Z Lipnicy Murowanej- św. Szymon


W dniu 28 lutego 1208 roku, dwudziestosiedmioletni Franciszek, pochodzący z bogatej rodziny kupieckiej, usłyszał w czasie niedzielnej mszy, odprawianej w parafialnym kościele w Porkuncjuli słowa Ewangelii:

„Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski!” (Mt.10,9-10)

szymon 22 szymon 3 szymon 3 szymon 4

            Te słowa zrobiły na nim niebagatelne wrażenie. Zdjął noszony już wówczas habit eremicki i sandały, przywdział brązowy strój, uważany za plebejski i ruszył w świat namawiając do pokuty i ubóstwa. Wkrótce potem zaczęło się do niego przyłączać coraz więcej osób. Wiosną 1209 roku udał się Franciszek do Rzymu prosić papieża Inocentego III o uznanie powstałego zgromadzenia. Wedle znanej legendy papież miał odrzucić tę prośbę, jednak przypomniał mu się sen, w którym widział walące się mury bazyliki laterańskiej, gdy nagle pojawił się młodzieniec w obszarpanych szatach, który urósł rozmiarów olbrzyma i w cudowny sposób ocalił Lateran. Rozpoznając w młodzieńcu Franciszka, papież zgodził się na założenie zgromadzenia. Zgromadzenie Braci Mniejszych rozwijało się niezwykle szybko i pozyskiwało coraz więcej członków. Należało utworzyć regułę dotyczącą życia wspólnoty. Jednak pierwsza, kiedy to zakon liczył ponad 3 tysiące członków, nie znalazła aprobaty w Kurii Rzymskiej. Kolejną przedstawił Franciszek papieżowi Honoriuszowi III i ten w dniu 29 listopada zatwierdził ją bullą „Sollet annuere”. Powstał pierwszy zakon reguły franciszkańskiej. Reguła wzywała do wzajemnej miłości bliźniego, pokuty, ubóstwa, żebraczego trybu życia. Mijały lata, mijały wieki. Zakon się rozrastał, tworzyły się kolejne odłamy, formy żeńskie, Rzym wydawał kolejne bulle regulujące życie zakonne, aż do wieku XV.

W dniu 8 września 1380 roku urodził się niejaki Bernardyn. Młodość spędził w okolicach włoskiej Sienny, studiował prawo na tamtejszym uniwersytecie, aż w 1402 roku wstąpił do zakonu Franciszkanów, by po dwóch latach otrzymać święcenia kapłańskie. W roku 1417 został kaznodzieją z możliwością głoszenia kazań na terenie całych Włoch. Wzywał do odrodzenia reguły pierwszego zakonu, z naciskiem do życia pustelniczego i w pełnym ubóstwie. Bernardyn włączył się tym samym do ruchu reformacyjnego w ramach zakonu zwanego ruchem obserwanckim. Jego kazania przyciągały tysiące pontników, spowiedziom ich nie było końca, płomienne mowy wzbudzały powołania kapłańskie, godził zwaśnionych, naprawiał małżeństwa, nawracał niewiernych. Był czcicielem imienia Jezus, na piersi nosił metalową tabliczkę z greckim skrótem imienia pańskiego: IHS, którą to podnosił przed każdym kazaniem, wówczas wierni padali na kolana. Był przez to posądzany o herezję, musiał się stawiać przed papieżem: Marcinem V i Eugeniuszem IV, oraz przed ojcami soboru w Bazylei. Z uwagi na chęć życia w ubóstwie nie przyjął godności biskupa Sieny, a po śmierci kanonizował go ten sam papież, który posądzał go herezje- Marcin V. Wybitnym uczniem Bernardyna, który wcielał w życie jego nauki był święty Jan Kapistran.

Jan Kapistran, włoski zakonnik, przybył wprost z Czech ogarniętych husycką herezją, do samego Krakowa. Przybył tu na zaproszenie pierwszego polskiego kardynała- Zbigniewa Oleśnickiego i samego króla- Kazimierza Jagiellończyka w roku 1453, w dniu 28 sierpnia. Od naocznego świadka tamtych czasów czytamy:

„Wyszły najpierw tego błogosławionego męża nie tylko zakony, ale całe duchowieństwo miasta Krakowa i magistrat w procesji, z chorągwiami, a mieszczanie: mężczyźni i niewiasty wylegli tłumnie na dwie mile. Wyruszyło cała nieledwie miasto, a król Kazimierz z matka swoją Zofią i Zbigniew kardynał i biskup krakowski, z wielkim zastepem rycerzy i w polu przed Kleparzem go przyjmują i z wielką chwałą prowadzą do miasta. Wileka była z jego przybycia radość duchowieństwa i ludu, dlatego i wszelki człowiek wysypał się naprzeciwko niemu.”

            Wszyscy, mu ówcześni zgadzali się, iz był to wielki kaznodzieja. Przemawiał i nawracał słowem. Jego mowy skupiały takie rzesze ludzi, że nie mogły odbywać sie w kosciołach tylko na krakowskim rynku, gdzie stawał na specjalnym podeście w pobliżu koscioła Świetgo Wojciecha. Miał opinie najznakomitszego kaznodziei swoich czasów, jego kazania głoszone po łacinie trwały nawet po dwie godziny. Był niskiego wzrostu, umartwionej postaci, suchego ciała. Przez skórę wyraźnie przebijały kości. Łysy na głowie miał tylko trochę białych włosów, za to nosił długa siwą brodę. Osobliwie długie mial ręce; sięgały po kolana. Tymi rękoma gestykulował nieustannie i w ogóle całe swe ciało wprawial w ruch kiedy przemawiał, a liczył lat 67.

Nie będę rozprawiał w tym miejscu ani o jego moralności, czystości zamierzeń, ani o faktach, które zaprzeczają jego świętości, gdy nawoływał do bojkotu ludności żydowskiej, co nie w czynach Krakowian nie miało nic wspólnego ani z franciszkańską miłością, ani chrześcijańską w ogóle. Nie rzecz o nim tu bowiem, a o pewnym świętym krakowskim.

Jan Kapistran przebywał w Krakowie jakieś osiem miesięcy, przywiózł ze sobą kilku współbraci obserwantów reguły franciszkańskiej. W czasie jego kazań zamykano kramy, ludność chcąca naśladować świętego Franciszka oddawała kosztowności, paliła materialne oznaki zbytku, a on mówił nad relikwiami świętego Bernardyna, kanonizowanego w 1450 roku. W czasie jego pobytu odnotowano ponad sto uzdrowień za sprawą jego stawiennictwa. Wiele młodych mężczyzn zaczęło wstępować za jego sprawą do konwentu Braci Mniejszych reguły obserwantów, których patronem był święty Bernardyn i których na terenie Polski zaczęto nazywać Bernardynami. Już w początku pobytu Kapistrana w Krakowie założono zgromadzenie. Biskup Krakowski w tym celu otrzymał od Zbigniew Oleśnicki, otrzymał w tym celu, od słownego brata Jana Oleśnickiego- wojewody sandomierskiego, połać ziemi w podkrakowskim Stradomiu. Tam też postawiono niewielki drewniany kościółek, który od 1454 roku zaczęto zastępować gotycką, jednonawową świątynią, nad budową której patronat sprawował również kanonik Jan Długosz.

Słuchając tych płomiennych kazań przyszłego świętego, zrodził się w młodym żaku krakowskiego Studium Generale, żar do franciszkańskiej reguły. Tym młodym człowiekiem był niejaki Szymon pochodzący z Lipnicy.

Lipnica była niewielkim miasteczkiem, lokowanym jeszcze przez Władysława Łokietka, które przeżywało swój niezwykły rozkwit, w wieku XV. Na fakt ten wpływ miało bliskie położenie Bochni z jej pokładami soli, oraz przynależność do szlaku handlowego prowadzącego na Węgry. Tutaj właśnie pomiędzy rokiem 1435, a 1440 w mieszczańskiej rodzinie urodził się niejaki Szymon. Jego rodzice nie należeli do osób zamożnych, matka miała na imię Anna, ojciec, trudniący się piekarstwem- Grzegorz. Najwcześniejsze biografie Szymona, datowane na wiek XVII, niewiele lub wcale mówią o szczegółach jego młodzieńczego wieku. Wiadomo jedynie, że był chłopcem skromnym, stroniącym od zabawy z rówieśnikami, wiele czasu spędzał na modlitwie. Pierwsze lata edukacji odbywał w tamtejszej szkole parafialnej, po ukończeniu której odbył bliżej nieokreślone studium przygotowawcze do nauki uniwersyteckiej. W domu młody Szymek otrzymywał troskliwe wychowanie religijne a przykład dobrego życia rodziców był zapewne pobudką i zachętą do pobożności. Szymon lubił się uczyć. Początkowo uczył się w szkole parafialnej w Lipnicy Murowanej, gdzie otrzymał podstawowe wykształcenie w zakresie czytania, pisania, katechizmu, ministrantury, śpiewu kościelnego oraz łaciny i rachunków. Źródła podają, że Szymon był uczniem nadzwyczaj pilnym i sumiennym. Skrobkowic mówi nawet, że „pilnością swą wyróżniał się on z grona towarzyszy szkolnych”. Tak więc, dzięki tym pozytywnym cechom Szymon osiągnął dość wysoki poziom wykształcenia. To zdecydowało, że rodzice postanowili oddać syna na studia do Krakowa. W 1454 roku opuścił rodzinną Lipnicę i wstąpił na Akademię Krakowską, gdzie studiował sztuki wyzwolone. O niezbyt wysokim statusie społecznym rodziców może stanowić fakt, iż Szymon wpłacił wpisowe na uczelnie w wysokości jednego grosza, podczas gdy opłata regularna wynosiła sześć groszy. Kierunek ten z średniowieczu dzielił się na trivium w skład którego wchodziły: gramatyka, retoryka, dialektyka, z drygi stopień określany jako quadrivium złożony był z muzyki, geometrię, arytmetykę i astronomię. Zdobycie tego poziomu edukacji uprawniało dopiero człowieka do nauki teologii, medycyny czy też prawa. Szymon tytuł bakałarza, czyli najniższy ówcześnie stopień naukowy uzyskał w roku 1457. Przez cały okres studiów mieszkał w jednej z krakowskich burs, najprawdopodobniej bursie Królowej Jadwigi. Ówczesne Zycie akademickie, chyba podobnie jak i dzisiejsze, w celu wprowadzenia dyscypliny całe społeczności żaków żyły w bursach. Słynęły z twardego traktowania swoich scholarów. W bursach uczono się wspólnie przez powtarzanie materiału z wykładów, pod kierunkiem wyznaczonego profesora. Ponieważ życie ówczesnych żaków krakowskich było często lekkomyślne i płoche, pełne wesołości, żartów i zabaw dyscyplinowano ich poprzez właśnie takie surowe i twarde wychowywanie.
Szymon nie potrzebował i nie bał się takiego traktowania, gdyż pobożność i porządne wychowanie wyniesione z domu rodzinnego tu zaczęło się znakomicie pogłębiać i rozwijać. Szymon lubił samotność i modlitwę. Każdą wolną chwilę jej poświęcał. Źródła historyczne podkreślają nieskażoną czystość Szymona.

Po zakończeniu nauki w krakowskim Studium Generale, zgodnie z obowiązującą zasadą, mógł Szymon kształcić się dalej w kierunku teologii, medycyny lub prawa, zostać nauczycielem przy szkole parafialne lub w wielkopańskim domu. Jednak w roku 1457, wraz z dziesięcioma innymi bakałarzami wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych de observantia, zwanych popularnie Bernardynami, dla odróżnienia od Franciszkanów- braci konwentualnych. Tu w klasztorze, przy dzisiejszej ulicy Bernardyńskiej odbył roczny nowicjat, jako okres próbny i w roku następnym otrzymał pierwsze święcenia kapłańskie. Zakon w tym czasie cieszył się niezwykłą popularnością, którą zawdzięczał głównie swemu Założycielowi oraz świątobliwemu życiu swych członków. Zakonnicy prowadzili życie nadzwyczaj surowe, pełne umartwień i niewygód, ujęte według następującego porządku:
– rano, wspólny brewiarz i modlitwy,
– godzinne rozważania w milczeniu i skupieniu,
– msza święta,
– posiłek, praca,
– obiad (poprzedzały i kończyły go modlitwy),
– praca popołudniowa,
– wieczerza a po niej następowały długie modlitwy w kościele,
– o północy wstawali, po krótkim śnie, na Jutrznię.
Jak widać, wstąpił Szymon do zakonu o bardzo trudnej regule, o wysokim poziomie ascezy, gorliwości i surowości życia. Następnie przystąpił do studiów teologicznych, które najprawdopodobniej odbył w Krakowie, te pozwoliły mu na zdobycie gruntownej wiedzy teologicznej. Studia te odbywał pod kierunkiem włoskiego bernardyna Krzysztofa z Varisio, który był swego czasu towarzyszem świętego Jana Kapistrana. Ostateczne święcenia kapłańskie otrzymał w roku 1462. Już jako pełnoprawny kapłan, zakonnik i teolog został oddelegowany do Tarnowa, gdzie objął urząd gwardiana tamtejszego klasztoru, czyli po prostu przełożonego. Stanowisko jednak to zupełnie mu nie odpowiadało i po dwóch latach, w 1467 roku wraca do klasztoru krakowskiego, gdzie zostaje kaznodzieją zwyczajnym. Oprócz prac kaznodziejskich zajmował się też jako skryptor przepisywaniem dzieł teologicznych, potrzebnych w kaznodziejstwie. W swojej pracy skryptora, być może i kierownika krakowskiego skryptorium w konwencie św. Bernardyna, stawiał na pierwszym miejscu dzieła pisarzy swojego zakonu – św. Bonawentury i Aleksandra z Hales. Zachowały się dwa podpisy Szymona zamieszczone pod przepisanymi tekstami św. Bonawentury (“Super primum sententiarum librum) i Aleksandra z Hales (“Summae tertia pars”). Skryptorium krakowskie było otwarte także na przepisywanie dzieł innych teologów, pochodzących z innych zakonów, np. dominikanina Leonarda z Udine, którego dzieło wypożyczono zapewne od krakowskich dominikanów. W swoich kazaniach wykorzystywał modulację głosu i silną gestykulację, co czerpał ze wzorców święto Bernardyna ze Sieny i świętego Jana Kapistrana, wtapiał weń fragmenty modlitw i Pisma Świętego, które od razu tłumaczył wiernym. Bardzo charakterystycznym było dla jego wypowiedzi wykrzykiwanie po trzykroć imienia Jezus, za co został wezwany przed Krakowską Kapitułę Katedralną, z zarzutem nadużywania imienia pańskiego. Jednak wytłumaczył na sposób teologiczny swoje zachowanie, przez co został zwolniony z przedstawianych zarzutów, a żeby było mało został pierwszym kaznodzieją katedralnym i jak głosi legenda spowiednikiem króla Kazimierza Jagiellończyka. Jednak to drugie jest mało prawdopodobne, bowiem jako kaznodzieje miał zupełny zakaz spotykania się z wiernymi, a tym samym udzielania sakramentu spowiedzi.

Pewnego dnia przybyła do klasztoru panna ze znakomitego krakowskiego rodu, z domu Pędziszewska, prosząc Szymona o rozmowę. Znają jednak niechęć Błogosławionego do przyjmowania gości, motywowała swoją prośbę chęcią odbycia spowiedzi. Bł. Szymon odmówił jednak zejścia do furty. Ponieważ jednak ta bardzo nalegała wyszedł wreszcie, ale nie ukazując się jej odbył z nią krótką rozmowę i odszedł. Zawstydzona panna gniewnie powiedziała: „wielu magnatów za zaszczyt sobie poczytuje rozmowę ze mną, ten zaś ojciec nie chce ze mną mówić ani swej osoby ukazać”.
Popularność kaznodziejska bł. Szymona wypływała również z jego mądrości. Gdy pewnego razu pewien brat z zakonu zapytał go „co należy czynić, by być dobrym kaznodzieją?” Szymon odpowiedział : „ora, labora, despera” – to znaczy: „módl się, pracuj i rozpaczaj.” Dziwne, ostatnie słowo ma oznaczać rozpaczanie nad własną siłą, aby mając gotowe kazanie nie ufał sobie, lecz Bożej opatrzności. Kazania Szymonowe były, jak mówią biografowie skuteczne. Ludzie zrywali z grzesznym życiem i jednoczyli się z Bogiem. Inni wstępowali do zakonów aby tam dążyć do duchowej doskonałości.

W dniu 17 maja 1472 roku miału się odbyć wielkie uroczystości ku czci świętego Bernardyna we włoskiej miejscowości L’Aguilla, gdzie wybudowano nową świątynię ku czci świętego patrona i w niej złożono doczesne szczątki założyciela zakonu. W uroczystościach tych brał udział Szymon, jednak niewiadomo czy uczynił to z osobistych pobudek, czy też był wysłannikiem krakowskiego konwentu.

Nic nie wskazuje również na to, że bł. Szymon był przełożonym konwentu krakowskiego, ale wiadomo, iż w 1476 r. został wybrany członkiem zarządu konwentu krakowskiego, jako przedstawiciel na kapitułę generalną Zakonu Braci Mniejszych, która zebrała się w 1478 r. w Pawii w klasztorze św. Jakuba. Udał się tam Szymon wraz z wikariuszem polskiej Prowincji i jego socjuszem (towarzyszem), a po zakończeniu obrad kapitulnych odwiedził Rzym, a następnie wraz z o. Pawłem – socjuszem prowincjała, pielgrzymował do Ziemi Świętej [26]. Po powrocie do kraju był jeszcze, w nieznanym bliżej czasie, komisarzem Prowincji, zastępując wikariusza udającego się na kapitułę generalną do Włoch. Było to w latach 70. lub 80. XV w.

Szymon jako komisarz Prowincji zakonnej wizytował klasztory bernardyńskie, a w tym klasztor św. Anny w Warszawie, w którym poddał próbie tamtejszych nowicjuszy, mianowicie ich posłuszeństwo i przywiązanie do zakonu. Stąd mamy w ikonografii bł. Szymona ukazaną tę właśnie przejściową jego funkcję wizytatora, wspomnianą w kronice Jana z Komorowa, mianowicie pracę nowicjuszy w ogrodzie, polegającą na sadzeniu drzewek korzeniami do góry oraz stąpanie bosymi nogami po rozżarzonych węglach . Późniejsi biografowie, na informacji o tej właśnie wizytacji nowicjuszy warszawskich przez komisarza bł. Szymona z Lipnicy oparli wymyśloną przez siebie relację, iż był on magistrem nowicjuszy. Tego rodzaju nowa informacja o funkcji wychowawczej Szymona, jaka pojawiła się dopiero w wieku XVII, nie ma żadnego oparcia we wcześniejszych źródłach. W roku 1482, a więc tuż przed swoją śmiercią, został Szymon wybrany w krakowskim konwencie dyskretem, mającym reprezentować konwent krakowski na kapitule prowincjalnej w Kole n. Wartą. Nie zdążył jednak wziąć udziału w tej kapitule.

Kraków często nawiedzało morowe powietrze, za życia Szymona było już w 1466 roku, a potem od lipca 1482 do stycznia 1483 roku. Epidemia cholery kazała co świetniejszym osobistościom uciekać z Krakowa, tak tez postąpiła rodzina królewska. Dziennie umierało od 40 do 50 osób. Szymon nie opuścił Krakowa, co dzień po odprawionej liturgii pomagał chorym, dbał o nich, udzielał ostatniego namaszczenia. W dniu 12 lipca Szymon na lewej łopatce zauważył czerwoną narośl, która następnego dnia stała się czarna. Szybko postępująca choroba zakonnika strawiła jego ciało w zaledwie 6 dni. W szóstym dniu jej trwania około godziny 15 zakończył życie. Było to w czwartek 18 lipca 1482 roku. W tym samym dniu odbył się pogrzeb św. Szymona. Z powodu zarazy nie był zbyt uroczysty i godny ale jak mówią biografowie nie był zbyt ubogi. Ciało Szymona spoczęło, zgodnie z ówczesnym zwyczajem zakonnym w kościele klasztornym pod ołtarzem, pomiędzy szczątkami braci Tymoteusza i Bernardyna ( pierwsi należący do konwentu krakowskiego znani ze świątobliwego życia).
Taki jednak pogrzeb nie był zgodny z wolą św. Szymona. Przed śmiercią zobowiązał on brata infirmarza do pogrzebania jego ciała pod progiem kościelnym. Brat jednak o tym zobowiązaniu zapomniał. Kiedy brat przypomniał sobie te fakty, było już za późno – ciało Szymona spoczywało już w godnym dla niego miejscu, otoczone czcią współbraci i mieszkańców Krakowa.

Rozwijający się kult bł. Szymona od jego śmierci w 1482 r., jaki miał miejsce przy jego grobie w Krakowie na Stradomiu, jak i w miejscu jego urodzenia – w Lipnicy Murowanej, sprawił, że rozpoczęto starania o oficjalne jego zatwierdzenie przez władze kościelne. Pierwszym krokiem w kierunku zatwierdzenia kultu było uzyskanie przez bernardynów bulli od papieża Innocentego VIII w 1487 r., zezwalającej na podniesienie zwłok dwu bernardyńskich kandydatów na ołtarze: Jana z Dukli we Lwowie i Szymona z Lipnicy w Krakowie.

Następnie w wieku XVI ważnym wydarzeniem w zakresie starań o beatyfikację była petycja arcybiskupa gnieźnieńskiego i prymasa Jana Łaskiego z 1514 r., przedłożona Stolicy Apostolskiej na Soborze Laterańskim V, w sprawie kanonizacji królewicza Kazimierza Jagiellończyka i innych świętych patronów Królestwa Polskiego. Wśród nich był też wymieniony Szymon z Lipnicy.

Formalne starania o beatyfikację w postaci procesu na szczeblu diecezjalnym, rozpoczęto dopiero w wieku XVII. Ówczesne akta beatyfikacyjne wymieniają między innymi charakterystyczny objaw kultu bł. Szymona w postaci utrwalonego w Krakowie zwyczaju odwiedzania chorych przez bernardynów stradomskich i błogosławienia ich relikwiami bł. Szymona (tzn. płaszczem zakonnym błogosławionego) i odmawiania modlitwy o zdrowie, ze specjalnego rytuału Szymonowego, który istnieje do dziś w Bibliotece Prowincji oo. Bernardynów (sygn. 335/R). Doszło w końcu do zakończenia procesu beatyfikacyjnego i ogłoszenia Szymona błogosławionym decyzją Stolicy Apostolskiej, z 24 lutego 1685 r., na zasadzie potwierdzenia kultu niepamiętnego.

Wielką uroczystość beatyfikacyjną zakończyła w tymże roku uroczysta procesja z relikwiami Szymona – z katedry na Wawelu na Rynek, do kościoła Panny Maryi, a stąd ulicą Grodzką do odbudowanego już wówczas kościoła Św. Bernardyna, do osobnej bocznej kaplicy bł. Szymona. Relikwie wcześniej znalazły się w katedrze, w 1656 r., z obawy przed zbliżającymi się do Krakowa Szwedami i koniecznością zburzenia kościoła i konwentu.

Starania o kanonizację rozpoczęto oficjalnie w latach 70. XVIII w. za panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Osobna uchwała sejmowa z 1776 r. postulowała przyspieszenie kanonizacji bł. Szymona z Lipnicy. W tym samym roku król Stanisław August skierował pismo do Stolicy Apostolskiej w tej sprawie. Starania dalsze w sprawie kanonizacji zostały jednak zahamowane trudnościami politycznymi Polski, które przedłużały się aż do końca II wojny światowej w wieku XX.

Pomimo tych trudności żywy kult bł. Szymona w Krakowie i Lipnicy Murowanej nie ustawał, co stało się podstawą starań o wznowienie sprawy (reasumptio causae). Dekretem Kongregacji Obrzędów z 23 czerwca 1948 r. proces kanonizacyjny został wznowiony, aczkolwiek lata 50. i utrudnione kontakty ze Stolicą Apostolską znów go odroczyły. Dopiero w ostatnich latach nastały warunki ponownego powrotu do sprawy. Zaistniała przejściowa trudność spowodowana odejściem pokolenia historyków postulatorów, którzy od lat pracowali nad dokumentacją sprawy bł. Szymona (o. Romuald Gustaw, o. Kajetan Grudziński i inni). Obecnie po przejęciu sprawy przez młodsze pokolenie historyków w Prowincji zakonnej, ukończono opracowanie dokumentacji kanonizacyjnej.

Proces kanonizacyjny na szczeblu diecezjalnym ukończono 19 sierpnia 2000 r. Podczas zebrania Komisji kanonizacyjnej w kaplicy Biskupów krakowskich, metropolita ks. kard. Franciszek Macharski podpisał petycję do Kongregacji do Spraw Świętych w Rzymie, o zatwierdzenie dokumentacji w sprawie cnót heroicznych bł. Szymona i rychłą jego kanonizację. Do roku 1983 udokumentowano 151 łask jakie spłynęły na wiernych za sprawą Szymona.

W następstwie tych działań, konsultorzy historycy, współpracujący z Kongregacją do Spraw Świętych w Rzymie wraz z relatorem generalnym sprawy (prowadzącym ją z ramienia Kongregacji), o. Ambrożym Eszerem OP, zatwierdzili w 2005 r. dokumentację o heroiczności cnót (Positio de virtutibus) bł. Szymona, a w roku następnym (2006) lekarze eksperci, działający przy tejże Kongregacji przeprowadzili nostryfikację cudu kanonizacyjnego. Było to cudowne uzdrowienie w 1943 r. Marii Piątek, farmaceutki zamieszkałej w Krakowie, chorej na zator mózgowy, sparaliżowanej i pozbawionej mowy.

Kolejnym krokiem w kierunku zakończenia procesu było wydanie dekretu przez papieża Benedykta XVI pod koniec 2006 r., zezwalającego na kanonizację, a ostatecznie na Konsystorzu w dniu 23 lutego br. Ojciec św. Benedykt XVI wyznaczył datę kanonizacji naszego Współbrata bł. Szymona z Lipnicy na dzień 3 czerwca 2007 roku. Został on patronem miasta Krakowa oraz studentów, a liturgiczny dzień jego wspomnienia wyznaczony jest na 18 lipca.