną do zakończenia współpracy z zakonnikami. Kolejne przedstawienia to „Miłosierdzie” („Caritas”) – uosobienie boskiej miłości – dwie dziewczynki w uścisku wśród kwitnących irysów. Natomiast po lewo widnieją dwa kolejne wyobrażenia: „upadek zbuntowanych aniołów” oraz „Św. Michał Archanioł” – symbolizujący walkę ze złem.
W tylnej części prezbiterium, po obu stronach, Artysta przedstawił wspaniałą galerię szesnastu polskich orłów piastowskich, co w czasach zaborów miało szczególne znaczenie.
Sklepienie w bladoszafirowym kolorze pokrywają setki złotych gwiazd. Niektóre z nich to powiększone płatki śniegu. Wzdłuż żeber widzimy koronkę i pasek franciszkański.
I stała się rzecz nieprzewidywalna. Franciszkanie zerwali kontrakt z Wyspiańskim. Chodziło spór na tle finansowym bowiem artysta zażyczył sobie za pracę więcej niż zakonnicy chcieli ofiarować. Jednakże sprawa miała drugie dno. Otóż poszło o sprzeczność huculskiej wizji Wyspiańskiego między sposobem postrzegania nieba przez zakonników, w jakimś sensie o wymiar teologiczny. Wizja artysty zawierała między innymi stworzenie malowanego fryzu, w nawie głównej, z przedstawieniem bosonogich aniołów wśród słomy i siana. A to się nie ważyło, bowiem kojarzyło się z wiejską biedotą XIX wieku, a w niebie nie mogło być ubóstwa i nadmiernej skromności kojarzonej z zakonem żebraczym ,który dąży swą skromnością do bogactwa niebieskiego. Szczęście i bogactwo nieba nie mogło być kojarzone ze słomą i pospólstwem, a już z pewnością nie przez pospolitych wiernych. Tak więc sztuka i zamysł artysty przegrał z odbiorem przez prostego człowieka. Kwiatową polichromię nawy głównej dokończył Tadeusz Popiel. Dwa lata później nastąpił zwrot akcji w tej historii. Franciszkanie zwrócili się do Wyspiańskiego z prośbą o wykonanie kościelnych witraży. Artysta, jakby na złość, stworzył, pod względem technicznym, plastycznym i ideologicznym, szklany majstersztyk.
Witraże w prezbiterium artysta wykonywał w latach 1897 do 1902. Do wszystkich swoich prac Wyspiański sprowadził szkło z samego Insbrucka, jego specjalna odmiana daje różne odcienie barw w zależności od aury, pory dnia i nasłonecznienia. Koncepcja witraży jest nowatorska. Odszedł on od średniowiecznego podziału okna na małe kwatery z odrębnymi scenami, tak bardzo mu znane z kościoła Mariackiego. Tutaj Mistrz wykorzystał w każdym przypadku całe okno do zmaterializowania swoich wizji, zarówno w witrażach figuralnych, jak i przedstawiających żywioły.
Witraże Wyspiańskiego w prezbiterium otaczają ołtarz główny. Po prawej stronie widzimy Świętego Franciszka, stojącego boso, wśród krzewów bez kolcowych róż, z uniesioną ku niebu twarzą, otrzymującego stygmaty. Nad nim Artysta przedstawił wizję Chrystusa, którego wyciągnięte ręce ze stygmatami zdają się uśmierzać ból świętego. Przedstawienie róż u stóp Franciszka jest w pełni uzasadnione. Według legendy Franciszek mimo swej świętości, chciał zaznać bólu i pokuty .W tym celu rzucił się w krzak dzikiej róży, która w tym momencie zrzuciła wszystkie kolce.
Po lewej stronie „Błogosławiona Salomea”, tchnącą podobnym mistycyzmem i hieratycznością. Ta zasłużona dla naszej świątyni pierwsza polska klaryska, wstępując do klasztoru zrzekła się ziemskich zaszczytów, zwłaszcza władzy królewskiej (stąd upuszczona korona). Lilie nad postacią błogosławionej symbolizują czystość.
W obu tych witrażach Wyspiański, przez oszczędność szczegółów, stylizację formy i kontury na wzór japoński, znakomicie wyraża stan duchowy postaci. Kontrastują one z bogatym otoczeniem kwiatów, liści i gałązek. Mimo, że faktycznie zajmują zaledwie po dwie kwatery, bardzo silnie przykuwają wzrok widza.
Dwa witraże z lewej strony prezbiterium przedstawiają potęgę żywiołu Ognia. Pierwszy ukazuje płonące kłody drzewa, a nad nimi strzelające ku górze niebieskie i żółte płomienie; drugi – żywioł ognia wyobrażony przez czerwień kwiatów. Dwa kolejne, z prawej strony prezbiterium przedstawiają potęgę żywiołu Wody, co symbolizują kwiaty jezior i rzek: irysy, lilie wodne i grzybienie. Wszystkie te cztery witraże to wspaniałe, wydłużone kompozycje, powtarzające kształt gotyckich okien. Pastelowe kolory przechodzą z jednego witraża w następny, tworząc większą całość.
Okno środkowe, zasłonięte ołtarzem, Artysta zamierzał ozdobić wyobrażeniem żywiołów ziemi (rolnik z pługiem) i powietrza (płynące w przestworzu chmury). Pomysł nie doczekał się realizacji. Witraż w tym oknie zdobią motywy roślinne i wizerunek Ducha Świętego w postaci gołębicy, umieszczony w tzw. główce (zwieńczeniu).
By dokończyć naszą przygodę ze sztuką Wyspiańskiego odwróćmy się tyłem do ołtarza. Nad zachodnim wejściem, wybitym tu po pożarze z 1850 roku widzimy majestatyczną postać Boga. W witrażu „Bóg Ojciec wydobywający świat z chaosu” w zachodnim oknie, nad chórem muzycznym. Bywa nazywany również „Stań się”, „Stworzenie świata”, „Bóg Ojciec”. Monumentalna postać Boga Ojca, przypominająca sylwetką dzieło Michała Anioła, zdaje się unosić w przestworzach nad bezmiernym oceanem. Wyrazista jest tylko Jego głowa i uniesiona nad nią ręka w stwórczym geście. Prawa ręka zdaje się opanowywać żywioły, usytuowane w dolnych partiach kompozycji, zmieniające się w zależności od pory dnia i roku, natężenia i kierunku światła, będące żywym ogniem bądź żywiołem wody. Ciekawostką jest fakt, że Wyspiański przedstawił tutaj Boga powołującego świat do istnienia z chaosu, a więc według koncepcji hebrajskiej, w odróżnieniu od bardziej nam bliskiej, przekazanej za pośrednictwem greckiego tekstu Pisma Świętego, konwencji kolejnych dni – etapów stwarzania. Nie wiemy tylko czy był to świadomy zamysł Artysty, czy dzieło przypadku. Do kartonów tego przedstawienia pozował wuj artysty, brat jego matki, powstaniec styczniowy- Adam Rogowiecki, który pod koniec życia stał się dziadem proszalnym, czyli po prostu żebrakiem.
Powracamy wzrokiem w stronę prezbiterium. Przed nami wmontowana w posadzkę tablica mówiąca o pierwotnym pochówku błogosławionej Salomei, po bokach neogotyckie stalle z końca XIX wieku z płaskorzeźbami przedstawiającymi życie Franciszkanów. Ponad stallami dwa wielkoformatowe obrazy pędzla Władysława Rossowskiego, przedstawiające przyjęcie Franciszkanów do Polski przez księcia Władysława oraz nadanie zakonowi reguły przez papieża Honoriusza III.
Przed nami, architektoniczny, neogotycki ołtarz powstały z funduszy Zofii Potockiej w roku1861. W jego centrum znajduję się obraz „Gloria świętego Franciszka”, autorstwa Gerharda Flatza. Na płótnie przedstawiono patrona świątyni w towarzystwie świętej Klary i Antoniego Padewskiego, nad którym unoszą się Elżbieta Węgierska i święty Bonawentura.
Po bokach ołtarza mamy kamienne płyty nagrobne, jedna z nich pochodzi z 1270 roku i należała do nieznanego księcia Władysława, druga z 1494, wspomina prowincjała Marcina. Trzecia jest o wiele młodsza, wykonana w 1971 roku wedle projektu Matejki,, upamiętnia Bolesława Wstydliwego.
Przejdziemy do nawy głównej, której cały wystrój pochodzi z przełomu XIX i XX wieku lub jest przeniesiony z innych kościołów. Przy ścianach stoi sześć barokowych ołtarzy bocznych. Ich projektantem był włoski architekt Francesco Placcidi. Ołtarze zostały przeniesione ze zburzonego kościoła świętego Michała należącego do Karmelitów Bosych. Jeden z tych ołtarzy poświęcony jest franciszkanowi Maksymilianowi Marii Kolbe, który służył w Rakowskiej bazylice w latach 1919 do 1922 roku, ostatecznie osadzony w Oświęcimiu i tam stracony przez nazistów.
Na ścianach wiszą kolejne obrazy Rossowskiego, te przedstawiają śluby zakonne pierwszych polskich klarysek- Kingi i Jolanty, oraz nawracanie pogan przez Franciszkanów i Dominikanów, odnoszące się do chrztu Litwy. Pomiędzy pilastrami, na konsolach ustawiono wizerunki świętych, założycieli zakonów: Franciszka (Franciszkanie),Dominika(Dominikanie), Benedykta (Benedyktyni), Augustyna (Augustianie) oraz Bazylego (Bazylianie). Od północnej strony, tuż pod sklepieniem polichromia z wyobrażeniem scen z życia świętego Franciszka: modlitwa u stóp krzyża, stygmatyzację, śmierć patrona oraz jego chwalę.
Opuśćmy głowy, uwolnijmy napięte mięśnie karku. Barokowym portalem wchodzimy do, dawnej, drugiej nawy kościoła ,którą od XVII wieku przekształcono na kaplicę Męki Pańskiej. W roku 1620 za sprawą biskupa Marcina Szyszkowskiego nawa została przekształcona na kaplicę i przekazana pod opiekę Arcybractwa Męki Pańskiej. Zgromadzenie to erygował biskup w roku 1595, będąc pod wpływem potrydenckiej, rozbudowanej liturgii, jakiej doświadczył w czasie swego pobytu w wiecznym mieście. Bractwo kontemplowało mękę Chrystusową, w czasie swoich nabożeństw wypowiadało słowa: memento homo mori. Bractwo niezwykle uroczyście obchodziło triduum paschalne. Odprawiano nabożeństwa, członkowie bractwa byli przyodziani w czarne sukmany z kapturami i dzierżyli laski zwieńczone trupimi czaszkami. W wielki czwartek organizowano procesję do kościoła mariackiego i kaplicy ogrójcowej przy kościele świętej Barbary. Natomiast w wielki piątek odbywała się procesja do siedmiu najważniejszych krakowskich świątyń. Król Władysław IV nadał mu przywilej łaski dla jednego skazanego na śmierć, którego można było uwolnić w wielki czwartek, oprócz tego mogło też wykupywać uwięzionych za długi. Rolę bractwa zmniejszono po rozbiorach, obecnie zaś członkowie skupiają się wyłącznie na modlitwie i kontemplacji.
Na ścianach kaplicy wiszą przedstawienia pasyjne. Czternaście obrazów stacji Męki Pańskiej dla kościoła franciszkanów w Krakowie zrealizował Józef Mehoffer, w latach 1933-1946. Zamówienie to było jakby rewanżem za porażkę w konkursie na witraże, których wykonanie powierzono Wyspiańskiemu. Obrazy znajdujące się w kaplicy Męki Pańskiej wykonane są techniką olejną. Jako cykl, jest to dzieło nierówne, w różny sposób przemawiające do widza. Niektóre z obrazów spotkały się nawet z dezaprobatą (np. niemiecki historyk sztuki A. Kuhn na podstawie zaledwie dwóch obrazów, eksponowanych na wystawie sztuki w Rzymie). Mimo przestylizowania, manierycznej, niespokojnej formie, jakby strzępiastej, uważane są za bardzo ważną pozycję w sakralnym malarstwie polskim.
Artysta tak wyjaśnia swoje intencje: „Ja nie dla krytyków robię te stacje, ale raczej dla ludzi prostych, zdolnych do patrzenia ze wzruszeniem na prawdę Męki, dla tych, co nie szukają na obrazach Chrystusa stąpającego rytmicznym, pełnym godności krokiem, ubranego w długie, nieskazitelnie piękne szaty jako Boga niezdolnego do cierpienia”.
Nie zawsze Mehoffer ten efekt osiągnął. Pragnął być realistą, ale lata twórczości opartej na bogatej wyobraźni poniosły go w świat fantazji. Realizm przemawia w scenerii historycznej Jerozolimy (zabudowania, susząca się bielizna, roślinność, ludzkie fizjonomie), ale i tutaj dodał Artysta elementy znane sobie, a miłe dla krakowian – słynne gołębie („Spotkanie z Matką).W stacjach końcowych, w miarę narastania dramatu Golgoty, nastrój i koloryt krajobrazu stają się coraz zimniejsze, pojawiają się akcenty krwawej czerwieni. W stacji XI. „Przybicie do krzyża” ogniste błyskawice przeszywają ciemne niebo. Za najciekawszy obraz cyklu uchodzi stacja XII. „Śmierć na krzyżu”. Zamiast łotrów, Ukrzyżowanemu towarzyszą zastępy anielskie, a blask ich świec rozświetla postaci pod krzyżem i drogę do domu Ojca. Do całości drogi krzyżowej nawiązuje kopia całunu turyńskiego rozpięta przed ołtarzem kaplicy, jako materialny dowód męki i śmierci zbawiciela.
Na północnej ścianie kaplicy znajduje się nagrobek, którego autorem jest twórca wielu papieskich pomników- Czesław Dźwigaj. Wewnątrz spoczywają doczesne szczątki błogosławionej Anieli Salawy, beatyfikowanej przez Jana Pawła II dnia 13 sierpnia 1991 roku. Aniela urodziła się w podkrakowskiej wsi Siepraw, w1881 roku jako córka wiejskiego kowala. W rodzinnym domu przeszła edukację religijną i przeniosła się do Krakowa. Przez lata pracowała jako służącą. Zapisała się Stowarzyszenia świętej Zyty oraz III Zakonu świętego Franciszka. Niosła pomoc dziewczętom w niedoli, ale zasłużyła się dopiero w czasie I wojny światowej, kiedy opiekowała się rannymi i jeńcami wojennymi. Poszkodowanym opatrywała rany, przynosiła prowiant i papierosy. Zmarła w opinii świętości w 1922 roku. Pochowano ją na cmentarzu rakowickim, a w 1949 roku jej szczątki przeniesiono do tutejszej bazyliki.
W Kaplicy warte uwagi są dwa wizerunki przedstawiające Chrystusa. Pierwszy to barokowy Jezus upadający pod krzyżem, a drugi to późnogotycki Jezus frasobliwy pochodzący z początku XVI wieku. Nad całością czuwa popiersie założyciela Arcybractwa Męki Pańskiej- biskupa Marcina Szyszkowskiego, umieszczona na chórze muzycznym.
Opuszczamy miejsce o charakterze silnie kontemplacyjnym i przez nawę główną przechodzimy do Kaplicy Matki Boskiej Bolesnej. Kaplica ta powstała z końcem XIX wieku z wydzielenia części zakonnych krużganków. W kaplicy pozostaniemy w możliwie największej ciszy. Opowieść o tym miejscu odbędzie się szeptem uwagi na adorację Najświętszego Sakramentu. W barokowym ołtarzu, przeniesionym również z kościoła świętego Michała znajduje się obraz Matki Boskiej Bolesnej. Wizerunek łaskami słynący, jest kopią piętnastowiecznego obrazu, pochodzi z początku XVI wieku. Pierś Marii przebija miecz boleści a wokół niej i dzieciątka widzimy aniołów dzierżących arma christi czyli narzędzia męki pańskiej. Wizerunek ten ma swą genezę w ewangelii świętego Mateusza, gdy starzec Symeon, podczas ofiarowania dziecięcia w świątyni powiedział do jego matki: „ A twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”. Artysta po mistrzowsku przedstawił w rysach twarzy i całej postaci zastygłą boleść i smutek. Zaczerwienione i przepełnione łzami oczy, układ ust, załamane ręce, a także strój: suknia koloru brunatnego, niebieski płaszcz i okolona białą chustą twarz – wszystkie te elementy podkreślają boleść Matki patrzącej na cierpiącego Syna. Od ponad pięciuset lat Krakowianie czczą Smętną dobrodziejkę Krakowa. W 1908 roku obraz, powszechnie zwany Matką Boską Smętną Dobrodziejką Krakowa, udekorował kardynał Jan Puzyna koroną papieską, wzorowaną na andegaweńskiej koronie św. Jadwigi Królowej.
Nad obrazem, w zwieńczeniu ołtarza znajduje się mały obraz „Veraikon” (Chusta Weroniki, czyli odbita twarz Chrystusa cierpiącego w koronie cierniowej) z XVII wieku.
Ściany kaplice pokryto neogotycką polichromią. W oczy rzucają się dwa manierystyczne nagrobki, krakowskich lekarzy zmarłych w pierwszej ćwierci XVII wieku- Jana Gemmy (1608) oraz Roszkowicza (1622).
W ciszy opuszczamy kaplicę i nawą główną udajemy się do południowego ramienia transeptu. Tu mijamy popiersie Jana Kochanowskiego, który częstokroć bywał w na dworze królewskim, oraz okazały barokowy krucyfiks. Przez portal z czarnego marmuru przechodzimy do krużganków zakonnych. Tu mamy do czynienia z apogeum sztuki sakralnej mającej początek we freskach i portretach biskupich.
Zacznijmy od tych pierwszych, choć nie wszystkie są udostępnione turystom. W zachodnim ramieniu, w pierwszym przęśle: późnogotycka (1523?) dekoracja malarska w formie tryptyku z wizerunkiem Matki Bożej z Dzieciątkiem (część środkowa) i św. Anną Samotrzeć z Maryją na ręku oraz fundatorem u stóp (prawe pole; uzupełniona); całość w obramieniu roślinnym o kandelabrowym układzie. W drugim, zaś, przęśle: gotycka polichromia (po 1436) o charakterze symbolicznym. Jej górna część: Chrystus w tłoczni mistycznej w otoczeniu aniołów trzymających dusze zbawionych oraz Bóg Ojciec i Matka Boska, natomiast w dolnej: łączące się treściowo z górą sceny Mszy świętej, Biczowania i Cierniem Ukoronowania. Fresk „Tłocznia Mistyczna”, dość powszechny temat schyłku średniowiecza, wiąże tu proroctwo Izajasza ze Mszą świętą. Oba plany fresku łączy strumyk soku – krwi, która ciecze z prasy do kielicha mszalnego. Dodatkowe sceny Biczowania i Cierniem Ukoronowania są unikatowym ujęciem tego tematu w średniowiecznym malarstwie polskim.
W trzecim przęśle: Stygmatyzacja św. Franciszka (gotycka, ok. połowy XV w.), a w siódmym: Zwiastowanie na tle wnętrza z architekturą (gotyckie, po 1436; obramienie późnorenesansowe). W północnym ramieniu (poza kaplicą Matki Bożej Bolesnej, nad wejściem do kościoła) ujrzymy fresk „Ukrzyżowanie” – Chrystus ukrzyżowany pośród łotrów, u dołu Matka Boża i św. Jan (ozdobne obramienie datowane jest na rok 1585).
W krużgankach, oprócz fresków, zachowały się ślady polichromii gotyckiej, w tym fragmenty portretów biskupów krakowskich, malowanych wówczas bezpośrednio na ścianie oraz fragmenty sceny walki św. Jerzego ze smokiem na tle pejzażu i architektury (nad dawnym wejściem do kaplicy św. Eligiusza). Ponadto zachowało się 20 medalionów z popiersiami męczenników i świętych oraz portretami uczonych i dostojników franciszkańskich, z napisami objaśniającymi w obramieniach (XVI w.?).
Kwestia wspomnianych tu portretów biskupich wymaga głębszego omówienia. Zgodnie z przekazem, czy też legendą biskupi krakowscy fundowali swoje wizerunki jako zapłatę za odstąpienie im gruntów, przez Franciszkanów, pod budowę pałacu, lub też jako wotum za modlitwę za szybką kanonizację Stanisława męczennika. Wiadomym jest, iż tradycję tę zapoczątkował pierwszy polski kardynał Zbigniew Oleśnicki, przekazując do klasztory własny portret oraz pięciu swoich poprzedników. Obrazy były wykonywane na desce, płótnie lub bezpośrednio na ścianie. W dostępnym dla turystów wschodnim ramieniu transeptu możemy zobaczyć wizerunki następujących włodarzy krakowskiej diecezji: św. Stanisław Szczepanowski (1072-1079), Karol Wojtyła, papież Jan Paweł II (od 1958 biskup, a od 1978 do 2005 papież), bp Andrzej Zebrzydowski (1551-1560), bp Piotr Myszkowski (1577-1591),bp Jerzy Albrecht Denhoff (1701-1702), bp Piotr Gamrat (1538-1545) bp Filip Padniewski (1560-1572) bp Jan Chojeński (1537-1538) bp Piotr Tomicki (1523-1535) bp Jan Latalski (1536-1537) kard. Jerzy Radziwiłł (1591-1600). Niektóre wyobrażenia są uzupełniono ołtarzowymi retabulami dodając spendoru sportretowanym.
Z kościoła wychodzimy kruchtą południową i kierujemy się na plac Wszystkich Świętych.
Historyczne ciekawostki
Krakowski kościół franciszkański zasłynął kilkoma zdarzeniami, potwierdzonymi w źródłach i kronikach. Niektóre z nich miały charakter wręcz miłosny, a inne iście kryminalny.
Kiedy Władysław Łokietek, książę ziemi sieradzkiej, uzurpował sobie prawo do polskiej korony i zjednoczenia państwa, a stało mu na drodze wielu przeciwników, w tym piastowskich współbraci, w tym Henryk IV Probus, to musiał się ukrywać przed kuzynem właśnie w konwencie franciszkańskim. Zanim dotarł do słynnej groty w dzisiejszym ojcowskim parku narodowym, przez pewien czas przebywał tutaj w przebraniu mnicha. Działo się to w roku 1289.
Byś może z wdzięczności lub z innych pobudek Łokietek w kościele tym pochował swoich dwóch synów, zrodzonych z małżeństwa z Jadwigą Kaliską- Stefana i Władysława, którzy w młodym wieku dokonali żywota. Mimo przekazów kronikarskich, szczątki owych młodzieńców nie zostały odnalezione.
Idąc za autorytetem Jana Długosza i jego kroniką dziejów państwa polskiego, w reflektarzu zakonnym, w tajemnicy przed możnymi i przyszłym mężem, miała sie spotykać młodziutka królowa Jadwiga ze swym ukochanym- Wilhelmem Habsburgiem. Względy polityczne skłoniły monarchinię do wyrzeczenia się miłości dla rozsądku.
Największy kryminał przeżyła świątynia w lipcu 1461 roku. Niejaki szlachcic, szykujący się na wojnę z krzyżakami, zamówił u krakowskiego płatnerza Klimunta, nową zbroję. Szlachcic zamówienie odebrał, ale nie zamierzał zapłacić. Po bójce, która niezależnie od sytuacji, winnym określała niższego stanem mieszczanina, doszło do zamieszek w mieście. Zrzeszeni w różnych cechach mieszczanie, odnaleźli szlachcica przy jednej z kamienic przy ulicy Brackiej, wywlekli na zewnątrz. Ten zbiegł im do kościoła braci Franciszkanów licząc na miejsce azylu. Kościół był bowiem schronieniem dla każdego winowajcy niezależnie od popełnionej zbrodni. Nie patrząc na to przypisane świątyni prawo mieszczanie poćwiartowali szlachcica, w pobliżu zakrystii i jego ciało wlekli ulicami Krakowa. Sprawa trafiła przed sąd królewski. Zaangażowano króla Kazimierza Jagiellończyka i królową Elżbietę Rakuszankę. Winnych nie odnaleziono, jednakże Panowie Bracia byli najwyższym stanem toteż dla przykładu stracono wójta i część rady miejskiej.